PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=610178}

Tropiciele mogił

Grave Encounters
2011
6,2 39 tys. ocen
6,2 10 1 39066
5,3 11 krytyków
Tropiciele mogił
powrót do forum filmu Tropiciele mogił

Od pewnego czasu pojawiła się moda na horrory ze zjawiskami paranormalnymi typu
"Paranormal activity", którego wydano cztery części, i inne horrory typu [REC].
Jednak kręcąc film takiego pokroju, a mówię o horrorach nienawidzę, jeśli reżyser i scenarzysta
w jednej osobie mając tak ogromne możliwości, które daje scenariusz tak go marnuje. Kręcąc
film, który ma poruszyć tematykę paranormalną i chce się porównać do filmów pokroju
wymienionych wyżej, nie może tak ukazać swojego "dzieła". Mamy tutaj do czynienia ewidentnie z
podręcznikowym przypadkiem komercji - chęci zysku na nagraniu aż tak bezsensownego filmu.
Film opowiada o grupie ludzi, która postanowiła spędzić noc w opuszczonym szpitalu
psychiatrycznym, który funkcjonował w latach wojny do czasu o ile się nie mylę 1946 roku.
Zostają zamknięci na własne życzenie od zewnątrz, a jego "gospodarz" o godzinie 6 rano ma
otworzyć budynek, aby ekipa spokojnie mogła przeanalizować zebrane materiały. Rozstawienie
kamer, nawiązanie kontaktu z duchami, objawiający się zmarli pacjenci, i chęć zarobienia
ogromnej ilości kasy za nagranie zjawisk paranormalnych na terenie opuszczonego szpitala.
Jednak zostają straceni. Zbliża się poranek a nie dość, że drzwi wyjścia nie zostały otwarte to po
ich wyważeniu ukazuje się, że za nimi jest jakby dodatkowy sektor szpitala. W tym czasie
zjawiska paranormalne nasilają się, duchy czy też demony zaczynają atakować, a ekipa
badająca obecność duchów staje się następnymi pacjentami nawiedzonego szpitala
psychiatrycznego.
Muszę uczciwie przyznać,że "Grave Encounters" jest filmem dość strasznym i porusza uczucie
grozy. Podczas projekcji tego filmu strach "goni" strach. Sama historia byłaby niesamowita, ale
zabrakło czegoś, co jednak trudno sprecyzować. Zmarnować stary i dobry pomysł, oraz
rozczarować poniekąd widzów - tyle umieli The Vicious Brothers w tym filmie.
Film ten nie należy do pierwszej ligi Hollywoodu.
Rogerson tworzy solidną kreację i nic ponadto. Jego rola w tym filmie była jak dla mnie bardzo
sztuczna i momenty w, których miał grać osobę przerażoną, bądź pełną lęki nie wychodziła mu
tak jakby tego chciał. Obsadzenie Juana Reidingera w roli Matta White nie było, także dobrym
pomysłem. Szczerze mówiąc to ŻADEN z aktorów nie zagrał swojej roli poprawnie. Wszystko było
sztuczne i upozorowane. Oczywiście nie twierdzę, że nie mogło, ale kręcąc film odbiorca nie
może tego zauważać. O lęku czy momentach grozy o których wspomniałem wcześniej, po prostu
towarzyszyły z racji dużej ruchliwości kamer i szybkich przejść klatek w filmie, zjawisk
paranormalnych i ruszających się wózków inwalidzkich itp.
Kto dał pieniądze na produkcję tego czegoś ? Przyznam się szczerze, że po 30 minutach
projekcji przestało mi zupełnie zależeć na bohaterach. W filmie niema ani jednej profesjonalnie
zagranego momentu. Zresztą film ten jest produkcją nie posiadającą ani sensu, ani przesłania,
ani - co za tym idzie - scenariusza. Za dużo grania stereotypami, a za mało realiów. Górny pułap
możliwości reżyserów stanowi w tym przypadku dobrze zainscenizowane niektóre ujęcia, ale są
to ujęcia pojedyncze, które jesteśmy w stanie policzyć na palcach u jednej dłoni. W filmie
występuje dość przyzwoita aktorka o naturalnej urodzie co było dla niej, lub raczej
charakteryzatorów filmu dużym plusem, jednak na jej dobrym wyglądzie się kończy. Mówię tutaj o
Ashleigh Gryzko, która wcieliła się jedynie w postać z papieru i nie potrafiła nadać jej życia.
Dałem ocenę filmowi 3/10 tylko z powodu dobrze dobranych występujących w nim efektów
specjalnych, mam tutaj na myśli zjawiska paranormalne. Muzyka w wykonaniu między innymi
Quynne Alana Paxa była tylko gwoździem do trumny tego filmu. Ten film ubliża mi jako widzowi.
Aż dziwię się, że wypuścili drugą część tego filmu. Dziś obejrzę ją i także zrecenzuję, chociaż nie
spodziewam się cudów.
Szczerze nie polecam pierwszej części.
Patrząc na komentarze znajdujące się w sieci wierzę, że są osoby, którym "Grave Encounters"
może przypaść do gustu. Niestety, ja się do nich nie zaliczam i mam dziwne przekonanie, że
większość z Was również.

OCENA: 3/10
Marcin Mańka