...a dlatego, że film był denny i na siłę straszył wyskakującą straszną mordą w snach nastolatka. Poza tym ciągłe cierpienie, żal i walka o przetrwanie. Kolejna kopia apokalipsy zombie/epidemii dziwnej dżumy, ch*j wie skąd, wszyscy wokół poumierali ale w połowie filmu nagle jakieś ziomki w lesie z bronią, wielka tajemnica ich przeszłości i "sam sobie wymyśl fabułę" bo to przecież "kino niezależne". Do przewidzenia było to, że zgubi ich przyjęcie rodziny do domu i że pierwszy zginie pies i dzieciak, bo od samego początku było wiadomo, że ten film bazuje na przedstawieniu w jak najmocniejszy sposób cierpienia owych ludzi, więc zginęły najpierw najbardziej niewinne i kochane istoty. Gra aktorska średnia, Paul w miarę, pies zagrał najlepiej bo szczekał w dobrych momentach. Koniec do przewidzenia. Zero zwrotów akcji, jedyne, co było ok, to to, że przynajmniej ci zarażeni nie zamieniali się w prawdziwe zombie i nie mieli +10000 do siły. Poza tym- murzynek dotknął dzieciaka i się zaraził, ale zdejmując maskę i rękawice się nie zarazisz. Lol. Dno, ciemno, smutno, las, koszmary nocne i koniec do przewidzenia. Pozdro