Osobiście zaryzykowałbym stwierdzenie, iż jest to póki co najlepszy film XXI wieku. Mało ostatnio powstało tak wysmakowanych i klimatycznych filmów z tak wielką, zastanawiającą puentą... Uwielbiam taki 'gęsty' nastrój w filmach, Coenowie niewątpliwie stworzyli arcydzieło.
Nie polecam tym, którzy chodzą do kina aby najeść się popcornu!
ps. zapraszam do dyskusji i czekam na wasze opinie, które filmy mogłyby z 'TNJKDSL' konkurować o miano dotychczas najlepszego filmu tego stulecia. Ciekaw jestem waszych typów, a może mam jeszcze jakieś zaległości? = ]
hmmm aż na tak szeroką skale (najlepszy film stulecia) to raczej nie ma co dyskutować. ale w swoim gatunku to zdecydowane arcydzieło. ten zabieg z przejściem z thrillera w dramat egzystencjalny pod koniec filmu mnie rozbroił. ten wyraz twarzy szeryfa, ta smutna prawda w pełnej metafor końcówce filmu. ech szkoda że wielu tego nie zrozumiało. a ciekawi mnie co myslisz o innym dziele braci coen. FARGO. te filmy mają sporo wspólnego ze sobą. aha i nie da sie wybrac JEDNEGO JEDYNEGO NAJLEPSZEGO FILMU wszechczasów. ja do ścisłej czołówki wliczyłbym jeszcze ojca chrzestnego, fargo, chłopcy z ferajny, drabina jakubowa, skazani na shawshank, kasyno, człowiek z blizną, big lebowski, pulp fiction, kill bill 1,2, barton fink, życie carlita, ghost dog i wiele innych.
i jesli możesz to powiedz jak ty odebrałeś zakończenie ''to nie jest kraj dla starych ludzi'' chciałbym poznac jak ktoś kumaty zrozumiał przesłanie tego filmu (jego zakończenia).
Oczywiście że nie da się wybrać jedynego filmu wszech czasów lecz z nowych produkcji żadna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak 'TNJKDSL'. Cały czas trwa pogoń za nowinkami technicznymi, nowymi efektami przy czym nikt nie skupia się na fabule i tak powstają wtórne, nudne filmy akcji. Mamy jeszcze oczywiście kino niezależne, obfitujące w ambitne, lecz kulejące technicznie filmy. Coenowie zastosowali zasadę złotego środka - genialne wykonanie + genialna fabuła. Wyszło im to znakomicie. M.in. dlatego można ten film uznać za ponadczasowe arcydzieło - jestem przekonany że za kilkadziesiąt lat ten film będzie ogarnięty kultem a ludzie będą mówić - 'teraz nie robią już takich filmów...'
Co do Fargo to oczywiście również świetny film braci, lecz z pewnością nie wywołał na mnie takiego wrażenia jak 'TNJKDSL'
Twoja czołówka nieźle wygląda ale jak dla mnie poleciałeś trochę z kill billami : d Są to dobre filmy, ale nie zasługują jak dla mnie na miano żadnego arcydzieła. Zwróć uwagę że w twojej czołówce w większości są to produkcje dosyć stare a 'TNJKDSL' jest filmem z 2007 roku - choćby to że można go zestawiać z klasykami XX wieku świadczy o jego fenomenie.
Co do końcówki to nie pamiętam dokładnie tych snów szeryfa ale chyba odebrałem to tak jak należy - ojciec szeryfa jest symbolem uporządkowanego swiata, który odszedł w zapomnienie wraz ze śmiercią ojca. Jeszcze był motyw z ogniskiem tylko nie pamiętam o co z tym chodziło... możesz mi streścić co szeryf mówił o tym ognisku? Bo już mi się pogmatwało = ] I napisz jak mozesz od razu jak ty odebrałeś zakończenie. Dla kogoś kto nie zrozumiał filmu zakończenie mogło wydawać się beznadziejne ale dla mnie było ogromnym ciosem i na napisach siedziałem z 5 minut w milczeniu...
pierwszy sen szeryfa był krótki i raczej oczywisty. spotyka ojca w mieście i dostał od niego pieniądze i szeryf mówi takie zdanie ''chyba nawet je zgubiłem, nie pamiętam'' czyli że kasa nie jest aż tak ważna. Drugi już daje do myślenia. szeryf jedzie na koniu przez zaśnieżone pustkowie nocą (co może symbolizować zimny zepsuty świat) i nagle mija go i wyprzedza ojciec z owiniętą twarzą. w oddali ojciec zatrzymuje sie i rozpala ognisko (ogień w potężnej śnieżycy jako nadzieja ze jest jeszcze miejsce dla starych zasad w tym zimnym okrutnym świecie) szeryf mówi wiedziałem że on na mnie poczeka, że dotre tam a on bedzie czekał, lecz gdy dotarł do ognia, obudził sie. czyli dotarło do niego ze nie ma juz nadzieji na stary dobry porządek. A wypadek samochodowy antona chigurha rozumiem tak, że cały czas to anton decydował o życiu innych lub rzucał monetą by przypadek zdecydował o ich losie. a na końcu sam został poddany przypadkowi i ledwo uszedł z życiem, a dwójka dzieciaków które chciały pomóc bezinteresownie jako młode jeszcze nie skażone ''nowym zepsutym światem'' gdy tylko dostają sto dolców zaczynają sie kłócić.. ja równierz siedziałem jak wryty na napisach końcowych co przy nowych filmach już sie nie zdarza. więc zgadzam sie ze ten film bedzie postrzegany jako kultowy za jakis czas. bo dzisiejsze hity kinowe to efekciiarstwo przede wszystkim. a najgorsze że większosć widzów tego właśnie oczekuje. lekko łatwo i płytko, byle by flaki fruwały i fury wybuchały. a atmosfera aktorstwo i przesłanie? a po co wysilać sie przy oglądaniu hehe, ludzie chcą spidermany i transformersy bo to efektowne, nie chcą wysmakowanych dialogów i szczegółów które trzeba samemu wychwycić i zrozumieć. ja też czasem lubie obejrzeć coś lżejszego dlatego lubie kill billa bo reżyser faktycznie miał pomysł na ten film i mistrzowsko go zrealizował, i oddał hołd starym filmom kung-fu na których ja też sie wychowałem. no i lubie styl Quentina Tarantino więc to moje subiektywne zdanie.
no to nasze interpretacje zakończenia pokrywają się w 100% :)
Kill Bill oczywiście że jest mistrzowsko zrealizowany i jest to film o niebanalnym pomyśle ale arcydzieło powinno być dziełem kompletnym a w Kill Billach zabrakło mi np. przesłania. 'To nie jest kraj dla starych ludzi' miało rewelacyjne, chłodne przesłanie, bez żadnych moralizatorskich, patetycznych zabiegów czego bardzo bardzo nie lubię ale szarą masę takie coś rusza (np. Mroczny rycerz). Jeszcze jedna sprawa, dawno nie powstał również film który miał tyle zapadających w pamięc scen i kwestii; mi się najbardziej podobał cały dialog z właścicielem stacji na pustkowiu, powtarzane 'where does he work' Antona w rozmowie z tą starsza babką no i kultowe już 'Then I woke up' szeryfa które jest jednym z najbardziej wgniatających zakończeń w historii kina.
no w mrocznym rycerzu faktycznie druga połowa filmu bije wzniosłą patetyczną papką. niemal na baczność trzeba to oglądać hehe... tam podobała mi sie tylko postać jokera, hipnotyzująca jak dla mnie. naprawde. nie komiksowa lecz naturalna i z charakterem. ta jego mimika, heath ledger pokazał kunszt aktorski w tej właśnie roli.. lubie w kinie psychopatów z charakterem (milczenie owiec, siedem) a nie typowo hollywoodzkich badguyów od początku do końca złych i przejaskrawionych. lubie wiedziec co nimi kieruje, zastanowic sie i próbowac ich choć troche zrozumieć. anton chigurh był akurat słabo nakreślony lecz akurat tutaj wyszło to na dobre tej postaci. tajemniczy i mało o nim wiemy ale przedstawiony w chłodny sposób i fajnie zagrany.... o tak jest kilka scen zapadających w pamięć i już kultowych. rozmowa na stacji za pierwszym razem gdy ją oglądamy ma w sobie moc. i też jest tu smaczek odnośnie tytułu filmu. stary właściciel stacji nie rozumie gry w jaką gra z nim anton, nie rozumie nowych złych zasad które nieubłaganie nadchodzą. zdecydowanie to nie jest kraj dla starych ludzi. no i to kultowe ''nie chowaj tej monety do kieszeni, to twoja szczęśliwa moneta, a tam zmiesza sie z innymi i stanie się zwykłą monetą.... którą z resztą jest....... i to ujęcie zgniecionego opakowania po orzeszkach które na ladzie sie prostuje, nie musiało być tego ujęcia a jednak jest i ma w sobie coś niepokojącego. szczegół a jednak. albo moment w którym moss uświadamia sobie że po znalezieniu walizki to on staje sie zwierzyną a nie myśliwym jak do tej pory (można to wyczytać z jego zachowania). inna świetna scena to ujęcie mexykańskiego kościółka i nagłe uderzenie muzyki (wesołej) granej przez grupe mariachich. to fajnie kontrastuje z surowym obrazem całości (zero muzyki). rozmowa z carsonem w pokoju hotelowym i nagły strzał gdy dzwoni telefon.... oj jest mnóstwo fantastycznych scen z charakterem.
nie każdy wychwytuje szczegóły i dla wielu film jest słaby bo oczekiwali spotkania i bezpośredniej konfrontacji trzech bohaterów na końcu. ja też myślałem że do tego dojdzie ale to co otrzymałem na końcu jest dużo lepsze i poruszające.
przyznam sie jeszcze do jednej rzeczy. otóż oglądałem film dwa razy lecz jednej sceny dalej nie rozumiem. mianowicie tej gdy szeryf wraca na miejsce gdzie meksykanie zabili mossa. szeryf widzi przestrzelony kolcem zamek (zna już to z wczesniejszego hotelu) i z niepokojem wyciąga broń i decyduje sie wejść. i wtedy widzimy że tuż obok za drzwiami jest schowany anton. szeryf wchodzi a antona już nie ma. widać tylko śrubki na podłodze i monete którą je odkręcał. czyli wrócił po ukrytą walizke, wiedział gdzie szukać a meksykanie nie. no dobra ale jak on z tamtąd wyszedł, przecież szeryf był już w drzwiach a on tuż obok w cieniu. szeryf wchodzi a jego nie ma. gdy szeryf rozgląda sie po pokoju jest ujęcie okienka w łazience i kamera wyraznie pokazuje że jest zamknięte od środka więc anton nie mógł przez nie uciec bo niby jak by je zamknął od środka..... to mnie dręczy, jedyne wytłumaczenie jakie mi sie nasuwa to to że szeryf w jednej z rozmów mówi do innego szeryfa że czasem ma wrażenie że ten którego ściga jest jak duch..... ale to żadne wytłumaczenie. może ty zauważyłeś w tej scenie coś co ja przeoczyłem????
przyznam że film oglądałem również 2 razy i ta scena też mnie zafrapowała. musiałbym się jej jeszcze dokładnie przyjrzeć ale jak dla mnie to Anton schował się po prostu gdzieś w ceniu..
Co do Jokera to się w całej rozciągłości zgadzam - świetnie zagrana postać. lecz wyobraź sobie jaki ten film byłby mierny gdyby nie fantastyczny Ledger..
Jak już zestawiasz ze sobą te 2 postacie to Anton był z pewnością dużo bardziej odrażający, jego przenikliwe spojrzenie przyprawia o gęsią skórkę. Poza tym dużo łatwiej mi jest sobie wyobrazić że gdzieś może żyć taki Chigurh niż Joker :) Sam fakt że jest komiksową postacią troche odbiera mu grozy...
scena w hotelu gdzie zginął Moss, moim zdaniem Anton był pod łóżkiem, kiedy szeryfowi odpuszczają nerwy, słyszymy jak głośno wypuszcza z siebie powietrze i powoli siada na łóżku... kamera bardzo dokładnie pokazuje tą scenę, byłam przekonana, że w tym momencie padnie strzał ale nie padł i dobrze, bo Anton (według własnych zasad nic nie miał do szeryfa) i według mnie był właśnie pod tym łóżkiem, które jest okryte do samej ziemi grubą kapą
Nie, no odpowiedź jak wyszedł jest raczej jasna, wyszedł oknem, dobitnie wskazuje na to ujęcie okna i jego zamka który jest otwarty, choć nie oczywisty w swojej budowie (okno rozsuwane góra-dół) ujęcie jest na tyle długie, że wskazuje jednoznacznie na to, iż to właśnie oknem uciekł. Ponadto zaraz po spojrzeniu szeryfa na okno jest scena jak głośno wypuszcza powietrze zatrzymane w skutek napięcia, chowa broń i udaję się wprost na łóżko aby odpocząć. Szeryf wie, że ze strony Antona zagrożenia już nie ma.
Muszę przyznać, film jest świetny i w mojej opinii najlepszy jaki w ogóle widziałem, a widziałem sporo.
Zasmuca mnie tylko jedno, że filmów które niosą przesłanie, pretekst do intelektualnych rozważań jest mało, i tak jak tu film opowiadał o problemie zła i zmieniającego się świata w oczach ludzi starszych, tak w wielu innych przypadkach chodzi po prostu o akcje, ukazanie jakiejś konkretnej historii. Tutaj akcja jest pretekstem do rozważań właśnie, czyniąc ten film wyjątkowym.
Genialna adaptacja genialnego dzieła Cormaca McCarthy'ego.