W życiu nie domyśliłabym się, że ta sekwencja paskudztw ma coś wspólnego z opowiadaniem Strugackich, gdybym wcześniej nie natrafiła na info, że to niby ekranizacja. Nie wiem, z której strony. Więcej wynika z opisu filmu na filmwebie niż z samego filmu; gdybym obejrzała go bez uprzedniego zapoznania się z jego tematyką, nie miałabym pojęcia, o czym to dzieło jest. A nawet po seansie nie widzę związku. I nie próbuję go szukać. Ot, kalejdoskop kału, szczyn, rzygów, błota, flaków, krwi, przemocy, nagości, brzydoty i kompletnego braku konwenansów społecznych. Nic tylko zwalić konia podczas seansu.