Najgorszy gniot kinowy na jakim byłam! 1) JAKIM PRAWEM TO COŚ MA MIANO HORRORU? Jako widz czuję się oszukana! W tym miejscu zaznaczę, że dla mnie horror nie musi polegać tylko na ciągłym wyskakiwaniu zombiaków, ale powinien mieć jakiekolwiek elementy grozy! Tutaj przez 1,5/2 godziny ani razu się nie wzdrygnęłam.
2) Nudna, przewidywalna do granic możliwości fabuła (o ile w ogóle można mówić o takowej). Od razu po przyjęciu nowych lokatorów można się domyśleć, czym ta "znajomość" się zakończy ze strony nieufnego, ogarniętego lekką paranoją gospodarza. Więcej emocji i zaskoczenia spotyka mnie podczas jesiennego grzybobrania. W pewnym momencie miałam ochotę wyjść z sali kinowej.
3) Dopisywanie do tego filmu wzniosłych cech "dramatu psychologicznego nie dla Sebiksów, który tylko taki ynteligent jak ja może zrozumieć i doszukiwać się w tym drugiego dnia" (podsumowanie sensu wypowiedzi jednego kolegi) jest grubą przesadą.