Zwrociliscie uwage na to co jedli Flynnowie i Quorra:) Prosiak lezal, warzywka. Tron im je przetransportowal z ziemi do gry :))) Usmialam sie, film banal ale fajne efekty i Olivia Wilde byla jedyna osoba z obsady, ktora ratowala film. Dla niej moglabym zmienic orientacje;)...
Podobno w tym filmie ten cały sprzęt co przenosi głównego bohatera jest stary zakurzony rodem z lat 80tych a klawiaturę ma o zgrozo DOTYKOWĄ !
Hmmm. To trzeba było obejrzeć pierwszą część z 1985 roku, a nie najpierw pisać bzdury, bo dokładnie taka sama klawiatura była w części 1. Zobaczy był rok 1985 i była dotykowa. Mój Boże.
Mamy do czynienia z "geniuszem komputerowym", wystarczy trochę ruszyć mózgownicą. Wymyśliłby laser, który transportuje człowieka do innej rzeczywistości, ale klawiatury dotykowej nie byłby już w stanie? Błagam, litości... Chcecie pogrążyć wątek z filmu, myślicie, że jesteście super mądrzy, bo znaleźliście haka, a kompromitujecie się po całości.
No właśnie. A pamiętacie, że Flynn senior mówił Seanowi o tym, że myślał o technologii bezprzewodowej dwadzieścia lat temu? Skoro już wtedy miał zamiar zrobić WiFi, to klawiatura dotykowa to był dla niego pikuś. Poza tym niewiele różni się ona od klawiatury membranowej, a to już dość stary wynalazek.
Ludzie ja pisałem wyżej obejrzyjcie sobie pierwszego Trona z 1985 roku. W tamtym filmie jest ta sama klawiatura i nie Flynn ją stworzył, tak samo jak nie stworzył lasera, który przeniósł go do Grida. Obejrzyjcie pierwszą część z 1985 r, a nie piszecie jakieś domysły i bzdury.
Owszem, pisałeś, nikt tego nie neguje, ale co z tego? Może naucz się czytać ze zrozumieniem, zanim kolejny raz coś napiszesz.
Lol to to jest sci-fi nie doszukujcie się takich głupot. Chcecie realizmu, to ogladajcie turniej masters w snookera :D
Przeczytałem ze zrozumieniem i po napisaniu posta ty osobiście pisałeś/aś pod nim "Mamy do czynienia z "geniuszem komputerowym", wystarczy trochę ruszyć mózgownicą. Wymyśliłby laser, który transportuje człowieka do innej rzeczywistości, ale klawiatury dotykowej nie byłby już w stanie?"
Chyba jednak tobie przydało by się czytać ze zrozumieniem.
Nasz komputerowy geniusz, czyli Kevin Flynn wymyślił też Wi-Fi ale go wciągnęło i nie wypuściło :)
Doszukujecie się błędów które nikomu innemu nawet nie rzuciły się w oczy. W filmie sci-fi technika idzie daleko do przodu. Co do tego WiFi, to mówił o tym że o technologi bezprzewodowej myślał już w 1985r. Ktoś mówił temu "Flynn'owi juniorowi" że jego ojciec wspominał coś że mu się udało... Coś o jakiejś tam teleportacji... Nie pamiętam dokładnie, tyle że taką technikę będziemy może mieli za 200 lat... Także klawiatura dotykowa to był dla Flynna seniora wynalazek tak banalny jak koło...
Jeżeli już m7usicie szukać błędów, to lepiej nie patrzeć na technologie.
A co do prosiaka z warzywkami - tu masz rację :>
Pili jakieś takie błękitne, co konsystencją przypominało galaretkę, ciekawe skąd to mieli?
I te jabłka. Kiedy Clu ze swoim "dream teamem" wbił na chatę staremu Flynnowi, po kolei dotykał wszystkie przedmioty, skończył na srebrnych jabłkach, w których widział przeszłość. Karta pamięci w jabłku? ;D
I te książki... Senior Flynn wziął sobie coś do czytania? Bo całą półkę tego miał.
@gattara
Nie no, zaraz rozwalę jakoś nowy sprzęt i zobaczę czy tam czasem nie znajdę Flynna ;-)
Pomoże mi skonstruować coś fajnego... Może kilka dysków, świetlny ścigacz i strój z neonami? :D
Tak ciężko pomyśleć logicznie i skojarzyć parę faktów? A oglądałeś "jedynkę"? Przecież była tam scena, jak Flynn, Ram i Tron znaleźli źródło energii - taką właśnie świetlistą ciecz.
Co do rekwizytów, Flynn stworzył drugi Grid bodajże rok po dostaniu się do pierwszego, czyli 1983. Miał więc 6 lat na to, by go rozwinąć. Myślisz, że to byłby problem wgrać do systemu parę ebooków? Książki, podobnie jak inne przedmioty, były tylko animacjami, zmaterializowanym ciągiem znaków. Jedne przyjęły bardziej praktyczne formy, jak wspomniane tomiska, reszta była tylko ozdobnikami. A Clu, o ile dobrze pamiętam, po prostu ujrzał w jabłku swoje odbicie, a właściwie odbicie młodego Flynna i przypomniał sobie jak, jest w sumie do niego podobny. Dlatego wpadł w taką wściekłość.
A jedzenie... cóż, już kiedyś na forum kiedyś swoją teorię na ten temat przedstawiałem. Zapewne jest to zmaterializowana energia, którą Flynn posiadający boskie moce ukształtował w pysznie wyglądający posiłek. Albo, co moim zdaniem jest nawet bliższe prawdzie, jest to placebo, rekwizyt, który jedynie udaje jedzenie. Płynna energia w napojach zapewnia wystarczającą dawkę mocy do egzystencji, a sztuczne jedzenie stwarza tylko iluzję spełniania jednego z najbardziej podstawowych ludzkich zachowań. Flynn przez ostatnie kilkadziesiąt lat nie miał prawie nic do roboty. Udawanie spożywania posiłku mogło być więc zajęciem zabijającym czas i przy okazji jednym z niewielu ludzkich odruchów, zachowań, jakie w wirtualnym świecie mógł wykonywać. Możliwe nawet, że z racji ludzkiej natury tego zachowania, było ono niejako domeną użytkowników, zarezerwowaną jedynie dla nich.
Nie zapominajcie, że akcja filmu dzieje się w rzeczywistości wirtualnej, gdzie Flynn posiada nieskończoną moc tworzenia. Czemu więc spędzając w tam całe dziesiątki lat nie zacząłby tworzyć iluzji rzeczywistości, choćby przez otaczanie się imitacjami zwykłych ziemskich przedmiotów?
Konkretna odpowiedź Angrenbor. Bardzo dobrze to opisałeś. Nie ma najmniejszych podstaw, żeby się przyczepić do wyżej wymienionych kwestii. Ci , którzy doszukują się kipskiego realizmu sami mają za mało wyobraźnię i wiedzę, by ten realizm dostrzec co w rezultacie doprowadza do tego , że ich krytyka zaświadcza właśnie o nich samych. Oczywiście na ich niekorzyść.
"Nie zapominajcie, że akcja filmu dzieje się w rzeczywistości wirtualnej, gdzie Flynn posiada nieskończoną moc tworzenia. Czemu więc spędzając w tam całe dziesiątki lat nie zacząłby tworzyć iluzji rzeczywistości, choćby przez otaczanie się imitacjami zwykłych ziemskich przedmiotów?"
Gdyby będąc w tamtym świecie potrafił tworzyć co mu się podoba, to niedość, że zlikwidowałby Clu, to stworzył podobiznę swojego syna, nie tęskniłby za nim, i ogólnie film nie miałby większego sensu. Według mnie, Flynn Senior tworzyć przedmioty w wirtualnym świecie mógł za pomocą komputera znajdującego się w realistycznym życiu. Angrebor, całkowicie popieram Twoje zdanie.
Nie wziąłeś pod uwagę, że Clu stał się zbyt potężny...
Flynn go nie zaprogramował ot tak - on go stworzył jako kopię siebie, tyle że nie tolerującą niedoskonałości. Tak więc z technicznego punktu widzenia, Clu był doskonalszym Flynn'em. (to by tłumaczyło również, dla czego tak łatwo przejął kontrolę w systemie) Jedyne czego mu brakowało do osiągnięcia całkowitej potęgi, to wiedzy Kevina.
Flynn przelał w niego całe swoje pragnienie perfekcji, które to sprawiło, że Clu później się zbuntował. Otrzymał od niego tylko ten perfekcjonizm i możliwość logicznego myślenia, które doprowadziły go do wniosku, że ludzie oraz ISO (które - jak być może ludzie w prawdziwym świecie, powstały zupełnie przypadkiem) jako rasy niedoskonałe, powinni być eksterminowani...
Stworzyło to między nimi coś w rodzaju połączenia, poprzez które powstały między nimi pewne zależności. Jest nawet wspomniane, że gdy Flynn rośnie w siłę, to to samo dzieje się z Clu.
Z drugiej strony to pragnienie doskonałości, które ucieleśniał Clu, mogło sprawić, że był w stanie odrzucić wszelkie niekorzystne strony połączenia z Kevinem. (czyli gdy Kevin rósł w siłę to samo działo się z Clu, ale gdy Kevin tracił swe siły starzejąc się, Clu, był na to odpowrny - czyli tak jakby magazynował całą moc od Kevina, nie tracąc poprzedniej, co czyniło go tylko i wyłacznie coraz potężniejszym)
Zresztą sam Flynn był świadom, że nie może go osłabić, ale może zablokować przyrost mocy u Clu, tylko poprzez wyciszenie swojej.
W samym też filmie jest powiedziane, że jedynym sposobem zniszczenia Clu, to zrobić to z zewnątrz (co według mnie jest tylko wymówką Kevina, żeby zmusić Sama do ucieczki bez niego), albo przez reintegrację z nim, co było jak wiadomo, dla obydwu zabójcze.
Druga rzecz - tworzenie... Nie wydaje Ci się, że szybciej jest samemu coś zrobić (zwłaszcza gdy ma się nieskończone środki twórcze), niż to napisać?
Omówię Ci to na innym - bardziej życiowym przykładzie:
Próbowałeś kiedyś programować? Jeżeli nie, to wiedz, że obecnie używa się wielu narzędzi do programowania obiektowo, najczęściej w rozbudowanym środowisku graficznym, a tylko elementy, wcześniej nie istniejące pisze się od nowa, gdyż jest to zbyt czasochłonne. Jeszcze prostszy przykład - łatwiej jest narysować coś w Paint'cie, niż napisać kod, który będzie miał za zadanie wygenerowanie i wyświetlenie takiego samego obrazka.
Zauważ, że ten zaawansowany komputer, którym się posługiwał Flynn zanim uwiązł w cyberprzestrzeni, nie ma interfejsu graficznego - pomimo klawiatury z przyszłości, wszystkie komendy musiał wprowadzać ręcznie (znaczy w formie pisanej).
To sprowadza nas to wniosku, że całe to przenoszenie się do cyberprzestrzeni jest dużo doskonalszym odpowiednikiem graficznego interfejsu, dającym mu nieskończone możliwości programowania.
Ok, masz racje. Zgodzę się z tym, że łatwiej jest coś stworzyć niż napisać. Wnioskowałem się na filmie, ponieważ nie było pokazane w nim samo tworzenie, a widziałem właśnie tylko komendy pisemne, (które wprowadzał nawet Flynn junior, przed wejściem w cyberświat)
Miczelov bardzo słusznie zauważył relacje między Clu i Flynnem. Odpowiedział też w dużej mierze na Twoje pytanie, czemu Flynn nie stworzył imitacji syna.
Przede wszystkim Kevin zawsze powtarzał, że Clu jest jego najlepszym programem, bo odzwierciedla praktycznie wszystkie jego cechy i cele, są wręcz jednością. Ale nawet Clu jest niedoskonały i ograniczony możliwościami twórczymi Flynna, w końcu jest jedynie zbiorem procedur.
Gdyby Flynn stworzył swojego syna, byłby on marną imitacją prawdziwego człowieka, obarczoną takimi samymi niedoskonałościami jak każdy inny program, w tym Clu. W końcu to tak bardzo fascynowało Flynna Seniora w ISO - ich nieprzewidywalność oraz wolność działania i wyborów sprawiały, że byli bardziej ludźmi niż programami, a zarazem uświadamiały Flynnowi, jak ułomne są jego twory. Sztucznie stworzony Sam nie byłby więc dla Flynna żadną pociechą, a jedynie wzmagałby poczucie winy i straty.
Inna sprawa, zanim Flynn został uwięziony w Gridzie, tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo kocha syna. Gdy sobie to uświadomił, tu wracamy do tego o czym mówił Miczelov, było już za późno.