Nie wiem czy zauważyliście, ale w filmie można się doszukać odniesień do religii. Mamy tutaj Twórcę Systemu Kevina Flynna ( Bóg). W Systemie tworzy Programy. Największy spośród nich to stworzony na podobieństwo Twórcy - Clu. Możemy domniemywać, że jest najbliższy Stwórcy.Clu buntuje się przeciwko Twórcy, zdradza go (Szatan).Obecnie włada w Systemie, ale jego władza jest ograniczona. Może zmieniać Programy, ale nie może ich tworzyć. Zarówno Clu jak i programy pragną przedostać się do Naszego Świata. Nasz Świat to dla nich coś w rodzaju Nieba (może świadczyć o tym emocje Querrory kiedy wypytuje syna o naszą rzeczywistość, słońce). Kluczem do przedostania się jest dysk Twórcy, który zawiera całą jego wiedzę, a wiec i wiedzę, która czyni Twórcę "wszechmocnym". W Systemie pojawia się Syn Twórcy. Clu i Programy pragną jego śmierci, czy też stosujac bardziej Systemowe nazewnictwo unicestwienia. Synowi udaje się jednak pokonać Clu i jego popleczników. Zapobiega więc powiększeniu jego władzy.

"Tron" to przede wszystkim widowiskowy film akcji i pewnie takie interpretacje nie są do końca właściwe. Przynacie jednak , że i takie przemyślenia mogą zaistnieć. Opinia z recenzji "Filmwebu", że w filmie chodzi o to, że ojciec żałuje czasu poświęconego na budowę cyberprzestrzeni zamiast poświecać czas rodzinie jest może i słuszna, ale czy nie trywialna i banalna. Że swiat realny ma przewagę nad systemem to zgoda. Ale kto by nie chciał choć przez chwilę w takiej odjechanej wizualnie "Sieci nie pojeździć na świetlnym motorze :)