Powiem tak, pierwsza połowa mi się podobała, ale druga była bardzo sztampowa i rzecz się sprowadzała do typowej ucieczki przed wrogiem i finałowej konfrontacji. Poświęcenie Kevina Flynna też należy do typowych zagrań typu "idź, ratuj się, Ty jesteś młody a ja stary i mogę umrzeć".
Film ma kilka głupot, chodźby z jakiej racji ten przydupas Clu pozwolił uciec Samowi i Quorzrze (dobrze odmieniam?)? Momenty z Michaelem Sheenem grającym Zuse'a też do dobrych nie należą. A jak mają być dobre skoro koleś przez cały swój czas ekranowy odpierdaIa Człowieka Zagadkę z Batmana Forever? W Batmanie takie wygłupy były żałosne, tak samo jest tutaj (w ogóle z wyglądu też wygląda podobnie). Aha, i łatwo się domyśleć, że Rinzzler to TRON.
Co jest fajne? Aktorstwo - Bridgesa uwielbiam, w tym filmie był dobry. Olivia Wilde ujdzie. Hedlund taki sobie. Świetne efekty. Świetna muzyka Daft Punk, ale bardziej podpadły mi te mocno elektroniczne kawałki. Dużym atutem filmu jest też przemoc i obejście PG-13. W świecie komputerowym można sobie ucinać członki i się masakrować, ale zamiast krwi używa się do tego rozpadających pikseli.
Dodam jeszcze, że paradokument 'TRON: The Next Day' był świetny i do tego spajał w interesujący sposób obie części, polecam go obejrzeć przed dwójką.
Przydałby się jakiś dobry sequel, ale póki co czekam na serial animowany - świat TRONa mnie wciągnął.
TRON 8+/10
TRON: The Next Day 9/10
TRON Legacy 6+/10