Łuojezuuu...
Fajne w tym filmie jest jakieś 10 minut od momentu jak Flynn trafia do komputerowego świata (swoją drogą - scena jego przeniesienia w zestawieniu z oryginalnym Tronem jest kompletnie lamerska), przez kilka minut ten świat faktycznie robi wrażenie, tylko co z tego kiedy już podczas walki na dyski, oraz później w trakcie sekwencji z motorkami nuda zaczyna wyciągać swoje macki, a im dalej tym gorzej. Ostatnie pół godziny z uciekaniem, strzelaniem itp itd scenami, które jedyne co wywołują to szeroki zieeeew było już istną męczarnią, a najgorsze było to, że na końcu nie czekała za te męki żadna nagroda bo końcówkę można było spokojnie przewidzieć już w momencie gdy stary Flynn wyjaśnił młodemu Flynnowi, że programy mogą wydostać się z tego świata. btw postać samego Trona - daremnośc nad daremnościami.
A i jakby ktoś pytał - nie, muzyka mnie nie ruszyła, w dodatku było to wszechobecne od czasu Incepcji BBRRRRAAAAAAAA!!! które mi już naprawdę zaczyna działać na nerwy.
3/10 i never again.
A i zapomniałbym, komputerowy Bridges to jakieś jaja