PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=602101}
7,9 102 689
ocen
7,9 10 1 102689
7,5 57
ocen krytyków
Top Gun: Maverick
powrót do forum filmu Top Gun: Maverick

re:mini.scencje

ocenił(a) film na 3

wyobrażam sobie punkt wyjściowy, okrągły stół, koniaczek, cygara, trwają rozmowy sześciu chłopa, każdy o różnym, ale raczej wysokim stopniu kinematograficznego upośledzenia: zróbmy sobie wnuka albo kontynuację podejrzanego megahitu z którym swego czasu w szranki na lajki mógł stanąć jedynie Krokodyl Dundee, co mamy? mamy zero oryginalności. a czego nie mamy? nie mamy żadnego sensownego pomysłu na kontynuację tej historii. panowie, spójrzy prawdzie w oczy, jedyne co posiadamy to potrzebę doznawania melancholijnej erekcji w co drugiej sekwencji. wystarczy? wystarczy! resztę dopiszemy, podrasujemy, wstawimy aforyzmy, jakoś się dogadamy. to co, ladies und gentlemen, lecimy!

nie dość, że:

jeden z najgorszych, najgłupszych, najnudniejszych, najbanalniejszych, najfatalniej upitraszonych ze wszystkich znanych, chamskich, tanich, zgranych i ogranych schematów myślowych, klisz i przepisów kulinarnych na kuchenno-rewolucyjny rimejk filmowy rimejków filmowych jakie w ogóle powstały,

to jeszcze:

z desperacko próbującym brzuch wciągać, pierś wytężać, mięsień dwugłowy boczny naoliwionego oliwą z oliwek, śliną, smarem bądź smarkiem ramienia zarówno lewej, jak i prawej gibkiej kończyny górnej nieprzyzwoicie eksponować i do publicznej wiadomości przyszłej przedpośmiertnej nieautoryzowanej internetowej biografii memowej podawać, szklić się, lśnić i na tegorocznego maturzystę pozować tomem "don't think, just do" cruisem w potrójnej roli mitcha buchannona, pana miyagi oraz gordona bombaya i mentalności leśnego dziadka gdzieś spod parzęczewa lub ewentualnie sierot z bidy pod nędzą w lipkach koło bytomia. litości. gdyby nie zabrużdżona na maksa gęba (w ogóle czaszka) eda harrisa wespół w zespół i pospołu z odbróżdżoną na maksa gębą (w ogóle czaszką) jennifer connelly to na pewno wystarałbym się o jakieś odszkodowanie od tego scjentologicznego postmenopauzalnego pełzaka dwunożnego i nieopierzonego lub ewentualnie o jakąś pieniężną rekompensatę od właściciela miejscowego multipleksa.

tak w ogóle to ja nie znoszę filmów o lataniu i strzelaniu się samolotami w ogóle, w związku z czym mam takie pytanie ogólne: czy tylko ja uważam, że takie powietrzno-akrobatyczno-myśliwskie suspensidła sterowniczo-kokpitowo-awionetkowe celnie podsumowuje i wyraża dialog z mojego ulubionego w tym gatunku filmu Spokojnie To Tylko Awaria:

- kapitanie, te lampki mrugają bez ładu i składu, co robić?
- ustawcie je tak, żeby mrugały we wzorki!

tu wchodzą pożary na nieboskłonie, ukłony i oklaski z wieży kontrolnej lub ewentualnie przebitki na pogrzeb tych, którzy mieli farta i niedoczekali, z całunem w postaci podrasowanej kolorami na fotoszopie chorągwi kraju wolności i hamburgera, w tle o'er the land of the FREEEEEEE and the HOME of the brave.. po czym wszyscy obowiązkowo we łzach i szczęśliwi jak cholera tonąc padają sobie w ramiona na tle łopoczącej na wietrze szturmówki stanów zachwyconych ameryki północnej.

gave proof through the night
that ourflag was still there..

the end.

(w dosłownym tłumaczeniu z hollywoodzkiego na polski za pomocą translatora google: ciąg dalszy nastąpi.)

ocenił(a) film na 6
Westernik

Jak z on tej pierwszej sceny po mach 10 mógł w w ogóle wyjść żywy? Nie mówiąc o tym, że poszedł do knajpy po wodę? Wtf?! :D

ocenił(a) film na 3
jar3cki

łoo, człowieniu, to mi otworzyłeś mnóstwo wątków w głowie teraz, dziękuję! słuchaj, a może to jest coś takiego jak w przypadku Zbiega Alcatraz z lee, albo Innych amenabara, albo Wkraczając w Pustkę gaspara, albo mojego ulubionego filmu adriana lyne'a Drabina Jakubowa - że on tak naprawdę umiera w tej utarczce, a wszystko to co się zdarza później będzie li tylko przedpośmiertnym majakiem dogorywającego przed nieodwołalnym zdmuchnięciem świecy i odejściem w komediowy niebyt? to by mi się nawet podobało i po prawdzie wyjaśniało wiele późniejszych niedorzeczności tego filmu, jak i stanowiło w końcu jakiś konkretny komentarz, jakąś rzeczową aluzję do kondycji samego cruise'a - a nawet przemijania w ogóle - bez względu na wszystkie te powietrzne fikołki, podniebne koziołki i skapcaniałe matołki o bardzo ograniczonym terminie ważności, no bo ostatecznie nie oszukujmy się: piasku w klepsydrze starca wciąż przybywa, tom, czy tego chcesz czy nie:)

ocenił(a) film na 4
Westernik

Ciekawy komentarz. Być może Cruise jest cwany i trzeba by obejrzeć przyszłe dwa Mission Impossible żeby to wszystko rozgryźć-tylko kto ma czas.

ocenił(a) film na 3
lasicazlasu

zaiste, zaproponowany przez kolegę jar3ckiego pomysł interpretacyjny czyniłby z Mavericka rozciągnięty do potęgi na siedem kwadransów wybitnie hollywoodzkiej projekcji odcinek specjalny Strefy Mroku sterlinga zmiksowany z powieściowym cyklem przygodowym alfreda szklarskiego: tomek w delirycznej krainie halucynacji, wariacji, fiksacji i samounicestwienia!

ocenił(a) film na 4
Westernik

haha tak:) choć odnosiłam się do fragmentu ,,komentarz, jakąś rzeczową aluzję do kondycji samego cruise'a - a nawet przemijania w ogóle " może on chciałby już nakręcić film o samym sobie? Ponieważ nie może podświadomie wyraża siebie przez blockbustery. To byłby ciekawy zabieg artystyczny gdyby z kiepskiego kina uczynić klucz do biograficznej a może nawet duchowej interpretacji życia aktora.

ocenił(a) film na 3
lasicazlasu

wiesz co, myślę że to bardzo możliwe, tym bardziej iż drzwi w już dawno zostały wyważone, choćby w gatunku tak popularnym jak western. przypomnę, podczas gdy tom cruise zgłębiał wątpliwe uroki nieśmiertelności w pewnym filmie neila jordana na początku lat dziewięćdziesiątych, taki na przykład clint eastwood mniej więcej w tym samym czasie pokazywał, że można mieć poważny problem z wdrapaniem się na konia i wcale się tego nie wstydzić. a miał on w ów czas - uwaga - sześćdziesiąt dwa lata, to jest jedynie o trzy lata więcej niż tom cruise ma obecnie. i ja chętniej widziałbym cruise'a, ale w takim blockbusterze w którym on ma kłopot z wdrapaniem się do miga lub ewentualnie z wgramoleniem się na motor (motor jak wiadomo w porządnym filmie akcji jest odpowiednikiem konia).

w ogóle, jeżeli już o tym mowa, paradoks cruise'a jako aktora polega na tym, że on najdoroślejsze, najdojrzalsze, najpoważniejsze swoje role zagrał wtedy kiedy był młodzieniaszkiem - u reżyserów takich jak levinson, reiner, stone, scorsese, ron howard, wspomniany już neil jordan, sydney pollack, ba, nawet załapał się na kubricka - a teraz, kiedy jest już poważnym, dorosłym i dojrzałym, sympatycznym starszym panem w średnim wieku, z uporem maniaka odgrywa młodzieniaszka.

strach pomyśleć kogo będzie odgrywał na starość? nie wiem, ale intuicja mi podpowiada, iż prawem naturalnej konsekwencji benjamina buttona wystąpi w hollywoodzkim rimejku filmu Brzdąc w Opałach! w roli tytułowej oczywiście. dwóch gamoniowatych rzezimieszków z tego filmu odegrają na on czas już stuletni stallone i schwarzeneger. to będzie rimejk idealny. absolutny hit sezonu ogórkowego roku pańskiego 2052. prawdziwy blockbuster szyty na miarę drugiej połowy dwudziestego pierwszego wieku. wszystkich zainteresowanych kinomanów już teraz serdecznie zapraszamy!

ocenił(a) film na 4
Westernik

Oczywiście wszystko już było:) tym bardziej w westernach _sama legenda Johna Wayne'a od początku aż do Rewolwerowca zaczepiając oczywiście o Prawdziwe męstwo. W polskim kinie dobrym przykładem jest Wieńczysław Gliński i jego rola w Bezkresnych Łąkach zupełnie w opozycji do wcześniejszych( choć to że potem mniej grał nie było zamierzone). Swoją droga nigdy nie przepadałam za Tomem Cruisem aż urządziłam sobie maraton (idąc od najstarszych produkcji) i teraz jest jednym z moich ulubionych- nielubianych aktorów. Trzeba mu jednak przyznać że jakby ten nowy Top gun nie wyszedł to jednak dobrze zrobił przeciągając premierę i nie wrzucając jej na platformy streamingowej, prawie go za to lubię. Wspaniała jest Twoja wizja blockbustera w której Tom ledwo wdrapuje się na motor.

ocenił(a) film na 3
lasicazlasu

wspominasz aktorów starego pokolenia i tu mi się kręci przysłowiowa łezka, bo właśnie aktorzy starego pokolenia nie bali się ukazywać starości na ekranie. są, oczywiście, pewne wyjątki. taka na przykład marlenka dietrich nie zgodziła się pokazać swojej twarzy w pięknym dokumencie jaki o niej nakręcili - w którym zresztą wystąpiła, ale to wyjątki. tymczasem kiedy oglądam sobie takiego na przykład gregory'ego pecka i lauren baccal w filmie Portret, kiedy oglądam sobie anthony'ego quinna i katharine hepburn w filmie Jesienna Miłość, kiedy oglądam sobie jimmy'ego stewarta i bette davis w filmie Z Prawej Strony Drogi, albo henry fonda i Nad Złotym Stawem, albo lillian gisch i Sierpniowe Wieloryby, i tak dalej, i tak dalej.. nie dość, że się nie wstydzą, to jeszcze potrafią sobie z tej starości bez taniości zadworować. w Jesiennej Miłości jest scena, w której szykująca się na randkę katarynka hepburn powiada: ach, czuję się jakbym znowu miała osiemdziesiąt lat! wielkie szapoba:)

ocenił(a) film na 4
Westernik

Powrócę do dyskusji w przyszłości pod innym filmem:)

ocenił(a) film na 3
lasicazlasu

no dobra, a jakim?;)

ocenił(a) film na 8
jar3cki

Oczywiście, że to mało prawdopodobne, ale wysatrczy, ze kabina Darkstar działałaby jak kapsuła ratunkowa. Bez klasycznej katapulty tylko oderwanie całego członu, który swobodnie sobie opada na ziemię + system tlenowy etc.

W tej kwestii akurat Twój argument jest inwalidą i szukasz dziury w całym. Na dodatek skunks na ogonie wiele mówi o potencjalnych możliwościach tej maszyny i o ew. technologii użytej w niej możemy tylko pomarzyć. Jak dla mnie nie ma co szukać tutaj logiki ale uznać, że przeżył bo Skunks zna się na robocie.

Kurtyna

ocenił(a) film na 10
zeicc

Zeicc o co chodzi z tym ,,skunksem"? Nie załapałem...

Geralt1990

Skunks Works to odział Lockheed martin zajmujący się projektowaniem tajnych projektów typu SR-71

zeicc

Na litość, przeżył bo tak chciał scenariusz, a nie znaleźli lepszego rozwiązania.

ocenił(a) film na 10
Westernik

Usuń konto trolu

Sarin

Zaraz tam troll. Wyraził swoją opinię, tak bardzo kłuje Cię w oczy cudze zdanie? To po co tu jesteś?

ocenił(a) film na 3
JohnTheBrave

no właśnie;)

ocenił(a) film na 8
JohnTheBrave

Kłuje w oczy brak interpunkcji, wielkich liter i nadmiernie rozbudowane zdania. Jest w tym wszystkim sens, ale nie potrafię tego przeczytać.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
Sarin

zaraz tam troll. wyraziłem swoją opinię, tak bardzo kłuje cię w oczy cudze zdanie? to po co tu jesteś?

Sarin

Jedyną osobą, która troluje to jesteś Ty: Raczkowi każesz usunąć konto, bo -zgroza!- dał filmowi tylko 6/10, innego krytyka (5/10) zwyzywałeś od debili, teraz forumowiczowi każesz usuwać konto. Proponuję nie interesować się ocenami innych osób skoro nie potrafisz zaakceptować, że mogą być inne od Twoich.

ocenił(a) film na 8
Westernik

co za bełkot. kompletnie nie czaisz czym jest blockbuster

ocenił(a) film na 3
zeicc

rozumiem, że trzeba wygrzebać osobną kategorię dla tego filmu, aby go w niej umieścić i dopiero wtedy móc właściwie ocenić, ustalić współrzędne, a nawet nazwać go arcydziełem? coś jak właściciel najprostszych pleców pośród wszystkich garbatych noszących plecaki albo najmądrzejsze dziecko pośród wszystkich dzieci dotkniętych niepełnosprawnością intelektualną w stopniu głębokim? ergo: blockbuster!

ocenił(a) film na 9
Westernik

dobry film, arcydzieło to może nie, ale dla fanów oryginalnego Top Gun pięknny ;)

ocenił(a) film na 3
neon77

fanem starego Top Gun rzeczywiście nie jestem - tony scott popełniał znacznie ciekawsze filmy - ale powiem ci w sekrecie, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten film w dzieciństwie to największe wrażenie wywarła na mnie scena szkolenia, w której iceman tak nonszalancko obraca długopis pomiędzy palcami dłoni. postawiłem sobie tedy za cel nauczyć się tak obracać długopis pomiędzy palcami dłoni. zatem więc ćwiczyłem przez całe wakacje letnie, dzień w dzień, po sześć godzin dziennie, i wiesz co? i już umiem tak obracać długopis pomiędzy palcami dłoni! a więc do czego zmierzam: mimo iż nie jestem fanem starego Top Gun - tony scott popełniał znacznie ciekawsze filmy - był to film aktywizujący, motywacyjny, mobilizujący, inspirujący do rzeczy ważnych! tu mam pytanie do czego jest w stanie zainspirować nowy? do operacji plastycznej nosa?

ocenił(a) film na 9
Westernik

do niczego, ma zapewnić rozrywkę, trochę emocji i wzruszenia. Moim zdaniem spełnił swoje zadanie. Fabuła trochę kulała, ale nie powiedziałbym, że była tak słaba, żeby z tego powodu dać 3. Troche mi nie leżał ten wątek romantyczny. Wątki też szybko przeskakiwały. Ewidentnie chcieli zrobić trochę kalkę starego Top Gun i dodać coś nowego i wyszło, że zrobili 2x Top Gun puszczony w przyspieszeniu. Muzyka ok, gra aktorska spoko. Sceny walk powietrznych i szkolenia były na wysokim poziomie, nie róbmy jaj, że ktoś się do nich przyczepia. Ten fragment z prędkością 10 machów trochę na sci-fi stylizowany, leciał prawie 12 500 km/h :) ale umówmy się pokazali testy, kto wie, czy gdzieś tam takiego czegoś już nie ma. Moim zdaniem to bardzo realne, biorąc pod uwagę, że w roku 2004 latano z prędkością ponad 9 machów. Generalnie dać temu filmowi poniżej 7 to tak słabo trochę, bo chyba nie zasługuje ;) ale szanuje, pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
neon77

Tylko Westernik nie zrozumie Twojego posta, bo on szuka nie wiadomo czego w filmie, który ma być rozrywką. W PacificRim szukałby pewnie nawiązań do kultury japońśkiej i zrównałby go z ziemią za dziury fabularne i brak realizmu. To jest gatunek widza, który nie rozumie, że kino może dawać czysty "fun". Szuka przekazu, misji, motywacji. To taki smutny ktoś. Poza tym zobacz, jak się poci byleby tylko "zaorać" ten film.

Ja się tam ubawiłem i zgodzę się, ze nie jest to arcydzieło, ale w swojej klasie wypada bardzo dobrze, szczególnie na przestrzeni odtatnich lat, jak nie dekady.

ocenił(a) film na 6
zeicc

To ja w takim razie mam małe pytanie do przedmówcy - czy obecnie nie da się zrobić filmu który byłby "fun" a jednocześnie nie traktował widzą jako niepełnosprawnego umysłowo? Nie chodzi mi tu o szukanie trzeciego ani nawet drugiego dna tylko po prostu film nie zaprzeczający prawom logiki i zdrowego rozsądku... Czy tylko dlatego że tak rzadko ktoś wydaje setki milionów dolarów na nakręcenie czegoś podobnego mamy dawać takim filmom taryfę ulgową?

ocenił(a) film na 3
bartec89

dorzucę i tu swoje trzy grosze: otóż kolega zeicc wprowadza mgliste pojęcie "funu" tak jakby to pojęcie z automatu oznaczało coś wtórnego i usprawiedliwiało każdą mało oryginalną produkcję. najwyraźniej jest twórczy fun i jest wtórny fun - na podobnej mniej więcej zasadzie na jakiej istnieje bad bad taste i good bad taste - najwyraźniej koledze odpowiada ten drugi. tu mam pytanie, czy kolega zeicc widział choćby dwa pierwsze sezony serialu Cobra Kai albo dwie ostatnie części Uniwersalnego Żołnierza stworzone przez johna hyamsa (syna znanego reżysera) i co o nich sądzi? z pozdrowieniami!:)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
zeicc

kochany, to nie jest kwestia niezrozumienia prawideł filmu rozrywkowego, tylko chwytów jakich użyto aby ów efekt rozrywkowy uzyskać. niechże on tam sobie będzie rozrywką, tylko dlaczego ma to być rozrywka tak głupia i przewidywalna? widzę, że amerykańscy producenci mają jedynie dwa pomysły powrotu do starych bohaterów po latach: pierwszy to jechanie na sentymencie i przebitkach z oryginału, z obowiązkowym poczuciem winy wszczepionym (modne słowo) bohaterowi za cośtam z przeszłości - w naszym wypadku chodzi o śmierć kolegi - które w finale cudownie wyparowuje za sprawą kilku wybuchów, uratowania kogośtam oraz odzyskania utraconej miłości; drugi to gruba krecha odcinająca się od tego co było, mnożenie zastępczych bytów i alternatywnych rzeczywistości ponad konieczność ich istnienia (tu Terminator Mroczne Przeznaczenie się kłania, Halloween Zabija i tak dalej). rozumiem, że można się tym schematem posłużyć raz czy drugi czy nawet dziesiąty, ale żeby z tego czynić regułę? tymczasem powoli staje się to właśnie regułą. jeżeli tobie to wystarcza to wporząsiu, dla mnie to jest za mało. jeżeli potrafisz się tym wzruszać to też wporząsiu, u mnie nie budzi to żadnych wzruszeń poza wzruszeniem ramionami.

ocenił(a) film na 10
Westernik

Z tego, co piszesz w tym wątku na temat Top Gun 2, wyłania się dla mnie jasny obraz tego, że nie potrafisz do końca czerpać z kina typowo rozrywkowego. Ma to również odzwierciedlenie w ocenach Twoich filmów. Tak naprawdę nie ma w tym nic złego, bo istnieje taki promil ludzi i istnieć będzie. Szkoda, że kino, które w mojej ocenie solidnie i z dobrym smakiem gra nutą nostalgii, nie spotyka się z Twoją aprobatą. Jest to dziwne ze względu na to, że najnowszemu Jackassowi dałeś 10/10 a przecież trudno znaleźć film, który równie szeroko gra nostalgiczne akordy. Jest to dla mnie nieco dziwne i podejrzewam, że ma to coś wspólnego z Twoim wiekiem. Starsi kinomani mają nawyk zbyt impulsywnego oceniania filmów przez pryzmat jakiejś pierdoły lub nawet złego humoru. Szanuję ocenę, choć nie do końca rozumiem.

ocenił(a) film na 3
chazy_chez

starsi kinomani? oo, wypraszam sobie - jestem miłym, młodym, łysiejącym plackowato kinomanem po trzydziestce, który chwilowo zapodział gdzieś własny dowód tożsamości, za to chętnie okażę cztery aktualne paszporty szczepionkowe!

przepraszam, że się spytam, ale się spytam, czy ty w ogóle widziałeś nowy Jackass? bowiem taką opinię mógłby wyrazić chyba tylko ktoś, kto tego filmu nie widział. oczywiście, on może cię nie śmieszyć, oczywiście, ten typ humoru może do ciebie nie trafiać, to zrozumiałe. ale nie pisz proszę, że film gra na nostalgii jak żaden inny, bo nostalgiczny jest w nim wyłącznie punkt wyjściowy: spotkanie się paru ziomali po latach. cała reszta oferuje nowatorskie numery i jazdę bez trzymanki obuhem po kostkach i packą po głowie i drągiem po czaszce jakiej świat nie widzi.

właśnie nowy Jackass to sequel idealny, zero odgrzewania starych kotletów i sto procent zabawy nowymi popisami ściśle w myśl zasady: ostatni bastion ukrytej harmonii, odgłosy boczku ukoją harmider, pacnął mnie pan omletem aż przejrzałem!

a wiesz jak wyglądałby nowy Jackass Movie, gdyby posłużono się taką samą packą i obuhem nostalgii jaką oferuje Maverick? otóż wyglądałby mniej więcej tak, że grupka kolesi spotyka się po latach, rzuca się sobie w ramiona, rozpływa się nad własną przeszłą chwałą i wspomina, wspomina, wspomina.. tam, że kiedyś było inaczej.. kiedyś było lepiej.. za plemnika.. i na tej melancholii przeleciałaby pierwsza połowa filmu - widziałbyś rozrechotanych, rozkochanych w sobie ludzi, którzy siedzą na krzesełkach i komentują swoje stare dokonania. po czym nastąpiłaby druga połowa filmu, w której widziałbyś tych samych ludzi odgrzewających te same stare numery po raz wtóry, tylko w innej dekoracji. a cóż to byłby, u licha, za fun, gdybyśmy po raz wtóry zobaczyli jak steve-o połyka złotą rybkę a potem ją wrzyguje do gardła wee-mana, jak wee-manowi te rzygi idą nosem na trawnik, jak bam wam dam margera rzygi te z chodnika zbiera i przysmaża na patelni, a potem je zjada, jak pontius nurkuje z rekinami, jak knoxville toreadorzy z bykami, i tak dali, i tak dali.. otóż byłby to właśnie fun wtórny, fun odtwórczy, pociągnięta po linii najmniejszego oporu łatwizna, ergo: Jackass Maverick Movie!

ale nie, panie dziejku, nie ma zgody na agresję na kuwejt ni szablonowe podejście do tematu kuwet. podałeś niefortunny argument wypominając mi wysoką ocenę najnowszych komedii z Jackassami, bo w najnowszych komediach z Jackassami znajduje się wszystko to, czego właśnie brakuje Maverickowi. oczywiście jest pewien schemat - grupka kosmitów z przedmieścia spotyka się po latach aby sobie poplotkować - ale ten schemat wypełnia się numerami nowymi, popisami oryginalnymi, świeżymi.. zauważ, że pośród dziesiątek numerów tam zaprezentowanych - w dwóch filmach, i tym dla natfliksa, i tym kinowym - nie ma ani jednego, który byłby wykorzystany wcześniej (no, powiedzmy, w 95%, bo jednak numery z maszynką do golenia czy z tojtojem to przerdzewiałe gwoździe programu, których zabraknąć nie może).

ocenił(a) film na 10
Westernik

A oglądałem, bardzo mi się podobał, bo jeśli uważnie mnie czytałeś, to wiesz, że wypowiadałem się z pozycji osoby, która potrafi czerpać z kina rozrywkowego. Dlaczego uważam, że Twoja linia argumentacji jest jak dla mnie nietrafiona? Twoje porównanie przypomina mi raczej filmy/recapy w stylu Friends Reunion czym Maverick z pewnością nie był. Jackass to dokładnie to samo co pokazywali przez dekady, tylko gagi się zmieniły. Chodzi tu o dokładnie to samo, o co w każdej innej części. Idąc tym tokiem, jeśli chodzi o Mavericka, to zmieniły się samoloty, zmienili się piloci, zmieniła się generalicja i zmienili się wrogowie, ale formuła, jak w przypadku Jackassa, pozostała ta sama. Nie muszę wspominać o równie silnych akordach nostalgicznych obu filmów. Dlaczego w takim razie, występuje rozjazd Twoich ocen? Trudno powiedzieć. Dlaczego Twoja opinia zaskakuje? Bo dodatkowo Jackass prócz jazdy na nostalgii, nie stara się zrobić nawet pół kroku naprzód. Top Gun rozprawia się z przeszłością i stawia solidne kroki naprzód, nie dusząc się we własnej stęchliźnie.

ocenił(a) film na 3
chazy_chez

jak to że tylko gagi się zmieniły? równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że kino bustera keatona jest schematyczne, bo tylko gagi się zmieniają - tymczasem właśnie o tę zmianę, o rozbudowanie i pomysłowość gagu chodzi. schemat w tym wypadku to zaledwie kościec. puste miejsca w które wrysowujesz, białe plamy do wypełnienia.

poza tym o jakości komedii decydują spazmy śmiechu w czasie seansu - ja te dwa filmy o Jackassach ze śmiechu przepłakałem, stąd moja wysoka ocena - a o oryginalności filmu akcji decyduje efekt woow i zawieszenie niewiary. a to mi się nie udało. zbyt widocznie oczoyebne były te fastrygi. bitki, zbitki, zbytki, przebitki i fabularne intrygi. równie dobrze - myślę sobie - jakoś tak mniej więcej w połowie - mogłyby wjechać diplodoki..

(i tak już pozostałem)

czym się podniecać? kurtkami? rykiem maszyn? przecież to jest taśmowy produkt seryjny powstały na powielaczu, odbity z matrycy kolejnej matrycy, fabularnie po linii najmniejszego oporu. czy naprawdę tak trudno jest zrobić film akcji, który nie traktowałby widza jak debila? zresztą, jakiej akcji tam? o akcji też nie ma co mówić. ot, siedzi se gościu w kokpicie, zresztą, jaki gościu tam? głowa! sama głowa gadająca gościa przez słuchawkę i mikrofon odrutowana, zagoglowana, przypuszczalnie przyszyta do tułowia siedzi se w kokpicie i przekłada zwrotnice. coś mówi, tłumaczy, tam, że tyle i tyle, że macha na chama, znowu przekłada, macha, tłumaczy, na chama, wciska przyciski, przyciska, macha, na chama, pcha, co trzy sekundy cięcie, plan ogólny, w tle latają se samoloty w te i we w te, w te i we w te, zero zagrożenia. siedzi i sapie se, sapie se i dyszy. jakiś kanister tu, tam wihajster, macha, się podrapie, krzyczą wszyscy, wybuch, klaszczą, zawracanie głowy. i to ma być film akcji?

problem z tego rodzaju kinem akcji jest taki, że gdyby nam łaskawie nie tłumaczyli co właściwie oglądamy - w sensie przez który krąg dantejskiego piekła przechodzą akurat bohaterowie, kogo mają zestrzelić, kto im tam siedzi na ogonie i tak dalej - albo gdybyśmy oglądali na niemo, bez dźwięku, on mute sound button, nic byśmy z tego nie zrozumieli. co to jest w ogóle ma być za film akcji, się pytam, w którym niepotrzebni są kaskaderzy? film akcji bez kaskadera jest jak gejowskie porno bez erekcji. niby można to obejrzeć, ale po co się męczyć?

widziałeś, dla kontrastu, ostatniego Mad Maxa?

inny problem z tego rodzaju kinem akcji jest taki, że to jest film z żywymi pełzakami. gdyby to był film kukiełkowy - to funcjonowałby jako parodia filmu akcji. bez żadnej zmiany, nic, nawet słowa jednego, zmienionego, żadnego. nic. przeniesione jeden do jednego. kukiełkowatość z miejsca wprowadziłaby właściwą perspektywę. w sumie to nawet była już jedna taka próba kukiełkowatorska. Team America się nazywała. były dwie w sumie nawet, bo pamiętam taki film, Invaders From The Deep, nieważne. chodzi o zasady. tym tropem w dochodzeniu dochodzimy sedna sprawy. Maverick to nieudany rimejk Teamu America z wątpliwymi nagrodami, w którym kukiełki plastikowe zastąpiono dwunożnymi kukiełkami nieopierzonymi, którym pozwolono mówić. kit, że mówią same kocopały. kukiełki, matołki, kołki. żłoby. latające szczygiełki wrzasku pełni, mocy, wdzięczności i chwały.

czy istnieją jakieś filmy rozrywkowe, które by ci się nie podobały?

ocenił(a) film na 10
Westernik

Doceniam, to że produkujesz tak dużo treści, jednak nie wiem czy nie rozmydlasz za bardzo tematu. Samo to, że nad prostym filmem rozwodzisz się jak nad teorią strun, potwierdza tylko moją tezę z początku wątku. Nie potrafisz czerpać z kina rozrywkowego. Możliwe że to Twoje przekleństwo i tam gdzie nie wciśniesz skomplikowanych wzorców, tam nie dasz oceny wyższej niż 3. To nie jest tak, że ja Cię nie rozumiem. Ja Twój punkt widzenia doskonale rozumiem, jednak uważam go za grubą przesadę i przeszkodę w czerpaniu przyjemności z oglądania filmów. Ta rozmowa mogła by trwać miesiącami ale odpiszę w telegraficznym skrócie.
Widziałem ostatniego Mad Maxa - świetny.
Tak istnieją takie filmy rozrywkowe które mi się nie podobały.

ocenił(a) film na 3
chazy_chez

jednak jak teraz tak patrzę sobie zasadniczo pobieżnie na swoje oceny, to mam na przykład dziesiąteczkę przy Trudnych Sprawach, dziewiąteczkę przy Sausage Party, ósemeczkę przy Żołnierzach Kosmosu, siódemeczkę przy Uniwersalnym Żołnierzu, i tak dalej, i tak dalej, a są to filmy było nie było rozrywkowe. a i stopnie wysokie.

innemi słowy trochę niepotrzebnie udajesz, że nie wiesz, że filmy rozrywkowe też można jakośtam podzielić sobie, na krótkie i długie, na głupie i mądre, na twórcze i na odtwórcze, na kino johna watersa i na całą resztę, wreszcie: na takie z których czerpiesz przyjemność jak z czerpaka i takie na których się męczysz jak maczeta. bo tak wszystko do jednego worka i zakatalogować pod hasłem rozrywka i łykać w całości jak pelikan łykać bez wartościowania z pełnym dobrodziejstwem inwentarza - nie rozumiem, ale podziwiam, a nawet szczerze zazdroszczę. i szanuję. naprawdę.

Westernik

Co ty tak naprawdę chcesz tu przekazać? Już po twojej ocenie i pierwszym wpisie można się zorientować, że film ci się nie podoba. I w tym konkretnym momencie dyskusja się kończy. No chyba, że na siłę będziesz przekonywał np. mnie ale wydaje mi się, że to bez sensu. Film ci się nie podobał, więc o nim chyba lepiej zapomnieć i oglądać kolejne. Co chcesz osiągnąć produkując te wszystkie wpisy?

ocenił(a) film na 3
fixall

kiedy sam z siebie nie produkuje przecie, tylko odpowiadam na prowokajki, zaczepki. z grzeczności i szacunku wobec przedmówcy. właśnie teraz, tobie, odpowiadam z tego samego powodu..

jak to, widzisz ocenę, widzisz że coś się komuś niepodoba i tutaj dyskusja się kończy? przecież ona w tym miejscu się właśnie powinna zaczynać! w przeciwnym bowiem razie po co w ogóle dyskusję rozpoczynać? zacyferkować, zalajkonikować, ewentualnie jeszcze zaprzymiotnikować - czy to ci wystarcza? czy to aby nie prowadzi do rozleniwienia umysłu, zwłóknienia? docelowo - alchajmera?

ale dobra. nawet jeżeli wystarcza ci cyferka i łapka w górę albo w dół, to po co się wpisujesz na forum? które z definicji polega na wymianie myśli. nie lepiej poprzestać na czytaniu komentarzy krytyków, zakładka w prawym górnym rogu? możesz tam napisać jednym słowem że fajne, że super, że głupie, że fe, ale że szanujesz albo "zmień profesję" - tam ci na pewno nikt nie odpowie.

poruszyłeś w ogóle bardzo ciekawe i fajne zagadnienie. jeżeli ktoś poświęca dwie godziny swojego cennego czasu na obejrzenie jakiegoś durnego filmu, po czym poświęca kolejne dwie minuty swojego cennego czasu, aby umieścić jakąś cenną myśl swoją na forum, to powinien chyba umieć znaleźć kolejne dwie, aby stanąć w obronie tej myśli? na tym to polega. z definicji. czy nie? bo że ty mi napiszesz "masz rację" albo "nie masz racji", "usuń konto trollu", "twój komentarz taki spoko nawet", "dno", "dno dna", "DNA dna", "super" albo "zmień profesję" - to nam nic nie daje. gdzie tu fun, gdzie rozrywka, dla umysłu pożywka?

a piszę się po to, żeby było napisane.

to jest powód główny, najważniejszy. ale są też dwa inne powody pomniejsze. jeden jest altruistyczny, drugi jest egoistyczny. szczegóły poniżej, ale to za chwilę..

ocenił(a) film na 3
fixall

pisania powód pierwszy, altruistyczny. otóż wierz lub nie, ale założyłem ten temat powodowany współczuciem. bo sobie zaraz po filmie poczytałem tam, w zakładce "opinie krytyków" i najniższa "opinia" to była piątka, a pod nią jakiś kretyn.. przepraszam, trekyn napisał: "zmień profesję". to była reakcja tego ktosia na cyferkę, na piątkę. co za - myślę sobie - tupet? co trzeba mieć w głowie? pięć klepek i olej? oo, niedoczekanie.. tym bardziej, że piątka to obiektywnie dość wysoka opinia przecież to jest. stąd już tylko rzut beretką do szóstki, potem do siódemki, ósemki, dziewiątki i już ocenka dwucyferkowa najwyższa zza węgła wychyla. a tu taka akcja. "zmień profesję". zmień profesję - myślę sobie - co za biedny człowiek. ten krytyk oczywiście, który przecie tamtemu chamiątku nie odpowie przecież. żal mi się go zrobiło, tego krytyka-nieszczęśnika, atoli postanowiłem założyć ten temat, niejako w jego obronie. licząc na to, że się zjawi ten palant.. przepraszam, lapant od "zmień profesję", a ja mu wtedy w imieniu tamtego odpowiem, wygarne: se weź mózg zmień lepiej przemiel wymień dżizuś kurka cię pierniki i pal się na dzyndze ty wólko popromienna spod ogona goniona boleści stuzębna, itakdalej, itakdalej.. jakoś tak, mniej więcej.

to pisania był powód altruistyczny, a drugi poniżej, ale za momencik..

ocenił(a) film na 3
fixall

momencik, uno chwilęto, nie daj opętać się pacjentom.. to znowu ja i pisania powód numer dwa, egoistyczny. widzisz, to jest taka reklama. robię sobie dobrze robiąc sobie autopromocję. wypuszczam słowa i czekam na zaproszenia. to jest bardzo istotne - samemu nie zapraszać do znajomych, tylko czekać na zaproszenia. kiedy będzie ich tysiąc (więcej mieć nie można) zamknę pisanego bloga i rozalka olaboga, w zakładce "o mnie" umieszczę link do własnego gadanego bloga na u2be, gdzie będę opowiadał o filmach w stylu gonzo - w dodatku o samych najnowszych nowościach zza granicy - i opływał w luksusach, subskrypcjach, dolarach i euro. w tej chwili dostaję dwa zaproszenia tygodniowo. łatwo więc wyliczyć, iż w tym tempie - dwa w pamięci pierwiastek z dziewięciu spuszczam silnia - zamknę tego bloga tak za około dziesięciu lat mniej więcej. a więc przy okazji uczę się cierpliwości. gimnastykuję szare komórki. napinam muskuły wyobraźni. podgrzewam olej w głowie, konserwuję piątą klepkę, dokarmiam wirusa ja, puszapuję talent. racjonalizuję przeżycia. powołuję do życia akt twórczej ekspresji w opozycji do fantazji: cyferka, przymiotnik, lajki, cyferka, przymiotnik, lajki.. tańczę i zapraszam do gadanego. to mało? dobrze, wobec tego wymyśl coś własnego! i czekam sobie. na dolary, kublary. cierpliwie. jak tygrys - w ukryciu, jak smok - na przyczajce. teraz czeka mnie już tylko czekanie.. i to chyba wsio. takie są dwa powody pisania. altruistyczny i egoistyczny, żeby było napisane.

z partyjnymi pozdrowieniami:)

ocenił(a) film na 6
Westernik

Zaczynam być Twoim fanem :p Co prawda myślę że może lepiej byłoby zostać fanem Toma Cruise'a no ale on nie zamierza w najbliższym czasie tworzyć profilu na filmwebie, komentować i oceniać hollywoodzkich pasztetów. Chociaż tak czytając te opisy o przekładaniu wihajstrów to chyba faktycznie nie skupiając się tak na fabularnych kliszach i po wyłączeniu mózgu w większym stopniu mógłbyś czerpać nieco większą przyjemność z tego sensu. Może też pasjonaci lotnictwa i wielbiciele wąsów dają temu filmowi bezrefleksyjnie wyższe oceny. Ja suma summarum przyjemność czerpałem ale pod koniec i po podsumowaniu absurdów czułem się nieco oszukany, stąd też to 6,5. Ale ogólnie Twoje zdanie podzielam i zwolennikiem inteligentnych dyskusji jestem więc ode mnie "łapka w górę".

bartec89

Za dużo piszesz i nie chce mi się czytać. Odpowiem krótko: jeden lubi kiełbasę zwyczajna a drugi podwawelska. Oczywiście można dyskutować która lepsza ale czy jest sens? Jak nasz to czas to pisz te swoje wypracowania dalej.

ocenił(a) film na 3
fixall

nie chciałbym być złośliwy - z góry przepraszam, jeśli poczujesz się urażony - ale to jest trochę tak jakbyś mówił: jestem wtórnym analfabetą i jestem z tego dumny!

ocenił(a) film na 3
fixall

w ogóle kiełbasa? a fuj! z tym świństwem to jak najdalej i jak najrychlej ode mnie..

ocenił(a) film na 3
bartec89

dzięksy! i zaproszenie przyjęte, zostało mi jeszcze dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć wolnych miejsc;)

a propos wąsów i dziewiątek: otóż w latach dziewięćdziesiątych istniało pismo muzyczne szczycące się dumnie mianem jedynego pisma muzycznego w wolnej polsce redagowanego przez ludzi bez wąsów dla ludzi bez wąsów! może władze filmwebu powinny się zastanowić nad taką sympatyczną dyskryminacją: weryfikacja potencjalnych użytkowników pod kątem proporcji i rozkładu owłosienia na paszczęce? dotyczyłoby to, oczywista, tak mężczyzn jak i kobiet.. chociaż panie z wąsami jeszcze jakoś przejdą - mojej babci na ten przykład kudłaczek pasował - ale panowie? a fuj! panowie z wąsami wyglądają jak przedwojenni nauczyciele fizyki, gwiazdy filmów porno z lat osiemdziesiątych, rozmontowywani przez mojego ulubionego detektywa zabójcy własnych żon z serialu Columbo albo niemieccy pedofile.

Westernik

Ocena, oceną, ale wytłumacz proszę po co w ogóle kupiłeś bilet na ten film, skoro zupełnie nie interesują Cię filmy akcji tego typu - czyli stricte związanego z samolotami bojowymi. Wnoszę, po Twojej ogromnej wiedzy filmowej, że dokładnie wiedziałeś na co się decydujesz, a mimo wszystko zmarnowałeś ponad 2h (a z dojazdem itd to pewnie i 4h) swojego życia. Po co? Osobiście nie przepadam za filmami romantycznymi lub prymitywnymi (z reguły) komediami amerykańskimi (z małymi, starszymi wyjątkami jak "Spy Like Us", "Big Lebowski" czy "Groundhog Day" etc) i generalnie omijam te gatunki szerokim łukiem. Podobnie z horrorami (też z małymi wyjątkami jak "The Thing" z Kurtem Russelem, czy "Bram Stokers Dracula" z Keanu i świetną muzyką Kilara). Omijam, nie interesują mnie (nawet jakieś blockbustery) i szkoda mi na to życia - jest przecież jeszcze tyle innych hobby + rodzina i trzeba sobie czas odpowiednio zaplanować, żeby wszystkim się odpowiednio nasycić. Stąd ponawiam pytanie - Po co to oglądałeś? Nie widzę w Twoim przypadku sensu takiej decyzji i tu upatruje "psa pogrzebanego". :)

ocenił(a) film na 3
Starless

no słuchaj, tak zupełnie zupełnie nie to jednak nie, bo to jest jednak powrót do bohaterów mojego dzieciństwa, do kina które mnie w jakimśtam stopniu ukształtowało. obejrzeć po prostu wypada. poza tym po raz kolejny dałem się nabrać na tak zwane owacje na stojąco i pozytywne reakcje z cannes.. poza tym lubię być mile zaskakiwany. dla przykładu: dwa ostatnie filmy z cyklu o Uniwersalnych Żołnierzach uważam za najlepsze z całej serii, a pomiędzy pierwszym a ostatnim jest jakieś pięć części i około dwudziestu lat watoliny. poza tym po nie do końca satysfakcjonującym seansie można się powyzłośliwiać, co niekiedy przynosi mnóstow frajdy. w ogóle wyzłośliwianie się to takie trochę odzyskiwanie straconego czasu, czyż nie? poza tym chciałem zobaczyć vala kilmera być może w ostatniej swej roli, bo mi się podobał Val - ten ostatni dokument o nim. lubię też eda harrisa (choć mógłby wreszcie coś jeszcze wyreżyserować). no i jennifer connelly od zawsze mi się podobała. no i reżyserem jest kosiński - ten od Wystarczy Być i Malowanego Ptaka.. dobra, żartowałem - ten od Tron Dziedzictwo. ogółem dużo, dużo tego było.

trudne nie docenić pracy jaką w to włożono. manipulacje wihajstrem są w Mavericku perfekcyjne od strony montażowej, warsztatowej, no i w ogóle lepiej są słyszalne wszystkie te świsty w kinie. seans rzeczywiście wciska w fotel. jednak w filmie akcji dla mnie na przykład najistotniejszy jest element ludzki. w tej materii - jako dziecko, które swą przygodę z kinem zaczęło w latach dziewięćdziesiątych - stawiam na hendmejdy. komputery, bluboksy, cyfrówy - owszem, mają swój urok, lecz to druga liga. tutaj akurat jestem zwolennikiem konserwatywnego.. brr, powiedzmy, analogowego podejścia do tematu. tony scott, michael mann, william lustig, richard donner, mctiernan, friedkin, hyams, george miller, andrew davis, wczesny emmerich, wczesny michael bay, ringo lam, jackie chan, john woo, woo ping yuen, w ogóle dżapanowie. Takeshi's Castle i Jackass oczywiście jako absolutne hity, wyżyny. czyli: kaskaderzy, sznureczki, prawdziwa krew, prawdziwy pot, prawdziwe łzy i zero ściemy. medmaksy, zbite żebra, połamane kończyny. jeśli się więc trochę czepiam, to nie dlatego że ja kina akcji nie lubię, ale wprost przeciwnie, wręcz naprzemianlegle właśnie: ponieważ uwielbiam filmy akcji, to te komputerowe mi się podobają tak se. o tyle o ile. trochę idą na łatwiznę. między innymi dlatego, że wkład, że fach w ręku, czynnik ludzki jest niewielki. że widać gdzie to powstawało: nie na planie filmowym, tylko na stole montażowym. że po co nam kaskaderzy, skoro mamy nożyczki? nożyczki i latające głowy.

Westernik

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Czyli istnieje jednak u Ciebie pierwsza selekcja, czy coś obejrzeć czy nie? U mnie może i jest dość prymitywna, ale sprawdzam recenzje i noty na IMDB, a potem zapoznaje się z tematem filmu i odrzucam filmy ocenianie do 6 gwiazdek. 6.5 dam szansę, szczególnie jeśli jest dobra obsada i aktorzy których lubię i szanuję. Wyjątkami poniżej przyjętej skali odrzutu są właśnie remakes np "Death Wish" z biednym (bo musiał zakończyć przedwcześnie karierę) Bruce Wills lub właśnie kontynuacje filmów, które przeszły do kanonu kinematografii. I stąd po Twojej odpowiedzi rozumiem już Twoją decyzję. Podjąłem podobną odnośnie najnowszego Matrixa, ale był tak beznadziejny, że nie dokończyłem. Nie dałem rady i to nie było "fun" :(. Nastąpił wstępny odrzut w trakcie z zostawieniem sobie furtki, że dokończę później. Nie dokończyłem. 

ocenił(a) film na 3
Starless

u mnie dobór repertuaru odbywa się przeważnie przez jakieś nazwiska. założmy, że bardzo spodobał mi się jakiś film grzegorza królikiewicza. rzucam się na xiążkę napisaną przez pana grzegorza, xiążka dotyczy filmu Sobowtór akiry kurosawy. podoba mi się, więc sięgam po Sobowtóra. podoba mi się, więc sięgam po inne filmy kurosawy. w międzyczasie oglądam wywiad z kurosawą, ten wspomina reżysera nazwiskiem kobajashi. więc oglądam kobajaskiego. i tak dalej, i tak dalej. nagle tworzy się taka siatka, w której każdy z każdym jest powiązany, skojarzony. prawie nigdy nie oglądam filmu, który by mi się z niczym nie kojarzył. chyba tylko na festiwalach.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones