Tytuł to "Tony Halik. Tu byłem" a rok premiery to 2019 a nie 2020.
Błędów jest przypuszczam więcej.
Film początkowo bardzo drastyczny, chociażby scena z jaguarem.
Warty obejrzenia, gdzie jeszcze wszystko było normalne: normalne drzewa, zdrowa polska wieś, zdrowe plemiona i woda pitna nadająca się do spożycia. Nie było mowy o ginięciu gatunków, gdzie popadnie o wymieraniu.
Nawet ukazana była Solidarność, sam Lech Wałęsa oraz zdrowy klimat tych strajkujących, gdzie było normalnym, że się nie akceptuje komunizmu oraz pewnych zachowań.
Na sam koniec Tony Halik odszedł w stylu starego wiersza "Do not go gentle into that good night", "rage, rage against the diyng of the light".
Marzył o zostaniu kosmonautą oraz o dalszej pracy dziennikarza, reportażu z Indonezji.