Duże zaskoczenie. Film tak naprawdę nie jest horrorem, a dramatem psychologicznym połączonym z thrillerem. I w tym połączeniu tkwi jego siła.
Fabuła jest szczątkowa, ale wystarczająca. Dowiadujemy się tylko, że na świecie zapanowała jakaś zaraza, a główni bohaterzy mieszkający w chatce w lesie muszą pilnować restrykcyjnych zasad, aby przetrwać. Gdy tylko postanawiają się złączyć z inną pozostałą przy życiu rodziną i zamieszkać pod jednym dachem, my zaczynamy coraz głębiej wchodzić w głowy bohaterów. Na początku jest jeszcze stosunkowo spokojnie (na ile sytuacja na to pozwala). Ale jak to często bywa, w końcu dochodzi do sceny będącej punktem zapalnym, która przynosi prawdziwy zwrot akcji. A zasady ustalone przez gospodarzy domu są brutalnie bezpośrednie. Zainfekowany powinien zostać zabity. W natłoku podejrzeń o sprowadzenie zakażenia do środka domu i bycia potencjalnym nosicielem, zaczyna się wytwarzać ogromna dawka napięcia.
I właśnie jako taki thriller film ogląda się świetnie. Trzyma w napięciu, a widz zaczyna sympatyzować z tą czy tamtą postacią - twórcy bardzo sprytnie nie podsuwają nam osób, z którymi powinniśmy solidaryzować. Widzowie będą tymi, którzy osądzą kolejne zachowania bohaterów, a tych scen, gdzie moralność lub jej brak wysuwa się na pierwszy plan, pojawia się tu całkiem sporo. Oczywiście tym samym film świetnie odzwierciedla zachowania bohaterów w obliczu zagrożenia czy też wręcz paniki. W obliczu strachu i konieczności uratowania własnej rodziny. Pojawia się wiele dylematów, które bez problemu przenoszą się na widza.
Wydaje się, że film stworzono oszczędnymi środkami. Mamy tutaj dosłownie garstkę postaci i tak naprawdę jedno miejsce akcji (zaledwie kilka razy wychodzimy z chatki). Przez to też można odczuć specyficznie klaustrofobiczny klimat, a spowite mrokiem wnętrze domku jeszcze bardziej to potęguje. A jednak te oszczędne środki pozwoliły wytworzyć charakterystyczny, niekiedy nawet mroczny nastrój. Bardzo solidna, przekonująca gra aktorska, a także subtelny, ale idealnie podkreślający wydarzenia na ekranie soundtrack i wszelkie efekty dźwiękowe pomagają temu filmowi osiągnąć coś, co nie udaje się często filmom o znacznie większym budżecie. Czuć w tym pewną autentyczność, pewien realizm.
I nawet jeśli ostatnia mogłaby wydawać się nieco rozczarowująca, to jednak ma się wrażenie, że jest ona spójna z duchem tego filmu. Widz na całe szczęście nie poznaje całej historii choroby, która zawładnęła światem, nie o to tutaj chodzi, może się co najwyżej domyślić. Do momentu ostatniej sceny wszystko, co najgorsze już się zadziało. Sam koniec tej historii jest już wtedy oczywisty.
8/10