Zdaję sobie sprawę, że David DeCoteau płodzi tanie horrory jak oszalały, ale jego początki (slasher "Dreamaniac" z 1986 roku) są nader znośne. "Totem" to produkcja Full Moona, ale bardzo kiepska i nudna mimo krótkiego czasu trwania (70 minut). Sześcioro nieznajomych odnajduje się w leśnej kabinie, którą otacza coś na kształt niewidzialnej bariery. Na pobliskim cmentarzu odkrywają wykuty w kamieniu stary monument. Wkrótce znajdą się pod wpływem demonicznych sił... Budżet równa się zero, do akcji wkraczają (jakże typowe dla Full Moona) demoniczne laleczki-muppety, akcja wlecze się, aktorzy nie umieją wysłowić się po angielsku, w końcówce na moment pojawiają się kiepsko zrobione zombies, itd.
4/10 Słabe.