PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11125}

Tommy

6,9 1 663
oceny
6,9 10 1 1663
6,6 5
ocen krytyków
Tommy
powrót do forum filmu Tommy

jezeli ktos jest maniakalnym fanem the who (jak ja :-) to polecam, oprocz powszechnie latwych do odnalezienia stronek fanowskich genialne archiwum torrentowe z ich koncertami zarowno w audio jak i w dvd; ogromna wiekszosc jest za darmo; co wazne, wszystko dzieje sie na legalu, bo produkcje te to bootlegi; ze strona wspolpracuje sam Pete Townshend, ktory podrzuca czasami na nia jakies skarby;

a film moze idealny nie jest w odniesieniu do samych the who, bo za duzo w nim narzuconej surrealnej ekscentrycznosci Kena Russella, ale ze wzgledu na muzyke i samych muzykow z the who nie jestem w stanie dac nizszej noty niz 8; za to muzyka ansolutnie na 10; dla mnie Tommy jest jednym z nalepszych albumow w historii rocka (o ile nie najlepszym, chociaz mam problem w porownaniach z The Dark Side of the Moon Floydow);

pozdro dla wszystkich fanow

kamczat

Z tym najlepszym albumem w historii rocka to chyba trochę przesada.A takie albumy, jak:
-"In the Court of the Crimson King" King Crimson
-"Led Zeppelin IV" Led Zeppelin
-"Selling England by the Pound" Genesis
-"Death Walks Behinds You" Atomic Rooster
-"Never Turn Your Back on a Friend" Budgie
-"Thick as a Brick" Jethro Tull
-"Going for the One" Yes
-"Deep Purple in Rock" Deep Purple
-"In-A-Gadda-Da-Vida" Iron Butterfly
-"Still Life" Van Der Graaf Generator
-................................itd.
Lista jest długa.Oczywiście "Tommy" jest dobrym albumem, ale najlepszym raczej nie.

littledorian

masz absolutna racje; wybor jest ciezki;
wszystkie te albumy znam (lepiej lub gorzej) z wyjatkiem Van Der Graafa, ktorego musze nadrobic; z Budgie sie nie zgadzam, bo co by nie mowic byla to dobra kapela, ale najwiekszy sukces odniosla w... Polsce; album Iron Butterfly brzmi wspolczesnie dosc leciwie, a tytulowa piosenka wydaje sie niestey z perspektywy lat pretensjonalna; z Jethro Tul wybralym jednak Aqualung, a w przytpadku Yes Tales from Topographic Oceans;

sek w tym, ze jestem kompletnie nieobiektywny co do the Who, po prostu uwelbiam te kapele miloscia bezgranicznia do tego stopnia, ze jestem w stanie wybaczyc im nawet dosc kiczowata w sumie ekranizacje Kena Russella; inna sprawa, ze pod wzgledem muzycznym, stosujac odpowiednia miare adekwatnosci (roznice gatunkowe pomiedzy wymienionyi przez Ciebie grupami) uwazam, ze wypada lepiej z tej listy bez zmruzenia oka od: Atomicow, Budgie, Yes, Jethro Tull, Iron,; najwiekszy problem mam oczywiscie z King Crimson (po latach uwazam ten album ciagle za genialny ale nieco przereklamowany, zwlaszcza slynna przydlugawa kompozycje awangardowa);

problem polega tez na tym, ze wersja albumowa Tommy'ego jest dosc popowa; natomiast to co chlopaki robili z nia na koncertach to dopiero wymiatactwo (warto zobaczyc zwlaszcza Isle of Wight);

tak czy siak pozdrawiam fana muzyki z tego samego kregu co moj; w sumie jestesmy ginacym gatunkiem :-)
kamil

ocenił(a) film na 7
kamczat

Ginący gatunek? brrr, aż mi ciarki po plecach przeszły :) Kiedyś próbowałam na jakimś forum wybrać 10 albumów wszechczasów, ale to była totalna porażka, poprostu nie jestem w stanie ograniczyć się do 10. Zgadzam się z Wami, ale do tych albumów dodałabym jeszcze kilka, np.
1.Mike Oldfield - "Ommadawn"
3.U2 - "Joshua tree"
4.Queen - "Queen II"
5.Camel - "Snow goose"
6.ELO - "Time"
7.Beatlesi - "Sgt. Peppers lonely hearts club band" i "Abbey Road"

Co do tych zespołów, które mogłyby się dublować - Pink Floyd - "Wish you were here" i hmm...gdyby na "Selling England by the pound" Genesis umieściło "Supper's ready" byłaby to pełnia szczęścia, ale że tak nie jest muszę dodać "Foxtrot". I tak nie napisałam tutaj połowy tych albumów, które chciałam, ale mogę to z czystym sumieniem usprawiedliwić późną porą;) Właśnie, myślę, że coś by sie jeszcze znalazło w dyskografii Omegi, bo zaczynając, jak chyba każdy od "Gyongyhaju lany" (dziewczyny o perłowych włosach), dotarłam do płyty "Time Robber" z genialnym wprost utworem "Don't keep me waiting". Progrock w świetnym wydaniu, mający klimat a la Floydzi, cud mjut malyna.

Co do samego "Tommy'ego" i The Who- oczywiście zespół mi znany, ale dosyć pobieżnie do dziasiaj. Bardzo chciałam oglądnąć "Quadrophonię", a trafił się "Tommy". Wspaniały obraz i nie zgodzę się tu z kamczatem, że kiczowaty, bardziej surrealistyczny i absurdalny, ale jak dla mnie wyważony. Muzyka wspaniała, dlatego muszę się zabrać za dokładniejsze poznawanie The Who. Kamczat, od którego albumu najlepiej zacząć, masz jakieś typy?

kamczat

Tommy'ego juz znasz, chociaz warto go posluchac w wersji albumowej; niezle sie zdziwsz, bo rozni sie mocno od soundtracku filmowego; warto tez poleciec pozniej kontra i posluchac Tommy'ego w wersji koncertowej (najbardziej profesjonalnie wydanie dostepne na rynku polskim to Isle of Wight);

w drugiej kolejnosci posluchalbym Who's Next z 1971, ktory we wszystkich profesjonalnych zestawieniach uchodzi za najlepszy album grupy; tam m.in. slynna Baba O'Riley poswiecona duchowemu gruru Townshenda - Meher Babie oraz Behind Blue Eyes, ktore ostatnio przerobil Limp Bizkit's; no i wspaniale Won't Get Fooled Again, ktorym Who czesto konczyli swoje koncerty w latach 70.; slynna byla tez okladka tego albumu - muzycy, ktorzy wlasnie zalatwili sie na murku;

potem chyba jednak Quadrophenia, ale nie zapomnialbym tez o jednym z pierwszych albumow konceptualnych Who Sell Out (1967), ktory zbudowany jest jak program pirackiej radiostacji; to prototyp zjawiska nazwanego potem culture jamming;

fenomen grupy swietnie prezentuja tez filmy dokumentalne, zwlaszcza The Kids Are Alright, zrobiony kiedy zyl jeszcze Moon (dostepny juz w Polsce) oraz ostatnnio potezny, dwuplytowy album, m.in. z dlugim filmem dokumentalnym jednego z najwiekszych znawcow Who - Murray'a Lernera (zmpontowl m.in. slynny Isle of Wight z 1970);

jakby co, jestem do uslug :-)
kamil

kamczat

uzupelniam swoje braki z wczesniejszych postow; najpierw chwale sie informacjami a potem ich nie podaje; sorki :-)

to archowum torrentowe z pierwszego posta miesci sie na: www.longliverock.org

ow dlugi film dokumentalny wypuszczony pare miesiecy temu z poprzedniego mojego posta to oczywscie Amazing Journey: The Story of The Who

pozdro

kamczat

Jest wiele genialnych płyt rockowych i zgadzam się tu z poprzednikami, ale najbardziej kompletną i najwspanialszą jest zdecydowanie płyta zespołu Deep Purple - Deep Purple in Rock z 1970 roku, ta płyta to prawdziwy orgazm i najlepsze odzwierciedlenie rocka jako gatunku muzyki, inne płyty nawet takich zespołów jak Led Zeppelin, Pink Floyd, The Doors, King Crimson, Black Sabbath nie mogą się równać z tą płytą, bo ta płyta jest najlepszą płytą całej muzyki rockowej i jej kwintesencją, a nie jedynie genialną płytą jakiegoś typu roka jak hard rock, psychodelic rock, czy progressive rock -- płyta Deep Purple in Rock to kwintesencja muzyki rockowej, najlepsza płyta (hard) rockowa jaka kiedykolwiek powstała....

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
_mosquito_

k***a, najlepszy album rocka to kwestia dość subiektywna i gadanie że tam "tommy jest najlepszy" tudzież "deep purple in rock najlepszą płytą wszechczasów" jest dość... głupie. każdy ma swój najlepszy. a chyba nikt w powyższych wypowiedziach nie użył zwrotów typu "moim zdaniem" ;]

ocenił(a) film na 7
alek123098

Cóż, ja zwykłam pisać zawsze w swoim imieniu, więc jeśli się tego nie
dopatrzyłeś to mówię "moim zdaniem". Oczywiste jest, że najlepszego albumu
wybrać się nie da, a i z setką przypuszczam byłby problem. Moje obecne typy
pewnie wyglądałyby inaczej, zresztą wyznaję zasadę, że genialnej muzyki
jest tak wiele, że pewnie do końca życia nie dane mi będzie jej poznać.

Zawsze "moim zdaniem".

ocenił(a) film na 7
scaramouche1

jeśli mowa o najlepszej płycie w historii rocka to wybór jest prosty jak drut: The Bealtes "The Beatles" czyli White Album.
potem dług długo nic, a potem pozostałe płyty Beatlesów plus Plastic Ono Band, Let It Bleed i Sticky Fingers, Who's Next, Highway 61 i Blood on the Tracks, Ziggy Stardust, pierwszy Velvet Underground, i coś tam by się jeszcze znalazło, jakby dłużej pomyśleć.
a potem to już można się zastanawiać i dyskutować.

ocenił(a) film na 7
Mudshark

jezu, zapomniałem o Pet Sounds i Innervisions, czym prędzej dodaję do listy.

ocenił(a) film na 6
Mudshark

Jak widać, co oczywiste, każdy ma inny gust.
Ale w Polsce sprawa wygląda tak, że u nas The Who nigdy nie był specjalnie 'promowany'. Nasi dziennikarze zawsze preferowali grupy takie jak Led Zeppelin czy Deep Purple czy pochodzące z końca lat 60 i z następnej dekady zespoły progresywne lub hard-rockowe.
Natomiast grupa The Who zupełnie u nas była ignorowana. Nie wiem dlaczego, natomiast - i zgadzam się w tym w całej rozciągłości - w świecie ten zespół uchodzi za tak samo ważny jak The Beatles i Rolling Stones i znacznie bardziej wpływowy niż Pink Floyd czy King Crimson. Nie chcę tu nikogo obrażać, ale wiele z tych grup które ktoś wymienił - jak Camel czy Budgie albo Jethro Tull, to już zupełnie inna liga niż The Who. Niestety Ian Anderson to nie jest kompozytor tej miary co Pete Townshend.

Nie chcę też się wymądrzać, ani rzucać bez sensu jakimiś informacjami, które już od dawna są znane. Ja mogę jedynie powiedzieć, że taki 'Tommy' jest pod każdym względem genialny i przełomowy, wystarczy wskazać, że ta płyta wytyczyła szlak dla późniejszych oper rockowych i jeśli ktoś sięgnie po fachową literaturę traktującą o rocku (byle nie po 'Teraz Rock') to przeczyta, że powszechnie ten album uchodzi za najlepsze tego rodzaju dokonanie. Tylko u nas oczywiście rządzą 'The Wall' czy 'Lamb Lies Down...' - płyty też wspaniałe, ale niestety skażone już czynnikiem lat 70, czyli nadmierną pretensjonalnością i jak dla mnie nad to syntetycznym brzmieniem.

Walenie tekstów w rodzaju 'Tommy' to najlepszy album wszech czasów' itd nie ma sensu. Jest wiele wspaniałych płyt, ale płyty The Who, tak jak albumy The Beatles czy The Kinks i późniejszych grup jak Led Zeppelin i Yes też są w tej grupie. Natomiast grupy takie jak The Beatles czy The Who należą do pionierów muzyki rockowej, która w latach 60 dopiero się kształtowała i gdyby nie te zespoły, to nie było by ani Zeppelin, ani Sabbath i mnóstwa innych zespołów.

Po prostu te płyty trzeba znać. A już osobną sprawę stanowi fakt, że wiele osób ma w Polsce niechęć do lat 60, zwłaszcza do tej ich części, która nie została u nas wypromowana przez Kaczkowskiego i innych radiowców z jego pokolenia. Czyli np. The Doors - OK, ale już Pretty Things - NIE!

Ja wszystkich szczerze zachęcam do zapoznania się z muzyką The Who.

Na koniec - ktoś tutaj wcześniej napisał, że oryginalna wersja 'Tommy' z 1969 roku jest dość popowa. Otóż nie. Właśnie to jest esencja prawdziwego rockowego grania, które w latach 70 zostało na nieszczęście zastąpione przez brzmienia syntezatorów oraz wygładzoną do bólu produkcję. Nie uważam, żeby albumy takie jak 'Dark Side...' były bardziej rockowe czy mniej popowe. O innych dokonaniach nie wspominam.

ocenił(a) film na 6
wojteczek

Aha, dodam jeszcze, że wersja filmowa tego albumu średnio mi podchodzi. Nowe opracowania są według mnie nad to przeładowane. No ale cóż...75 rok to już niestety nie był 69. Po za tym całość momentami jest, delikatnie mówiąc, nieco kiczowata. Biorąc obsadę jaką zaangażowano (Oliver Reed, Jack Nicholson, Robert Powell, świetni muzycy jak Eric Clapton i Elton John oraz Tina Turner) to chyba to wszystko odbiło się czkawką filmowi. Ja słuchając oryginalnej płyty, inaczej widzę tę historię w każdym razie.
Z resztą ten sam problem dotyczy filmowej wersji 'The Wall'. Za bardzo rozbuchana.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones