ale może się to podobać. Tak właściwie przez cały film niewiele wiemy. Wiemy, że chodzi o skradziony obraz i to chyba jedyny fakt. Reszta to niewiadoma tak naprawdę, przynajmniej dla mnie, bo do końca nie wiadomo kto tu jest ofiarą, a kto katem. Przecież skoro Elizabeth była taką specjalistką od hipnozy, to już dawno, bez sesji w gabinecie, mogła sprawić, że Simon przestałby być zagrożeniem. A ona sprawiła to dopiero, gdy ten nieomal ją zabił? Elizabeth sama mówiła Franckowi, że można sprawić, że "klient" zrobi prawie wszystko. Simon nie stał się zaborczy z dnia na dzień, więc już dawno Elizabeth mogłaby go zmienić. No ale może to jak z niektórymi kobietami, które dają się bić, ale długo trwają przy socjopacie.