Oglądając ten film, jak i zaraz po seansie miałem mieszane uczucia. Z jednej strony pomysł na film bardzo ciekawy, poprowadzony w nietypowy, ale dzięki temu unikający sztampowych motywów sposób. Z drugiej pod koniec oglądałem już tylko po to, żeby zobaczyć co będzie na końcu, bo każda nawet najdrobniejsza akcja była niemiłosiernie rozciągnięta w czasie. Kiedy ktoś ma niewiele czasu to raczej każda sekunda powinna lecieć mu jak szalona, a tutaj, jakby akcja działa się w zwolnionym tempie. Z jednej strony rozumiem twórców, bo scenariusza było niewiele, i musieli jakoś dociągnąć do kinowej długości, a z drugiej, czy nie lepiej było z tego zrobić jakiś krótki metraż? Albo jeśli już uprzeć się na pełny film to dołożyć kolejny plot twist zamiast rozwlekać to co już jest? Nie pomagał też miejscami drażniący montaż - mnóstwo migania, kręcącej się kamery, wstawek z zaskoczenia. Jestem ciekaw co wy to tym myślicie? Dla mnie fabuła na 8/10 ale w połączeniu z realizacją daję 6/10.