Zauważyłem, że niektórzy piszą tu coś o otwartym zakończeniu, że scena końcowa to tylko wyobrażenie Liz, jakieś majaki. Nie wiem po co dorabiać tu sobie takie teorie, które nie mają racji bytu, skoro zakończenie zostało dobitnie wyjaśnione: Liz została z powrotem zahibernowana, zawinięta w kokon, tlen został przetransportowany do jej kapsuły po upływie tych kilkunastu tysięcy minut (jak mówił MILO) i na końcu widzimy scenę na nowej planecie, dwa klony (Leo nie ma blizny na czole). Nie ma tu żadnego otwartego zakończenia.
Lepiej późno niż wcale:
Masa planety czterokrotni większa od masy ziemi...
W końcowej scenie nie czołgają się jak robaki. Tak więc raczej to tylko majaki :)
Zawsze śmieszy mnie gdy ktoś uważa coś za niemożliwe w filmie science-fiction, który pokazuje czasy, gdzie technologia i możliwości ludzkości są na zupełnie innym poziomie. Film przedstawia epokę w której możliwe jest klonowanie ludzi i kolonizacja planet, to czymże dla nich jest sprawienie żeby ludzie mogli poruszać się tam tak samo, jak na Ziemi?