Nie przypominam sobie innego filmu, który w tak poruszający sposób ukazywałby dramat śmierci głodowej. Na tle klasycznych dramatów wojennych ta produkcja zasługuje na szczególne wyróżnienie. Kreatywna wizja reżysera, zamknięta w proporcjach 4:3, potęguje klaustrofobiczne poczucie uwięzienia, w jakim znaleźli się bohaterowie. Kamera, unosząca się przed lub za ich plecami, buduje wrażenie chwiejności i słabości, oddając fizyczne i duchowe wyczerpanie postaci. Minimalizm środków wyrazu otwiera przestrzeń dla większej kreatywności i siły przekazu. To obiecujący kierunek, w jakim mogłoby podążać kino religijne.