widze że w ogule nie zrozumieliście reqiuem dla snu....to nie jest film o zazywaniu dragów i że one są złe itp. to włanie requiem porusza wiele wątków a trainspotting niewiele i z małym przesłaniem....wystarczy spojżeć na tytuł filmu (requiem) by wiedzieć jakie miał przesłanie
zrozumieć reqiuem dla snu... wow normalnie wielkie wyzwanie dla intelektu- nie brać bo to sie źle kończy.Dragi mimo swoich złych stron na początku dają tej osobie radość a tam jakoś tego aspektu nie zauważyłem-film od samego początku jest ponury.Trainspotting po prostu skupia sie bardziej na innej stronie tego problemu , ale nie znaczy to że jest płytkie bo płytkie na pewno nie jest. jak dla mnie obydwa filmy są ok , jednak mimo wszystko troche wyżej oceniam trainspotting - requiem jest troche za bardzo moralizatorski a tego nie lubie :)
Czytam te Wasze komentarze i czytam, i nie mogę zrozumieć jednego - czy film nie powinien przekazywać jakiejś Prawdy? Naprawdę nie wierzycie, że można brać dragi i nie mieć nawet 10% takich krzywych jazd jak w Trainspotting? Czy myślicie, że jak pokażecie swoim dzieciom wszystkie propagandowe filmy jakie znacie, to ustrzeżecie je przed nałogiem? Nie jestem zwolennikiem cenzury. Narkotyki nie są ani dobre, ani złe. Nie każdy pijący staje się alkoholikiem!
Pomyślcie o tym, co zrobi Wasze dziecko, gdy po tych wszystkich anty-filmach, wypowiedziach medialnych "specyalistów" o zabójczej trawie itd zobaczą, że ktoś bierze i (o zgrozo!) nie goreje ogniem piekielnym? Czy to nie stwarza niebezpiecznej sytuacji, w której zechce odrzucić wszystkie ostrzeżenia i zacząć kierować się wrodzoną ciekawością, która bez odpowiedniego przygotowania i rzetelnej wiedzy może okazać się zgubna? Zastanówcie się nad tym, bo roli wychowawczej rodzica nie zastąpi ksiądz ani milicjant.
Taki mały offtop. Film mi się bardzo podobał. Podobnie jak Requiem. Tylko, że z zupełnie innych powodów.
powiem tak...
pieprzy mnie, który film przedstawia prawdziwą wizję uzależnienia od narkotyków. Podejrzewam , że żaden z nich lub każdy po trochu i wiele też zależy od samego zainteresowanego.
Film genialny zarówno w formie ja i treści. Z pozoru prosta historia opowiedziana w kapitalny sposób. Brak umoralniania, pouczania i idealizowania. Genialny humor, zabawne i błyskotliwe dialogi i doprawdy świetna muzyka. Ogląda się jednym tchem i chciałoby się żeby trwał jeszcze. Z czystym sumieniem 10/10
Jak dla mnie "Trainspotting" bije na łeb "Requiem...". Trainspotting może lżej się ogląda, ale nie znaczy to, że film porusza "lżeszą" tematykę. Montaż jest o wiele lepszy, zresztą jak dla mnie, może to wpływ brytyjskiego kina, Train. jest o wiele świeższy i mniej oklepany, od nieco zalatującego holiłudem Rekwiem
Requiem jest dosadny i ciężki i faktycznie nie trzeba być szczególnie błyskotliwym, żeby go zrozumieć ;) Oba filmy są dobre, ale ja bardziej lubię Trainspotting. Nie jest tak na siłę pouczający i nie próbuje straszyć. No i ma świetną muzykę :)
Powiedzmy to sobie wszyscy szczerze: Trainspotting wygrywa. Requiem to film poruszający, ale Trainspotting przeora Ci mózg, rozbawi jak żaden inny, skłoni do posłuchania soundtracku w całości, a poszczególne sceny z filmu zapamietasz do końca zycia. To po prostu arcydzieło, masterpice nad masterpicami. Koniec.
Uff... Przeczytałem uważnie wszystkie komentarze po kolei i muszę powiedzieć (napisać), że (przepraszam za słownictwo) za cholerę nie mogę zrozumieć dlaczego prawie wszyscy próbują, czy też nawet usiłują porównywać takie filmy jak "Trainspotting" i "Requiem...". Według mnie filmy te (jak niektórzy już zauważyli) są o czym innym. Owszem RFAD ma przesłanie antynarkotykowe, ma za zadanie zszokować widza i z pomocą odpowiedniego nastroju, efektów oraz wspaniałej muzyki udało się to idealnie. Może i film jest trochę ubarwiony (jak każdy film - pozytywnie lub negatywnie ale zawsze ubarwiony) ale wywiera mocne wrażenie i wrywa się w pamięć. Film ten pokazuje dość szczegółowo przebieg nałogu szczególnie od tej gorszej strony, skutki uboczne brania narkotyków - można by wręcz powiedzieć, że skupia się on tylko i wyłącznie na problemie narkotyków.
Natomiast Trainspotting, owszem - przedstawia życie narkomanów, którzy przyjmują również twarde narkotyki, ale według mnie narkotyki nie stanowią głównego tematu, ani też skutki ich brania; narkotyki służą tu raczej do stworzenia klimatu. Można było równie dobrze zrobić film o alkoholikach, że też pierwsze co zrobią po nagłej śmierci dziecka - to upiją się - bo czemu nie? Jednakże widocznie w tym okresie i w tym miejscu akurat były modne narkotyki lub też po prostu chciano jakoś do nich nawiązać, bo jeszcze było mało filmów na ten temat, czy też tak było w książce i chcieli odwzorować (książki nie czytałem, tak więc są to tylko domysły), no ale nie o tym. Tak więc jak już pisałem, narkotyki są tu bardziej tłem niż problemem. Według mnie ten film bardziej przedstawia życie młodych ludzi, a także ich rodzin. Przecież tam nawet rodzice niezbyt protestowali wobec narkotyków, wiedzieli, że ich dzieci ćpają i nie robili z tego powodu tragedii, nie było lekko ale horroru też nie było. Albo scena na pogrzebie, wszyscy łącznie z rodzicami siedli przy jednym stole, wszyscy tam obecni wiedzieli, że chłopaki są ćpunami, nie prawili im morałów, że skończą tak jak ich kolega ani tym podobnych. Wręcz przeciwnie, opiekowali się synem - scena przed przystąpieniem do odwyku mnie wręcz rozbawiła - patrzę i myślę "oo ale ma fajnych rodziców, on ćpa, a oni go na rękach przynoszą do łóżka jak małe dzieciątko, buciki mu zdejmą i pogłaszczą po czole :-)".
Poza tym, gdyby chcieć porównywać pod takim samym kątem oba filmy, to jednak Trainspotting był trochę płytki, może nawet trochę zbyt sielankowy, ale z kolei RFAD był zbyt krytyczny. Pod względem wykonania: muzyka, aktorzy itd. nie ma zbytnio co porównywać, bo na pierwszy rzut oka widać, że RFAD był bardziej bajerancki, ale jako całokształt, w sensie dobrego wykonania (a nie porównania) oba filmy są bardzo dobre i pozostają w pamięci. I po tym właśnie się rozpoznaje dobry film, jeżeli film byłby słaby, to po jego obejrzeniu mało co byście pamiętali choćby nie wiem jakie miał efekty - jeżeli nic nie zapamiętacie tzn. że film słaby.
Tak więc filmu o życiu nie można porównywać z typowym filmem antycośtam (w tym przypadku RFAD - antynarkotykowy).
A tak wracając jeszcze do Trainspottingu, bo to o nim właściwie być powinna dyskusja a nie o RFAD... Obejrzałem ten film kilka godzin temu po raz pierwszy i wywarł na mnie spore wrażenie. Ja jako osoba uzależniona odbieram ten film nieco inaczej niż jakieś dzieciaki czy inni koneserzy filmowi nieuzależnieni (ja jestem uzależniony od technologii a nie od chemii ale skutki uboczne są podobne, tak czy siak nałóg to nałóg), znam również ludzi, którzy żyją podobnie do bohaterów filmu (chociaż oni nie dźgają się igłami i nie nurkują w szambie), no ale nie o tym. Chodzi mi o to, że film przemawia do mnie (i do takich jak Ja) w sposób nieco inny, tj. kojarzymy fakty występujące w filmie i we własnym życiu, i pod tym względem Trainspotting całkiem nieźle sobie poradził - odpowiednio zaprezentował stan depresyjny, obojętność na otoczenie (np. śmierć dziecka). No i ogólnie film jest dobry pod tym względem, dzięki niemu momentami można wyraźnie odczuć, co przeżywa bohater.
Podsumowując film bardzo mi się podobał i zamierzam go jeszcze obejrzeć co najmniej kilka razy, by jeszcze lepiej zapamiętać, dostrzec inne szczegóły, może spojrzeć na niego z nieco innej strony. Film daje do myślenia, ale w żadnym razie nie zgodzę się z przedmówcami - Trainspotting ani nie nakłania do narkotyków, ani też nie odstrasza, one są po prostu tłem. A co do zakończenia, fakt - trochę przekombinowane, jakby reżyser się przestraszył, że przez przypadek zrobi arcydzieło :-) Ta końcówka z kradzieżą kasy i tym, że kumpel go przyuważył i nic nie powiedział było już niepotrzebne - to takie amerykańskie.
PS: Warto czasem obejrzeć dobry nieamerykański film i porównać, choć porównania te raczej niech będą luźne - gra aktorów, klimat. A nie fabułę, efekty czy przesłanie. Porównania dokładne (z konkretnymi tytułami) zachowajmy na filmy podobne gatunkiem.
PS2: Ale się rozpisałem :-) Nie jest to wszystko co miałem do powiedzenia (napisania) na ten temat, ale ciężko pozbierać myśli w jednym momencie, trzeba by robić notatki na bieżąco.
Pozdrawiam i zachęcam do oglądania tego filmu.
Zgadzam sie, dodajac ze warto przeczytac kontynuacje Trainspotting czyli Porno i co-nieco sie dowiedziec o "przekombinowanym" koncu. Za pewne i ja bede wracac do filmu :)
(Wcielo mi poprzedni post i nie wiem czy sie wyswietli)
Zgadzam sie z Twoja opinia, dodajac ze warto przeczytac kontynuacje Trainspotting a mianowicie Porno aby sie dowiedziec wiecej (m.in o "przekombinowanym" koncu). Pewnie i ja bede wracac do filmow ktorych nie powinno sie porownywac na tych samych zasadach.
Oba filmy oglądałem i oba mi się podobały, requiem jest szokujący wstrząsający, trainspotting mniej... aczkolwiek też niektóre sceny szokują, historia przedstawiona bardziej z przymrużeniem oka.
requiem 9 trainspottin 8 nie wiem po co się sprzeczać jeden i drugi to doskonałe obrazy które śmiało mogę polecić