widze że w ogule nie zrozumieliście reqiuem dla snu....to nie jest film o zazywaniu dragów i że one są złe itp. to włanie requiem porusza wiele wątków a trainspotting niewiele i z małym przesłaniem....wystarczy spojżeć na tytuł filmu (requiem) by wiedzieć jakie miał przesłanie
Wydaje Ci się pewnie: Wow, obejrzałem Reqiem Dla Snu, jestem men, Trainspotting to cienizna, łojesu, ale jestem fajny, że tak uważam.
A kupka prawda, tyle Ci powiem. Trainspotting jest lepszy, bo nie przedstawia samych dramtycznych stron zycia ludzkiego, jak RDS. Ot co.
Jak "spojżałem" na twoją "ortografije" to się przeraziłem. A myślałem, że już "w ogule" nic mnie w internecie nie załamie.
nie masz sie już czego czepiać koleś? uważasz sie za lepszego, bo wiesz jak sie pisze "w ogóle"? Zalosne...
na tym polega magia internetu madralo, a poza tym chyba pisze sie tutaj na temat filmow a nie zasad ortografii
panie yokus.....wiec o czym jest to dzieło którego przesłania twoim zdaniem ludzie nie sa w stanie pojac (w przeciwienstwie do Ciebie)...licze ze podzilisz sie z nami wszystkimi swoja interpretacja...tylko prosze pisz prostym zrozumialym jezykiem bym choc ja mogl zrozumiec Twoja wielce "profesjonalna" interpretacje filmu ktory jednak chyba nie jest trudny w odbiorze dla przecietnego widza jakim 4siur sam toc przecie jestem. z wyrazami szacunku dla intelektualistow twojego pokroju co czynia zycie latwiejszym....
Dobre sobie. Po pierwsze, lepiej zainteresuj się ortografią, bo przykro się czyta wypowiedzi z takimi błędami. Po drugie, nie wciskaj ludziom kitu, że filmu nie zrozumieli, bo film był cholernie łatwy do zrozumienia. Nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, jeśli chodzi o fabułę. Jest bardzo dobrze zrobiony, ma fajne zdjęcia, piękny główny temat muzyczny, no i można jeszcze dodać świetną grę Burstyn. Ale fabularnie "Requiem dla snu" jest prościutkie i nawet Kubuś Puchatek by ten film zrozumiał.
A "Trainspotting" jest lepszy, bo pokazuje problemy w bardziej oryginalny sposób.
No i fajnie Ci to wyszło: "wystarczy spojżeć na tytuł filmu (requiem) by wiedzieć jakie miał przesłanie", taa, jest kilka filmów pod tytułem "Requiem", zapewne zakładasz, że wszystkie mają takie samo przesłanie? Sam tytuł nie czyni filmu arcydziełem.
Ja osobiście zdecydowanie wolę Requiem dla snu niż Trainspotting. Być może Requiem jest proste fabularnie, ale nie można zaprzeczyć, że niesie ze sobą o wiele więcej przesłania i wartości niż Trainspotting. W Requiem nie przedstawiono jedynie problemu narkotyków, choć jest on najbardziej widoczny i główny morał ich właśnie dotyczy. Ten film ma tysiące innych morałów dotyczących życia codziennego. A Trainspotting? Komedia, a w tym przypadku to jednak minus. Nie mówię, że nie można zrobić wartościowego filmu komediowego, ale ten akurat nie niesie ze sobą wiele. Ja po jego obejrzeniu odebrałam ten film jako morał pt. "dzieci, ćpajcie, bo to świetna zabawa". Czy film przekazuje coś więcej? Nie sądzę. I nawet to, jak się potoczył los tego kolesia co jedyny w ich gronie nie ćpał, potem zaczął i sprzedał ze swojego mieszkania wszystko żeby kupić prochy nie zmieniło mi obrazu filmu, nawet śmierć dziecka, po którym jedynym komentarzem było "pójdę uwazyć działkę" nic tu nie pomogła. Nawet fobie i halucynacje głównego bohatera, któremu nagle kazano odstawić narkotyki nie zniechęca widza do brania. Bo na koniec wszystko kończy się dobrze, jest śmiesznie i każdy sobie myśli "ja też tak chcę, jak nie będę przeginał to będzie super jazda"... Takie moje zdanie. Być może to nie miał być film z przesłaniem na nie dla narkotyków, ale ja osobiście uważam, że inne filmy o tej tematyce niż właśnie z takim morałem nie powinny być w ogóle nakręcane. Im mniej ćpunów tym lepiej.
'Ja po jego obejrzeniu odebrałam ten film jako morał pt. "dzieci, ćpajcie, bo to świetna zabawa".'
To gratuluję zrozumienia filmu. Widać, że po prostu na wielu ludziach "Requiem dla snu" robi większe wrażenie, bo ma prostszą fabułę. Z tego, co widzę, "Trainspotting" nie każdy rozumie.
Jestem bardzo ciekawa jak Ty zrozumiałaś ten film.
Ale myślę, że ja również go zrozumiałam, co nie zmienia faktu, że mam wątpliwości co do wartości, jaki ze sobą niesie. Nadal podtrzymuję to co powiedziałam wcześniej: nawet przygnębiające i szokujące sceny nie ratują filmu i w moich oczach ma on niezbyt korzystny dla widza wydźwięk. Oczywiście można się dopatrywać ukrytego sensu całej tej jazdy jaką serwują nam główni bohaterowie, można doszukiwać się jakiś wartości płynących z ekranu, ale prawda jest taka, że przeciętny dzieciak, który obejrzy sobie ten film opomyśli, że ćpanie to po prostu świetna zabawa.
Takie moje zdanie, ale pewnie patrzę na to przez pryzmat swoich własnych upodobań co do filmów.
To nie jest film dla dzieciaków, tak samo jak "Requiem dla snu." To są filmy dla osób nieco straszych, które potrafią z nich coś wyciągnąć. "Requiem dla snu" nietrudno zrozumieć, ale samego filmu dziecku bym nie pokazała, "Trainspotting" już w ogóle nie nadaje się do pokazywania dzieciom. Ten film nie był robiony z myślą o dzieciach.
Jeśli według Ciebie "Trainspotting" zachęca do ćpania, to cóż, dziwnie go zinterpretowałaś, bo mnie to, co w nim widziałam nigdy by nie zachęciło do sięgnięcia po narkotyki, wręcz przeciwnie.
Widocznie po prostu wolisz, jak w filmie w prosty sposób pokazuje się co jest dobre, a co złe. Bo w "Requiem dla snu" nie trzeba się niczego doszukiwać, wszystko jest bardzo wyraźnie pokazane. Dla mnie to jest wada, bo takich filmów było mnóstwo. Już wolę "Las Vegas parano."
Nie twierdzę, że sam film jest zły, bo jest bardzo dobrze zrobiony, jego wadą jest po prostu zbyt prosta i typowa fabuła, jak na takie "ambitne" kino. Bo ten film określa się mianem "ambitnego", na co moim zdaniem do końca nie zasługuje.
Cała nasza dyskusja opiera się na Twoim twierdzeniu, że po prostu źle zinterpretowałam ten film. Spróbuj spojrzeć na niego z mojej perspektywy. Czy film zachęca do ćpania? Jak już powiedziałam, w mojej opinii trochę zachęca. Biorę pod uwagę wszystkie traumatyczne wydarzenia typu śmierć dziecka, stoczenie się na dno tego kolesia, który zaczął ćpać i sprzedał cały dobytek, a także te straszne halucynajcje głównego bohatera. Oczywiście te wstrząsające fragmenty filmu ukazują ciemną stronę całej jazdy, którą serwują widzowi bohaterowie i można by stwierdzić, że film w żadnym stopniu nie zachęca do brania. Ale w sumie film kończy się dobrze, wszyscy się cieszą, wszyscy ćpają i jest cool, super extra, śmiesznie i Renton jest bogaty. Czy takie zakończenie Twoim zdaniem nie zmienia nieco obrazu filmu? Sprawia, że widzowi przychodzą do głowy myśli, że w sumie to na haju jest fajnie, trzeba tylko wiedzieć, gdzie jest granica. Nikt nie pomyśli "po tym, co zobaczyłem nigdy w życiu nie wezmę" bo każdemu udziela się ta cała jazda i wszyscy zaczynają być ciekawym jak to jest być naćpanym. Zanim znowu mi zasugerujesz, że nie dorosłam do tego filmu, to zastanów się, czy nie mam choć trochę racji. Być może Ty tak tego nie odebrałaś ale ja tak.
Moim zdaniem Trainspotting nie ukazuje narkotyków jako problem. Przedstawia narkotyki jako coś zwykłego co jak wszystko inne ma i swoje dobre i złe strony. Jasne, że to prawda. Ale moim zdaniem takie rzeczy jak narkotyki należy ukazywać jako problem. Wiem, że film nie został nakręcony z myślą o pięciolatkach, ale prawda jest taka, że ludzie powiedzmy z gimnazjum takie filmu oglądają. I się naoglądają, naoglądają, a potem na odwykach przybywa pacjentów bo im się spodobało. I dlatego wielki plus dla Requiem bo on naprawde zniechęca. Wiem, że nie wszystkie filmy muszą się kończyć jak RfaD bo ileż kmożna mówić, że coś jest fe, niedobre ale moim zdaniem filmy o takich poważnych tematach jak narkotyki powinny wyraźnie mówić "nie bierz". I to nie o to chodzi, że lubię filmy, w których wyraźnie ukazują co jest dobre a co złe, bo w filmach najbardziej fascynuje mnie to, że nie nic nie jest zupełnie złe albo zupełnie dobre.
Trochę się rozpisałam... W każdym razie ciekawi mnie Twoja odpowiedź.
czy uwazasz ze o tym czy film jest ambitny czy nie decyduje tylko stopien poplatania fabuly?!! zgadzam sie, ze skomplikowana fabula mozebyc plusem, ale na miano "kina ambitnego" sklada sie o wiele wiecej czynnikow!! dla mnie RFAD jest filmem wyjatkowym i zupelnie nie rozumiem dlaczego ci ktorzy chca byc uwazani za takich "doroslych" objezdzaja ten film i jego milosnikow. dla mnie RDS powinien byc pokazywany dzecom w szkole skutecznie odstrasza przed zbytnim eksperymentowaniem..taki powinien byc cel filmow o narkotkach i narkomanach. po jego obejrzeniu mamy pomyslec"nigdy w zyciu nie chce tak skonczyc,nie wchodze w to". narkomania to bardzo powazny problem i tworcy filmow o takiej tematyce biora na siebie wielka odpowiedzialnosc, bo od nich moze zalezec nastawienie mlodych do tego problemu."T" jest nietypowym filmem,mnie sie osobiscie nie podobal,bo jak juz ktos tu wspomnal nie ma jednoznacznego przeslania na "nie". Dla mnie gdy bohater robi cos, cojest uznawane za zle, powinien poniesc konsekwencje, a tu nic,wszystko toczy sie dalej, wszystko jest ok, bierze dalej i jeszcze jest bogaty. nie widze tu drugiego dna, pomijajac fragmenty o wymowie karcacej branie. i nie uwazam, ze nie rozumiem tego filmu, bo tu nie ma co rozumiec, film dosc przecietny, troche obrzydliwy, pseudomoralistyczny. filmow typu requiem wcale nie ma tak "mnostwo",wymien chociaz trzy, to dasz mi do myslenia i moze zmianie zdanie, a jak na razie uwazam, ze "T" I Requiem to dwa zupelnie rozne flmy i osobiscie jestem za tym drugim, chociaz nie jestem "goraca trzynastka" i argument o "opnii dzieci" nie przejdzie :D odkryj przede mna to "glebokie" przeslanie "T", bo umieram z ciekawosci, zreszta chyba nie tylko ja, bo widze, ze monstera te fascynuje ta sprawa.
oczywiscie cala ta przemowa przeznaczona jest dla Ariany :D szanuje twoja opnia, ale jak juz wspomnialam, osmilam sie z nia nie zgadzac :P
Nie twierdzę, że o tym, czy film jest ambitny, czy nie świadzcy stopień poplątania fabuły. Zresztą, ja osobiście nie uważam siebie za jakąś koneserkę kina ambitnego.
Po prostu, kiedy oglądałam "Requiem dla snu", odnosiłam wrażenie, że coś takiego już nie raz widziałam.
Poza tym, nigdzie nie napisałam, że trzeba być dzieckiem, aby filmu nie zrozumieć, pisałam nawet, że ani RFAD, ani "Trainspotting" nie powinny być pokazywane dzieciom, czyli według mnie ludziom do mniej więcej piętnastego roku życia. To, że nie pokażę mojej młodszej siostrze tego filmu nie znaczy, że będzie w przyszłości ćpać.
Film to przede wszystkim rozrywka, jak ktoś będzie chciał ćpać, to będzie to robił, nawet po obejrzeniu RFAD.
Prosisz o przykłady filmów o ćpunach, sorry, ale podam tylko jeden, bo w tej chwili więcej mi nie przychodzi do głowy - "Narkomani" z Pacino, dużo lepszy od RFAD. Nie jestem fanką filmów o narkotykach, więc większość zapominam krótko po obejrzeniu.
A wiesz, czemu "Trainspotting" nie ma jednoznacznego przesłania na "nie"? Bo twórcy filmu chcieli wyraźnie pokazać dwie strony medalu - to, że ćpanie sprawia przyjemność(wprawdzie nie biorę i udowodnić nie mogę, ale chyba jednak tak jest), ale może być też tragiczne w skutkach.
Największą zaletą RFAD jest jego strona techniczna, film jest świetnie zrobiony, ale naprawdę nie pokazuje niczego nowego, proponuję zobaczyć wyżej wymienionych przeze mnie "Narkomanów" chociażby, bo to niegłupi film, a zrobiony dużo wcześniej.
Zresztą, o czym ja tu piszę. Nie będę Was przekonywać, że macie lubić "Trainspotting" bardziej od RFAD. To dwa różne filmy, poza tym, każdy woli co innego. Ja nie lubię za bardzo, jak coś jest zbyt jednoznaczne, bo wtedy to jest dla mnie nudne. Chyba że jest ciekawie podane i tutaj muszę RFAD dać plusa.
Nie mam czasu więcej dzisiaj napisać, bo jutro uczelnia czeka, tak więc żegnam i pozdrawiam.
ale wciąż jednak fascynuje nas to głębokie przesłanie Trainspotting i wciąż liczymy, że się nim z nami podzielisz... :)
Byc może nie na miejscu jest takie wtrącanie się do rozmowy (czyt. dyskusji), ale nie mogę się doczekać interpretacji. Wszak to już rok, ba prawie dwa minęły od ostatniej wypowiedzi, ale cóż... będę liczyć na cud.
Osobiście jestem za Requiem. Dlaczego? Już mówię. Otóż... RDS mną wręcz wstrząsnął. Pomińmy stronę techniczną, która jest rewelacyjna i na mniejscu rzuca na kolana. A już te końcowe sceny, gdy tempo zmieniania się tych okropnych obrazów wraz z przyspieszaniem muzyki tworzy tak niesamowity klimat, że do dziś śni mi się po nocach. Ale nie ważne.
Trainspotting, mówisz, że jest filmem "głębszym" niż RDS? Ale czy aby na pewno? Możliwe, że to złudne wrażenie spowodowane opiniami innych ludzi i ogólnie reputacją jaką cieszą się oba obrazy. Bo słyszy się opinie typu "Requiem.. to widowiskowy badziew dla nastolatków" i dalej "oglądnij sobie Trainspotting to zobaczysz kawał dobrego kina". A ja jestem młoda i się tego nie wstydze, bo kiedyś będę stara, ale wy nie bedziecie już nigdy młodsi. Być może za kilka lat dojde do podobnego zdania... Nie, odbiegam od tematu. "T" nie jest filmem złym, absolutnie. Ktoś poruszył tutaj temat, że film, aby być ambitny musi być zagmatwany. Po czym doszliście do wniosku, że RDS jest proste. Ponownie się nie zgodzę. Być może moje możliwości intelektualne są zbliżone do tych Kubusio Puchatkowych, ale to nie jest film łatwy w odbiorze. No chyba, że zostajemy tylko przy kwestii narkotyków. Ale jest poruszone wiele poroblemów, tematów które nas dręczą i krzywdzą. I nad którymi nie będę się w tym momencie rozwodzic, bo przedlużyłoby to moją wypowiedź do rozmiarów monstrualnych.
Podsumowując stwierdzam (hehe ;]), że RDS nie jest proste i jednowymiarowe oraz nie służy tylko jako obraz, który ma nas przestrzegać przed dragami - co niestety stało się wnioskiem waszej dyskusji.
Oraz czekam na odpowiedź z interpretacją Trainspotting... Coś mi się wydaje, ze takowej nie ma ;]
A w jakim celu w ogóle porównywać te filmy?? Jak dla mnie ta cała dyskusja jest nieco zabawna. -ten film zachęca do ćpanie, a tamten nie?? What the f-ck??!! Jak chcecie filmy edukacyjne to zapraszam do szkoły, a nie do kina. Celem filmów nie jest nauczanie widzów, od tego są rodzice and all that stuff. Ja osobiście uważam, że oba są bardzo dobre. Trainspotting podobał mi się bardziej, ale on w przeciwieństwie do Requiemu nie jest jedynie o uzależnieniu. Traispottin pokazuje młodych ludzi, którzy chcą żyć szybko, pełną parą, ale tak naprawde to życie przelatuje im między palcami. Zostali za wcześnie rzuceni na szerokie wody samodzielności i choć wydaje im się, że dadzą sobie radę lepiej niż cała konformistyczna reszta, to tak naprawdę potrafią tylko pływać pieskiem. Chcę tu jednocześnie zaznaczyć że nie chce gloryfikować typowego prostolinijnego życia. Myślę jednak, że po latach bohaterowie powiedzieliby słowa Adasia Miauczyńskiego z Dnia Świra "czemu o naszym życiu musimy decydować jak jesteśmy gówniarzami" (coś w tym stylu) Narkotyki nie są tu tematem, tylko elementem. Muszę jednak przyznać przedmówcom, że Requiem dla snu bardziej mną wstrząsnął. Nie jest to dla mnie jednak wyznacznik jakości filmu (Dzieci z Lengradzkiego, albo Idź i Patrz, to są dopiero wstrząsające filmy - jakbyście szukali czegoś o czym nie będziecie mogli przestać myśleć przez długie godziny). Dla mnie można porównać różnice miedzy tymi filmami do różnicy między Hooligans, a Football Factory. Z jednej strony wstrząsający, pełny krwi film, z drugiej zaś przyprawiony brytyjskim humorem i nie przepełniony Usańskim patosem, ale za to prawdziwy obraz. Ale są ludzie którzy wolą Hooligans... Oczywiście nie porównuje Hooligans do Reqiuem, bo ten 1 to średniak a Requiem bardzo cenię, więc proszę o nie besztanie mnie. Trochę zboczyłem z tematu, za wszytko to bardzo żałuję
"Choose Life. Choose a job. Choose a career. Choose a family. Choose a fucking big television, choose washing machines, cars,
compact disc players and electrical tin openers. Choose good health, low cholesterol, and dental insurance. Choose fixed interest mortage repayments. Choose a starter home. Choose your friends. Choose leisurewear and matching luggage. Choose a three-piece suite on hire purchase in a range of fucking fabrics.
Choose DIY and wondering who the fuck you are on a Sunday morning. Choose sitting on that couch watching mind-numbing, spirit-crushing game shows, stuffing fucking junk food into your mouth. Choose rotting away at the end of it all, pishing your last in a miserable home, nothing more than an embarrassment to the selfish, fucked up brats you spawned to replace yourself.
Choose your future.
Choose life."
or choose NOT to choose.choose drugs. :]
i polecalabym rowniez lekture jakiegos wywiadu z darrenem aronofskym nt. realizacji "requiem dla snu". to ze czegos nie zauwazasz, szanowna ariano, nie znaczy jeszcze ze tego tam nie ma . przypominam rowniez ze film powstal na podstawie ksiazki jednego pana. selby mu na nazwisko. za glowne zadanie pan aronofsky powzial sobie jak najwierniejsze oddanie ducha i energii historii. przeczytaj . sprawdz. byc moze mu sie udalo . a wyznacznikow "ambitnego" kina jest naprawde wiele. radzilabym wyrosnac z postawy pt. "chwale tylko to czego nie jestem w stanie zrozumiec". smieszne.w ramach wprawki polecam obejrzenie "prostej historii" lyncha;) pozdrawiam ;)
Tutaj zgodzę sie co do "Requiem..." - film niesie ze sobą pomimo prostej i wyraźnej fabuły coś więcej niż przesłanie "nie bierz bo źle skończysz" - ten film to studium jak powoli i podstępnie narkotyki (czy inne uzależnienia) niszczą ludzką psyche. Wspaniale jest pokazany destrukcyjny postępujący upadek bohaterów - czy to tych młodych ludzi czy kobiety w sile wieku. Obraz ten w sposób dobitny i aż bolesny pokazuje nam czym jest życie uzależnionego, jak łatwo nim manipulować, jak łatwo zrezygnuje z jakichkolwiek postaw moralnych by mieć działkę, by "odlecieć". Film przebogaty w przemawiający do wyobraźni obraz, obraz często w konwencji surrealizmu (fantastyczne zdjęcia), muzyka. Requiem to chyba najbardziej dołujący film jaki widziałem, ale tez najbardziej wymowny w swoim przesłaniu. "Trainspotting" zaś przesłanie swoje ma ukryte pod fasadą zabawy, totalnego świrowania, odjechanych pomysłów bohaterów. Ale pod tą pozorną śmiesznością widać ogromny dramat ludzi, dramat totalnej pustki i poczucia bezsensu istnienia. To że w filmie jest sporo humoru, czarnego i brudnego humoru świadczy o kunszcie twórców. Ale przez to ten film wymaga coś więcej jeśli chodzi o psojrzenie na temat uzależnienia. Niestety dla wielu jego forma może być prawie zachętą do kolorowego życia na prochach. Mogą niektórzy lekko stąpający po ziemi wynieść z tego filmu myśl o dobrej zabawie, o szpanowaniu jak to sie nie imprezowało etc. Mam na myśli ignorantów bo normalny człowiek jednak dostrzeże tragizm bohaterów, dostzrże powage filmu. Na koniec dodam iż nie powinno się jednak porównywać tych filmów choć oba mówią w sposób dosadny o wyniszczeniu jakie sieje uzależnienie. Jednak sposób wykonania tych filmów, ich forma przekazu zmuszają do oceniania ich niezależnie. I ja oceniam oba bardzo wysoko, prawie na równi. Choć moim prywatnym faworytem jest Requiem - za zdjęcia, muzykę, mroczny klimat...
vokus - no faktycznie masz racje - ten film wogóle nie byl o narkotykach, ludzkiej tragedii, cierpieniu, beznadzieji itd. Fakt, reqiuem jest genijalny ale ten film też mam coś do przekazania. Jeśli nie porusza cię cała zgraja młodych ludzi, dla heroina jest całym światem i jedynym szczęściem, śmierć niewinnego dziecka - malutkiej istoty- która jeszcze nie zdążyła poznać czym jest życie, 14latki puszczającej sie z obcym facetem, zniszczenie własnych morali i upadek człowieka to hmm chyba trochę nieczuły jesteś. Tem film też mówi o tym że te prochy sa bee, i że nie warto sobie życia marnować.
a ja spojrze na trainspotting z prymitywnej strony:
film jest fajny, bo jest duzo smiesznych rzeczy [nurkowanie w kiblu i obryzganie gownem jadalni na czele], zabarwienie erotyczne [albo raczej mocne p...lenie], zarabiste przerazajace schizy rentona w pokoju i ogolnei film sie oglada swietnie. plus dodac szkocki akcent [kocham], genialna rola carlyle'a jako skurwysyn begbie ;p i wiele innych czynnikow
film genialny
no i patrzcie na prawy gorny rog - sobota, 1 lipca, tv4
O wiele lepszy od Reqirem Dla Snu bo zrobiony z przymruzeniem oka i nie tak doslowny. Reqirem to prosta bezposrednia i prymitywna historyjka. Rezyser chcial szokowac i mu sie to raczej srednio udalo. Poza tym nie lubie jak mi sie cos wciska na siłe.
Jest wiele filmów o narkotykach, wszystkim tu spierającym sie o przesłanie tego czy tamtego filmu, a sa one bardzo od siebie różne polecam przeczytać książkę "Ślepe Tory aka Trainspotting - Irvine Welsh" albo od razu rozdział
RENTON
- Szukając istoty człowieka-
"Społeczeństwo wymyśla przewrotny ersatz logiki, żeby wchłonąć i zmienić ludzi, których zachowanie odbiega od normy. Przypuśćmy, że znam wszystkie za i przeciw, że wiem, że będę żył krótko, że jestem zdrowy na umyśle itp. itp.., a mimo to chce brać dalej. Nie pozwolą mi.
Nie pozwolą dlatego, że jest to doskonale widoczna oznaka ich porażki. Według nich to niemożliwe, żeby ktoś chciał ot tak, po prostu odrzucić wszytko, co mają do zaoferowania. Wybierz na. Wybierz życie. Wybierz spłacanie hipoteki; wybierz pralki; wybierz samochody; wybierz siedzenie przed rozmiękczającymi umysł teleturniejami; wybierz wpychanie do ryja śmieci w barach. Wybierz gnicie, lanie i sranie po sobie w domu, jebany wstyd dla samolubnych popierdoleńców, którychś spłodził. Wybierz życie.
No cóż, decyduje się nie wybierać życia. Jeśli jakiejś piździe się to nie podoba, to jej problem. Jak śpiewa Harry lauder: mam zamiar dojść do końca drogi..."
To tylko ziarnko tego co trainspottin ma do przekazania
Jak można porównywać Requiem do Trainspotting... ? Poza tym, że są to filmy traktujące mniej więcej o tym samym to jeszcze nie znaczy, że w ten sam sposób, oba inaczej podchodzą do problemu i raczej ciężko rozstrzygnąć, który jest lepszy, coś jakby porównywać serek homogenizowany z zupą pomidorową... Dyskusja jednym słowem jałowa, a stwierdzenie, że trainspotting zachęca swoim przekazem do brania całkowicie absurdalna wg mnie
A ja tak szczerze powiem że requiem był dobrym filmem, który coś mógł pokazać, aż nie zrobił się z niego kolejny gniot dla nastolatków. Film sam w sobie to nie jest wszytsko. Ważne jest równierz to co się wokół niego dzieje. Filmy Boyla mają cos takiego że cały czas coś się dzieje ale bez akcji. Natomiast w requiem to właśnie nic się nie dzieje a na ekranie szaleństwo obrazów. Kiedy requiem nagle uderza w widza dawką akcji, emocji i takiej brutalnej prawdy, to trainspotting czegoś takiego nie ma. To właśnie sprawia że requiem bezproblemowo przemawia do praktycznie każdego, ale niestaty przez to staje na poziome the ring, final destination czy innych klątw. Nastolatkowy film na wieczór. Za łatwo przemówił do ludzi.
oczywiscie, ze 'Trainspotting' jest lepszy. Zwłaszcza za realistyczność, 'Requiem dla snu' było bardziej plastikowe, kolorowe, poza tym jeden motyw Clinta Mansella to trochę za mało, aby uznać ten film za arcydzieło. 'Requiem...' 8/10, 'Trainspotting' 9/10.
Ja duużo bardziej wolę Trainspottting i uważam go za lepszy film od Requiem dla snu.
Requiem dla snu to film całkiem dobry-ciekawy montaż i ogólnie strona audiowizualna filmu,niezłe aktorstwo itp.Czepiać się fabuły też nie będę,bo przecież są filmy o prostej treści,ale wspaniale zrealizowane.Moim zdaniem najgorsze jest to,że Requiem dla snu pokazuje głównie same złe strony nałogów jego bohaterów.Zakończenie to już dla mnie przesada.Przyszła mi do głowy taka myśl-w większości filmów,szczególnie tych z Hollywood,jest albo cholernie szczęśliwe zakończenie albo jakieś nieprawdopodobnie tragiczne.Dla mnie nic w tym świecie nie jest takie czarne albo białe i dlatego to mnie strasznie denerwuje.Szczególnie biorąć pod uwagę gatunek Requiem... i częste tytułowanie go,choćby przez forumowiczów,mianem wybitnego.
Trainspotting to natomiast film oryginalny,ciekawie ukazujący temat nałogu.Ukazuje zarówno jego dobre i złe strony,przy tym wszystkim jest jeszcze całkiem zabawny.Moim zdaniem w Trainspotting aktorzy spisali się lepiej niż w Requiem....Soundtrack też świetny.
Mam mieszane uczucia po obejrzeniu Transpotting. Forma filmu, lekkość, zgranie scen z muzyką, obraz humor absolutnie mi się podobały. Czyli własciwie mogłabym powiedzieć że film był świetny. Jednak z drugiej strony zgadzam się z tymi którzy twierdzą że był on jednak za lekki w odbiorze. Taka forma była tu trochą "nie trafiona". Wydaje mi się że może reżyser nie mial na myśli pokazania tego jak to fajnie jest sobie brać narkotyki i w każdej chwili mozna się od nich uwolnić, że wszystko się potem jakos ułoży (co niestety sugeruje szczęśliwe zakończenie filmu). Może reżyser taką lekką formą filmu chciał specjalnie podkreślić tragizm jaki niosą ze sobą narkotyki, jak np. to, że po śmierci dziecka matka i ojciec chca wziąć działkę a potem dalej funkcjonują sobie dalej w życiu jak gdyby nigdy nic się nie stało. Nie wiem?
Taka forma filmu mi osobiscie nie przeszkadza ale nie wiem też jakie działanie może miec ten film na kogoś bardzo młodego o dopiero kształtującym się światopoglądzie. Nie wydaje mi się,żeby to był film zniechęcający do brania narkotyków. Myślę że jest wręcz odwrotnie, że film pokazuje jedynie szalone życie młodych ludzi, którzy mają wszystko gdzieś i boją sie zestarzać. Pokazuje dragi jako szaleństwa młodości, coś co trzeba przejść, zeby samemu zdecydowac jakie życie chcemy wybrać. Popatrzmy jednak na losy bohatera, najpierw narkotyki, potem odwyk, potem troche normalnego zycia, potem znów narkotyki i ucieka z pieniędzmi by prowadzić "normalne" życie. Przerażające jest jednak zakończenie filmu, niby pojawia się przesłanie filmu, że bohater wybiera sobie to "normalne" życie, jednak czegoś tu nie rozumiem, skoro wcześniej był uzależniony i znów wziął narkotyki, to nie może sobie ot tak teraz zacząć tego życia, musi najpierw pójść znów na odwyk........? Co prawda w filmie są równiez negatywne skutki brania narkotyków ale jakoś główny bohater wychodzi tu bez szwanku.
Myślę,że waszym problemem jest to,że uważacie komedie ( czarną komedie) za jakiś film gorszej kategorii :) Jeśli film jest komedia ,to automatycznie jest filmem gorszym , o mniejszej wartości.
Znaleźli się poszukiwacze zaginionych przesłań. Oto efekty polskiej edukacji: banda dzieciaków ocenia film o narkotykach, patrząc na niego pod kątem przesłania, czy przynależności gatunkowej. Po pierwsze, ten film nie ma żadnego przesłania i chwała mu za to. Przesłania to najniższy poziom odczytania, idealny dla ludzi, którzy zamiast myśleć, wolą mieć wszystko na talerzu. Nie ma w nim moralizatorstwa. Jest za to rzeczywistość z perspektywy osób, które nie mogąc odnaleźć swojego miejsca idą na łatwiznę i wpadają w drugsy, tworząc wokół tego ideologię. A po drugie, taki temat wręcz prosi się o komediowe podejście, bo tylko ono jest w stanie ukazać absurd życia prowadzonego przez bohaterów.
Niektórzy czepiają się tego, że film zachęca do ćpania. Owszem, pokazuje jasną stronę ćpania(przyjemne odjazdy, zapomnienie, zabawa), ale czemu miałby tego nie pokazać, skoro tak jest. Narkotyki dają chwilową przyjemność. Ale jako przeciwwagę dostajemy sceny z rzucaniem prochów(ból, męka, haluny), czy scenę z martwym dzieckiem. Podczastych scen czułem wręcz fizyczny ból. Jeśli ktoś tego nie widzi, to albo ma klapy na oczach, albo jest ignorantem, a niektórzy na tym forum zapewne jedno i drugie.
Porównania do "Requiem dla snu" są bez sensu. To dwa inne filmy. Osobiście wolę "Trainspotting" bo nie jest tak jednoznaczny jak dzieło Aronofsky'ego. Poza tym mimo, że oba jako wątki wykorzystują uzależnienie od narkotyków, mówią o czymś innym.
Zgadzam się , że tych filmów nie można porównywać ale z reguły tak jest , że jak jakiś temat pojawia się w obu filmach to porównania są nieuniknione.
Szkoda bo to tylko jest krzywdzące i często przesłania wiele.
A opinie , że ten film gloryfikuje narkotyki i zachęca do ćpania są conajmniej absurdalne ( już zostało napisane , że pokazuje dobre jak i złe strony )ale prawda jest taka , że jak ktoś będzie chciał zacząć ćpać to uczyni to bez względu na wszystko i nawet przestrzegający requiem nic nie da bo po pewnym czasie emocje się zatrą.
Sami musimy się przed sobą chronić ..
Ludzie spokojnie, to tylko film, po co walic na ten temat tyle dywagacji.... wyluzujmy sie zapalmy skręta.... ew. pojedzmy słodycze.....
och, doprawdy - "po co walić tyle dywagacji" - a sądziłem że forum służy do rozmowy, wymiany myśli, a nawet ścierania się poglądów - dla takich jak Ty zapewne filmweb jest tylko miejscem na pisanie głupich laurek pod swoimi ulububionymi filmikami? :|
na oczywiste prowokacje i wyzwiska bez krzty uzasadnienia faktycznie szkoda "czasu i atramentu" ale równicześnie bezmyślne zamiatanie każdej (mniej lub bardziej) udanej dyskusji pod dywan jest jeszcze głupsze.
a z powyżej zaprezentowanych opinii odnoście Trainspotting popieram gibonsa19. -pozdro-
Moim skromnym zdaniem Trainspotting deklasuje Requiem, ktore jest polbajka o mocno przykolorowanym temacie narkotykow. Ludzie to ogladaja patrza jak babcia suszy sie przez 102 min swoimi tabletkami, inny koles caly czas laduje po kablach w to samo miejsce (chyba zyly ma tytanowe, bo jak wiecie czy tez nie wiecie narkomani preferujacy iv. cierpia na tak zwany "brak zyl", czasami po 1,5 godziny szukaja kabla, w ktory moga sie wkluc, zanim znajda nie wypalona jescze przez dragi zyle) a wszystko w akompaniamencie Summer Overture (utworek badz co badz genialny).
Jestem daleki od twierdzenia ze Requiem jest filmem slabym, ale do Trainspotting sporo mu brakuje.
A i jescze cos dla poszukiwaczy "przeslan", ukrytych sesnow, dwuznacznosci itp. Skoro 3cieo dna szukacie w Reqiem to polecam obejrzenie Naked Lunch, potem tu wroccie i wyjasnijcie mi o czym to bylo :D
po pierwsze to bym tych filmow w ten sposow nie porownywal.jeden jest amerykanski a drogi angielski. zostaly zrobione w skrajnie roznych epokach heroinowej mody. trainspotting zostal zrobiony troche z przymrozeniem oka a requiem mial odstraszac od hery. filmy roznia sie tak bardzo ze chyba jedyne co je laczy to heroin. (sorry za bledy)
w requiem dla snu epatuje się drastycznymi obrazami, to one są mocą tego filmu :), trainspotting bazuje na sile sugestii..
uwazam iz porownywanie dwoch filmów tylko dlatego ze wiaze ich ten sam problem jest błedem to tak jak porownac walki uliczne do wojny w wietnamie .. zarowno w jednym jak i drugim miejscu gina ludzie ale coz z tego inne otoczenie inne problemy....
a oba filmy sa bardzo dobre, jednak patrzac z punktu widza ;) czesciej ogladam Trainspotting:)
requiem jest przesadzone, wyolbrzymione bo ma na celu USTRZEC przed braniem narkotyków. ten film to jedna wielka przestroga przed tym, co może się z nami stać kiedy wpadniemy w narkotykowe bagno. natomiast trainspotting nie jest przesłaniem, a swoistym przedstawieniem życia narkomanów. nie ma na celu nas ukierunkowywać w tą czy inną stroną, nie każde zajmować jakiegoś stanowiska w tej sprawie, ale pokazać jak to wszystko tak naprawę wygląda.
tą rzeczywistą rzeczywistość, głębokie, a zarazem prawdziwe.
i to jest właśnie tak różnica, której ludzie niestety nie potrafią dostrzec, oceniając, czy raczej porównując oba filmy co jest całkowicie pozbawione sensu. co nie zmienia faktu, że traisnpotting jest zrobiony lepiej.
Czytałam te dyskusje i czytałam i w połowie się zatrzymałam.:) O czym my tu rozmawiamy? O filmach, które zachęcają lub nie do brania narkotyków. Lecz czy nie jest tak, że oba filmy zniechęcają do ćpania? No i trudno je do siebie porównywać, bo przecież tematem przewodniem "T" nie jest tragedia związana z braniem narkotyków, ale życie młodych, zakręconych i jednak zagubionych brytyjczyków.
No właśnie, ludzie Trainspotting nie miał być filmem o narkotykach. To film o tamtej generacji. Zupełnie poważnie, można go prędzej porównywać do "Kolumbowie rocznik 20" niż do RFAD!
Chcialbym dorzucic swoje dwa grosze do tej dyskusji, jezeli przeoczylem czyjes argumenty, najserdeczniej przepraszam, po prostu ciezko jest to wszystko ogarnac co tutaj ludzie wypisują.
Zacznijmy:
Vokus napisal:
"czytam tak sobie wasze komenty i jestem przerażony
widze że w ogule nie zrozumieliście reqiuem dla snu....to nie jest film o zazywaniu dragów i że one są złe itp. to włanie requiem porusza wiele wątków a trainspotting niewiele i z małym przesłaniem....wystarczy spojżeć na tytuł filmu (requiem) by wiedzieć jakie miał przesłanie"
Ciezko jest wywnioskowac o co chodzi uzytkownikowi Vokus.Piszesz , iz czytasz komenty i jestes przerazony mini, ale wlasciwie dlaczego? Co Cie przerazilo? Zaznaczasz iz nie zrozumielismy requiem, i ze nie jest on o narkotykach. owszem Aronofsky wielokrotnie powtarzal, iz jego zamyslem nie bylo stworzenie filmu o dragach. bardziej staral sie przedstawic historie ludzi uzaleznionych. A uzaleznic mozna sie od wielu rzeczy, internetu, hazardu, narkotykow czy tez ulubionego serialu w tiwi.
Nierozsadnym jest porownywac oba filmy, bowiem traktuja one niejako o czyms innym. Trainspotting najlepiej wychodzi przedstawienie swiatka w jakim obraca sie bohater. Niezapomniane uchwycenie chwili srodka lat 90 i uk. Owszem heroina leje sie strumieniami, ale film jest pozbawiony moralitetow. kto chce tak go zinterpretuje. Przede wszystkim najwieksza zaleta filmu jest to, iz przedstawia rzeczy jakimi sa. Heroina-zla, dworzec, brudas, upadek. Jednak czy do konca? Czy zycie tych ludzi, tej paczki osob to nieustajacy horror? Ja tak tego nie zrozumialem. Chodzi bardziej o to, ze mozesz robic na co masz ochote, jestes wolnym czlowiekiem, masz wlasna swiadomosc, umysl, jestes w stanie wyobrazic sobie nastepnstwa pewnych rzeczy, nim je popelnisz.Tylko od Ciebei zalezy co zrobisz. W tym punkcie wlasnie styka sie requeim z trainspotting.
Chcialbym dorzucic swoje dwa grosze do tej dyskusji, jezeli przeoczylem czyjes argumenty, najserdeczniej przepraszam, po prostu ciezko jest to wszystko ogarnac co tutaj ludzie wypisują.
Zacznijmy:
Vokus napisal:
"czytam tak sobie wasze komenty i jestem przerażony
widze że w ogule nie zrozumieliście reqiuem dla snu....to nie jest film o zazywaniu dragów i że one są złe itp. to włanie requiem porusza wiele wątków a trainspotting niewiele i z małym przesłaniem....wystarczy spojżeć na tytuł filmu (requiem) by wiedzieć jakie miał przesłanie"
Ciezko jest wywnioskowac o co chodzi uzytkownikowi Vokus.Piszesz , iz czytasz komenty i jestes przerazony mini, ale wlasciwie dlaczego? Co Cie przerazilo? Zaznaczasz iz nie zrozumielismy requiem, i ze nie jest on o narkotykach. owszem Aronofsky wielokrotnie powtarzal, iz jego zamyslem nie bylo stworzenie filmu o dragach. bardziej staral sie przedstawic historie ludzi uzaleznionych. A uzaleznic mozna sie od wielu rzeczy, internetu, hazardu, narkotykow czy tez ulubionego serialu w tiwi.
Nierozsadnym jest porownywac oba filmy, bowiem traktuja one niejako o czyms innym, jednakze w pewnych miejscach drogi filmu Boyla i Arronofskiego się lacza. Trainspotting najlepiej wychodzi przedstawienie swiatka w jakim obraca sie bohater. Niezapomniane uchwycenie chwili srodka lat 90 i uk. Owszem heroina leje sie strumieniami, ale film jest pozbawiony moralitetow. kto chce tak go zinterpretuje. Przede wszystkim najwieksza zaleta filmu jest to, iz przedstawia rzeczy jakimi sa. Heroina-zla, dworzec, brudas, upadek. Jednak czy do konca? Czy zycie tych ludzi, tej paczki osob to nieustajacy horror? Ja tak tego nie zrozumialem. Chodzi bardziej o to, ze mozesz robic na co masz ochote, jestes wolnym czlowiekiem, masz wlasna swiadomosc, umysl, jestes w stanie wyobrazic sobie nastepnstwa pewnych rzeczy, nim je popelnisz.Tylko od Ciebei zalezy co zrobisz. W tym punkcie wlasnie styka sie requeim z trainspotting.
mam pewne uczulenie dotyczace filmu arronofskiego. Traktuje go jako majstersztyk jezeli chodzi o montaz, jest rowniez porazajace tempo, ekscytujace zdjecia, ale mimo wsszystko gdzies zgubila sie logika. nawet dla czlowieka uzaleznionego od heroina, postawa oddania wlasnego ciala dla narkotyku, jest zdecydowanie trudniejsza anizeli przedstawiona w filmie. To nie jest dylemat, tu i teraz, najczęściej nie. Kolejna sprawa tabletek odchudzajacych. Jak mniemam w ich sklad wchodzila jakas substancja stymulujace, pochodna amfetaminy byc moze. To sa moje gdybania. natomiast dosc nierozsadne jest to iz, kobieta ta dostaje od'lekarza' takie srodki, ot tak po prostu. Paranoja ktora ja dotyka rowniez z punktu w rzeczywistości wyglada zgola inaczej. Z pewnoscia nei tak intensywnie. No i ostatecznie historia glownego bohatera i jego nieszczesneij reki. to juz najwieksze glupstwo filmu. Bowiem cpuny to nie sa osoby z filmow propagandowych, myslace tylko o towarze, gotowe każdych poswiecej.. Kazdy kto mial stycznosc z narkotykami, wie iz proporcjonalnie do dlugosci stosowania danego srodka, poszerza sie wiedza na temat, uzywania, dysponowania i latwienia narkotykow. do czego zmierzam? ano do tego, iz na zyle rosnie jakis zator, cpun idzie do lekarza po pomoc, a jezeli tego nie zrobi, to na pewno nie wali heroiny poraz kolejny w to miejsce. Dlaczego? chyba odpowiedz jest zbedna. Wystarczy pomyśleć.
Idzmy dalej.
Darts napisal
„Być może Requiem jest proste fabularnie, ale nie można zaprzeczyć, że niesie ze sobą o wiele więcej przesłania i wartości niż Trainspotting.”
Zdecydowanie nie, requiem w przeciwieństwie do trainspotting porusza problem z jednej strony. Nie widzimy przyjemności czerpania narkotykow w tym filmie, jedynie, dosc wymuszona scenariuszowo agonie głównych bohaterow. Trainspotiing, owszem również daje mocnego kopa,chociażby w scenie smeirci dziecka, odtruwania we wlasnym domu, czy śmierci przyjaciela ale pokazuje tez to, iż narkotyki to piekno, wspaniale uczucia, elita emocji, spectrum doświadczeń. Glownie tym oba filmy się od siebie roznia.
Ty odebrałeś to tak "dzieci, ćpajcie, bo to świetna zabawa".”, ja bym ucial z tego dzieci cpajcie. Reszta jest sama prawda.Niestety.
Dalej darts pisze
„Cała nasza dyskusja opiera się na Twoim twierdzeniu, że po prostu źle zinterpretowałam ten film. Spróbuj spojrzeć na niego z mojej perspektywy. Czy film zachęca do ćpania? Jak już powiedziałam, w mojej opinii trochę zachęca. Biorę pod uwagę wszystkie traumatyczne wydarzenia typu śmierć dziecka, stoczenie się na dno tego kolesia, który zaczął ćpać i sprzedał cały dobytek, a także te straszne halucynajcje głównego bohatera. Oczywiście te wstrząsające fragmenty filmu ukazują ciemną stronę całej jazdy, którą serwują widzowi bohaterowie i można by stwierdzić, że film w żadnym stopniu nie zachęca do brania. Ale w sumie film kończy się dobrze, wszyscy się cieszą, wszyscy ćpają i jest cool, super extra, śmiesznie i Renton jest bogaty. Czy takie zakończenie Twoim zdaniem nie zmienia nieco obrazu filmu? Sprawia, że widzowi przychodzą do głowy myśli, że w sumie to na haju jest fajnie, trzeba tylko wiedzieć, gdzie jest granica. Nikt nie pomyśli "po tym, co zobaczyłem nigdy w życiu nie wezmę" bo każdemu udziela się ta cała jazda i wszyscy zaczynają być ciekawym jak to jest być naćpanym. Zanim znowu mi zasugerujesz, że nie dorosłam do tego filmu, to zastanów się, czy nie mam choć trochę racji. Być może Ty tak tego nie odebrałaś ale ja tak.”
Czyli rozumiem, ze uwazasz ten film jest gorszy od requiem nie dlatego, iż jest gorzej skonstruowany, ma gorsze dialogi, zdjęcia, scenariusz, tylko dlatego, iż ten film dopuszcza stwierdzenie, iż uzywanie narkotykow jest cool, ok. i nie konczy się to zawsze tragicznie? Dobrze zrozumialem? Człowieku, każdy ma wlasny umysl, wlasny kręgosłup moralny, i nie musi się sugerowac tym co inni mysla na dany temat, czy chociażby ten film ma do powiedzenia. Rozumiem , iż jeżeli ktos obejrzy milczenie owiec, to zacznie zjadac ludzi, masakrując ich bo Lesterowi tez to uszlo na sucho? Pomysl wiecej, film ma prowokowac aby poruszyc jakis temat, zastanowic się nad ladem ustalonym, poczuc jak jest inaczej. Jak kto postapi, tego wina~!
Ostatecznie podsumowując oba filmy oglada się z przyjemnością. Oczywiście requiem robi duzo wieksze wrazenie, jest również bardziej efekciarski. Jednakze głównym problemem jest tu relatywizm niektórych spraw. Bowiem jeżeli przyrzec się obu filmom odrzucając społeczne schematy, wychodzi na to niestety iż requiem stoi na bardzo wątpliwych szczudlach, właściwie się chwieje, szykując się do upadku. Trainspotiing jest bardziej z przymrużeniem oka, ale rowneiz nieco bardziej prawdziwy.
Pozdrawiam wszystkich, i zaznaczam iż moim celem nie było urazenie kogokolwiek w tym temacie, jeżeli cos poplatalem zapraszam serdecznie do wygarniecia mi tego, aby dyskusja mogą zyc wiecznie!
Kuba, kimkolwiek jesteś, dobry człowieku, to dzięki Ci za ogranięcie tego...tego czegoś.
jak dla mnie obydwa filmy są genialne ..
czy o dragach filmy muszą być poważne z nutką dramatyzmu tylko i wyłącznie.. oczywiscie ze nie .. tym bardziej trzeba pochwalić trainspotting.
Oglądałam "Trainspotting" wiele razy i uważam, że film jest genialny! Jest tragikomicznym obrazem życia młodych narkomanów. Nie można brać wszystkiego na serio, trzeba traktować go z przymrużeniem oka, to trochę bajkowa opowieść.
Moim zdaniem o wiele lepsza od książki i o wiele lepsza od "Requiem dla snu". Warto zwrócić uwagę na świetny soundtrack czy dialogi.
A jeśli chodzi o przesłanie... "choose life, choose future"
Nie wszystko musi być podane na tacy, nie wszystkie filmy są jednostronne. Nie wszytko jest czarne lub białe. A humor typowo brytyjski jest dla niektórych po prostu zbyt ciężki. No cóż...
KUBA - brawa za podsumowanie :)
Jak obejrzałem Requiem to mnie on totalnie zmiażdżył, bardzo się wkręciłem w ten film. Szczególnie ten utwór dosłownie wypalił mi sie w pamięci...
Trainspotting pokazał inne "twarze" brania narkotyków. Jak pisali niektórzy, nie tylko te złe, ale i to co oni czuli po wzięciu działki - euforia, radość, zapomnienie.
Jak dla mnie Requiem i Trainspotting stawiam na równi. Obydwa filmy mi się podobają :)