Tron - pierwowzór był spójną całością, stanowił swoiste ukoronowanie ówczesnej techniki i wiedzy informatycznej. To, co zaserwowano w wersji 2010 to typowa papka medialna dla mas. Mamy tutaj alegorię Boga, infantylne dylematy moralne i co najbardziej rażące - całość nie ma nic wspólnego z science fiction, a przede wszystkim z zdrowym rozsądkiem. Przypomina to chory sen człowieka niemającego zielonego pojęcia o informatyce i podstawowych prawach obowiązujących w świecie nauki.
Na plus trzeba zaliczyć solidne wykonanie audio- wizualne.
Ogólnie - typowy nieudany remake klasyka.
ale niech ktoś na litość boską pomyśli przez chwilę - gdyby w ogóle pokazać środkowy palec pierwszemu Tronowi (bo logiczność fabuły pierwowzoru też pozostawia wiele do życzenia) to co do cholery miałby ten film wspólnego z oryginałem? ano nic.. może poza dyskami..
no niech mi ktoś wyjaśni dlaczego twórcy mieliby w ogóle uprawdopodabniać fabułę przystosowując ją do dzisiejszego poziomu wiedzy o sieci?
odpowiem - gdyby to zrobiono NIE BYŁBY TO TRON. proste? proste.
i darujcie sobie siana z tym wycieraniem słowa 'klasyk' bo pierwszy Tron doskonały nie jest i jest równie infantylny i, niespójny jak Tron: Legacy :)
negowanie tego filmu równa się negowaniem też i oryginału. taka prawda.