Nie jestem fanem koszykówki ale bardzo lubię Samuela L. Jacksona.Gdyby nie on to nie wiem czy obejżał bym ten film.Oprucz Mr.Jacksona nie znam ani jednego osobnika(aktora)grającego w tym filmie ale może to i lepiej bo cały czas widuję te same gemby,a jak którejś z nich nie znam to zazwyczaj okazuje się(przynajmniej w moim przypadku)że ten ktoś poprostu nie potrafi grać.W każdym razie w filmie"Trener Carter"nie ma mowy o beznadziejnej grze aktorskiej oraz kiepskiej reżyserii,z czego się zajebiście ucieszyłem :]]Czego i wam z całego serca życzę.Pozdro!!