Film trochę nie ustrzegł się kilku rzeczy które bardzo mnie irytują, bo sprawiają, że widz ma wrażenie oglądania kina klasy B. Mam na myśli rozmowę zarządu ENCOM, chętnie bym to wyciął a film by na tym zyskał.
Zebranie zarządu jakiejś wielkiej korporacji a w niej tekst "niedługo wchodzimy na Tokijską giełdę", na co zarząd odpowiada "wooow" (bo oczywiście skąd zarząd mógłby o czymś takim wiedzieć, tajemnica przewodniczącego), ewentualnie "nasza firma przyniosła REKORDOWE zyski" na co zarząd "yes, woow" i gromkie brawa. Przemówienie niczym kazanie z protestanckiego kościoła, a ekspresja przewodniczącego prawie jak w programie Kuby Wojewódzkiego, reszta zarządu wyluzowana jakby byli publicznością "Gwiazd tańczących ze zwierzętami"
W dalszej części okazało się że ogląda się całkiem przyjemnie ale ten początek potrafi bardzo zniechęcić.
Film podobał mi się na 6/10 ale oczko wyżej ze względu na wizualną część.