Film przecietny, denerwujace zdjecia z reki, pokazujacy skrawek zycia jakis leniwych przyglupow zwlalajacych wine za swoje niepowodzenia na innych (w tym przypadku Pakistanczykow). Calosc bez ladu i skladu. W filmie zbyt skupili sie na problemach samych postaci niz problemow o ktorych rzekomo ma traktowac film. Z kolei relacje bohaterow w zaden sposob nie przekladaja sie na glowny watek, czyli nacjonalizm. Rownie dobrze film mogl opowiadac o skloconym kolku gospodyn domowych, ktore winia cukrownie za to, ze im nie wychodza wypieki.
Dokładnie tak. Film z wielkimi ambicjami, z których nic jednak nie wyszło. Miał być wspaniały dramat społeczno-obyczajowy, a wyszła głupia i nijaka opowiastka o bandzie meneli. Daję 5/10 tylko ze względu na rolę chłopca, który był najlepszy.
Proponuję oglądać filmy typu "Terminator" Prosta historia, szybka akcja a i myśleć nie trzeba za wiele
Zalosne, zawsze jak sie nie ma nic ciekawego do powiedzenia, to zawsze mozna komus wytknac brak gustu, zrozumienia filmu albo w ogole zwyzwac do glupkow. A prawda jest taka, ze jezeli w przytoczonym Terminatorze dostrzegasz tylko akcje i wybuchy to ty masz problem nie ja. Nawet w Rambo (pierwszej czesci) chodzi o cos wiecej niz strzelanina.
ludzie, po co te kłótnie i wzajemne docinki.? każdy ma prawo do własnego zdania, nie.?
mi osobiście film się spodobał, muzyka była bardzo dobra.
jeśli chodzi o samą historię... taka jest prawda, to nie był ukazany "skrawek zycia jakis leniwych przyglupow zwlalajacych wine za swoje niepowodzenia na innych", weźmy pod uwage chociażby przemowę Combo- ta wojna była bezsensowna, ludzie ginęli, ojciec chłopaka tam zginał, wiec patrząc na to z jego perspektywy nie mozna sie dziwic ze odpowiednio ukierunkowany zaczal obarczac wina innych. czysty wpływ srodowiska. no i motyw "węża", sporo racji, nie bronili przyjaciela chociaz byl jawnie obrazany, ale cała postac Woody'ego pokazywala jak bardzo jest przywiazany do tych ludzi, np gdy przekonywal ich zeby z nim poszli.
no i oczywiscie: podejmowanie decyzji, czyli glowny punkt filmu- wszystko ma swoje konsekwencje, młody zostaje przy Combo, poznaje inny swiat, by nastepnie zderzyc sie z surowa rzeczywistoscia, to bylo na swoj sposob straszne, pozostawiony sam sobie podjal wiele zlych decyzji i w ostatnych scenach filmu przyszlo mu sie z nimi zmierzyc. postac Combo tez byla dobra, mozna zrozumiec jego decyzje, byl sam, bez przyjaciół, rodziny. kazdy szuka wlasnego sposobu na zmierzenie sie z problemami.
poruszony jest temat nacjonalistów, myślę ze troche za słabo rozwiniety, bo wszystko sie skupiało wokół tego dlaczego bohaterowie stali sie nacjonalistami, i konsekwencje tego wyboru.
dlatego jeśli szukaliście czystej opowieści o nacjonaliźmie mozecie byc zawiedzeni, tu bardziej chodzi o psychikę bohaterow.
Trochę mnie bawi ten zachwyt.
Bo relacje (na nich skupia się ten film) nawet jak na tak specyficzną subkulturę nie są do końca spójne, a wątki poboczne niestety nie wyjaśniają nam prawie niczego, do tego w ich przypadku dochodzi wrażenie niedosytu, trochę jakby wpychane na siłę, aby można było na jakimś podstawowym stopniu uargumentować zachowanie danego bohatera i już do tego nie powracać.. Właściwie, żaden wątek poboczny nie został zrealizowany w zadowalającym mnie stopniu, a niestety zakończenie jest mocno rozczarowujące, ponownie mam wrażenie wyrwania, lub czegoś co jest niedokończone. Prawie tak jakbyśmy oglądali jakieś migawki, a raczej nie to było założeniem tego filmu. Psychologia samych bohaterów też jest dość płytka, bo ujawnia się tylko w kilku miejscach, nie mówiąc już o wątku, który do mnie nie trafił, czyli 12-latku w takiej grupie, lansowanym nie mal na głównego członka.
Co miało nam to pokazać? Jak to za pani Thatcher było źle? Że skiny to też normalni ludzie? Znieczulice społeczną? Fałszywość ludzi? Pociąg do ideologi? Patologię?
Do wszystkich tych rzeczy, ta produkcja miała ambicję, ale aż na niej się skończyło.
Może gdyby film trochę rozbudować to wyszła by dobra pozycja, a tak mamy "tylko" tytuł, który warto zobaczyć i do, którego nigdy nie powrócę.