Nie często zdarza mi się zobaczyć tak słaby film … Ludziom którzy produkują takie cuda zapomniało się chyba, że oprócz efektów specjalnych powinno być coś jeszcze, a dokładniej mówiąc fabuła. W Tronie jest ona tak, żenująco słaba, że może lepiej jak by z niej w ogóle zrezygnowali. Odradzam oglądania, chyba że ktoś chce przetestować wytrzymałość oczu i innych części ciała które mogą pęknąć przy oglądaniu tego „dzieła”.
Jakieś konkretne, logiczne zastrzeżenia co do fabuły? Niespójności, niedopowiedzenia? Czy po prostu tak "z dupy" ten argument?
A ja się zgadzam- film zrobiony na zasadzie "napchajmy dużo efektów, dzieciaki się podniecą i polecą do kin". Moim skromnym zdaniem film zrobiony pod najmniej wymagającą i najbardziej dochodową publikę, czyli młodzież w wieku 13-17 lat.
@endriu3- sentyment nie powinien przeważać nad obiektywizmem, aczkolwiek sam nieraz oceniam sequele przez pryzmat ulubionych oryginałów.
Nie chodzi mi o polemikę z jego oceną filmu, tylko o jakieś sensowne uzasadnienie krytyki. Tak to może napisać każdy "krytyk", nawet taki, który nie widział samego filmu ;]
Z tego co mi wiadomo to ośrodek decyzyjny w naszym gatunku znajduje się powyżej pasa :-), chyba że o czymś nie wiem. Sami się zastanówcie jak to jest że ktoś znika i przez tyle lat nikt nie znajduje jego piwnicy ze sprzętem, „użytkownik” przenosi się do wirtualnego świata powinien być chyba ciągiem bitów jak każdy inny obiekt a jednak jakoś nie jest bo krwawi, gość w chwile po przeniesieniu posługuje się dyskiem w walce jak by się z nim urodził w ręku, motyw z Clu który chce wraz ze swoją armią przemieścić się do naszego świata i go w jakiś sposób podbić, jest lekko mówiąc zabawny, bo jakoś nie załapałem dlaczego miałby być szczególnie groźny dla ludzi … ale ok. to są szczegóły, normalnie się ich nie czepiam. Ale proszę was ostatnia scena … pożegnanie syna z ojcem i jego wielkie poświęcenie… do takich filmów nie pasują wzniosłe i pompatyczne sceny bo odnoszą skutek odwrotny, są po prostu żenujące i zabawne. Jestem miłośnikiem sf i moja krytyka nie wynika z niechęci do tego gatunku filmów. Sorry ale mnie po tym filmie rozbolała głowa.
w takim razie powinienes rowniez negować jedynkę - bez dwoch zdań. a tym samym nie powinna Cie interesowac czesc druga. mogles zostac w domu. obejrzyj inny film Disneya - Śmigacza McKwacza - moze to Cie zainteresuje... albo Hrabiego Kaczule.
również jestem fanem filmów sf i powiem tak, oglądając zwiastun byłem bardzo zadowolony więc postanowiłem sprawdzic film w kinie, około pierwszych 40minut nie mogłem wyjśc z podziwu jak ten film jest genialny, jednakże film trwa około 2h a po wspomnianych minutach akcja znacznie spadła a dialogi były wręcz beznadziejne, hah no i jeszcze motyw z armią programów no proszę was czy oni chcieli ten motyw porównac do ataku klonów?? ogólnie o filmie mogę powiedziec że nie zawiodła mnie tylko muzyka i efekty specjane, ale chyba ten film tylko na tym miał się opierac...
Tron: Dziedzictwo to sprawna kontynuacja jedynki. Nie wiem czy pamiętacie zakończenie w 1 czesci. Rozległy widok na nocną panorame miasta z wieżowca, jednoznacznie kojarzącą się z pulsującym energią wnętrzem komputera. To był finał na miarę "Matrixa" i Lema razem wziętych, sugerujący istnienie naszego świata jako kolejnej wirtualnej przestrzeni, w której, kto wie, walczą postaci z wyższego wymiaru gry. Mając w ręku takie zakończenie, Lisberger nie poprowadził fabuły w bardziej filozoficznym kierunku, nie postawił ważkich pytań o prawdziwość naszego świata. Zamiast tego zrobił zwykłą fabularnie i niezwykłą wizualnie przygodówkę. Widocznie na początku lat 80. było za wcześnie na stawianie widza wobec problematyki, mistrzowsko rozwiniętej przez braci Wachowskich...
Ot co - 2ka idealnie wpasowuje się w klimat 1ki. Takie było założenie. Kto nie rozumie - tak jak pisałem - może oglądać Hrabiego Kaczule - może tam znajdzie więcej filozofii....