Normalnie dalbym 6... Film nie jest jakoś porywający, rzekłbym ze jest troche nudny. Nie zdazylem nawet polubic porzadnie zadnej z postaci bo srednie są po prostu akcje, skinhedzi jednak mieli ten power ktorego tu zabrakło, szkoda ze zwyczajnie nie rozje*ali paru twarzy bo wyraziło by to bardziej ich nienawiść, pranie mózgu troche mało przekonujący (mowie tu o spotkaniu kto ogladal ten wie).
Historia jest zaś nawet ciekawie ułożona, brakowalo mi powrotu do szkoły i tam jakichs wystepkow, i opiekunczej matki w tym filmie , jej rola była dosc krotka. Nie jest to jednak zły film, fajnie pokazane są emocje, otoczenie sprzyja wydarzeniom, dobra charakteryzacja no i niegłupie dialogi.
Najbardziej co mnie urzekło - Combo. Stephen Graham jest jednym z moich ulub. aktorów i głównie przez to obejrzałem ten film. Nie zawiódł mnie, majstersztyk w jego wykonaniu. Świetnie nadaje sie do takich ról, ekspresja uczuć była wręcz porażająca. Co tu dużo gadać - warto obejrzeć choćby dla niego.
no właśnie całe szczęście że nie było obitych mord, bo film jest bardziej o mechanizmie wkręcania się w grupę.
matka taka chyba miała być. właśnie przez m.in. tę jej bierną postawę chłopak stanowił podatny grunt i szukał autorytetów po części na miejsce ojca.
Na Grahamie też się nie zawiodłam, takie role wychodzą mu świetnie (nieco podobna w boardwalk empire).
scenę ze spotkaniem rozumiem to tak, że oni wyprani byli już wcześniej. a tutaj tylko przyklaskują sobie jako "wyznawcy" tej samej idei - nakręcają się do działania.