Gdyby taka asteroida rzeczywiście miała rąbnąć w Ziemię, to ten ostatni dzień wyglądałby zupełnie inaczej. Ludzie nie czekaliby z uśmiechem i spokojem na ten ostatni moment, jak to jest pokazane w filmie, tylko byłoby pełno paniki, szaleństwa i chaosu. I nic by nie działało - łącznie z telefonami i elektrycznością - bo nikt by nie przyszedł do pracy.
No i mało realne jest, zeby - zwłaszcza w USA, gdzie ludzie ciągle się przeprowadzają - bohaterka miała wszystkie ważne osoby ze swojego życia, z którymi chciała "dokończyć" sprawy, w jednym miejscu w odległości spaceru...
Ale klimacik filmu całkiem przyjemny.