Film wyraźnie wzorowany na wcześniejszych japońskich produkcjach. Jest tu coś z klimatu "Harakiri" Kobayashiego i "Yojimbo" Kurosawy, a przede wszystkim sporo nawiązań do niezapomnianych "Siedmiu samurajów". Mimo tej "niesamodzielności" obraz Goshy postawiłbym w ścisłej czołówce samurajskiej klasyki. Motywy zaczerpnięte z innych filmów są tu raczej punktem wyjścia. Ich realizacja jest całkowicie oryginalna.
Weźmy taki przykład: jednym z wiodących tematów "Siedmiu samurajów" Kurosawy jest problem zderzenia dwóch systemów wartości – samurajskiego i chłopskiego. Gosha w swoim filmie (którego tytuł z pewnością nawiązuje do arcydzieła z 1954 r.) wychodzi z podobnego założenia. Z czasem jednak w jego historii, która wciąż pozostaje zakorzeniona w tkance społecznej, akcenty zaczynają rozkładać się inaczej. Głównym tematem staje się "braterstwo broni" i swoista namiętność do śmiertelnego ryzyka. Przeciwnikiem jest nadużywająca uprawnień Władza, a nie demoniczni w swej anonimowości bandyci...
Także nastrój filmu jest niepowtarzalny. To kino "męskie", ponure i pełne okrucieństwa. "Czarną" tonację "Trzech samurajów" podkreślają realistyczne, niekiedy symboliczne, a zawsze bardzo intensywne zdjęcia. Z obrazu promieniuje napięcie. Wśród pędzącej coraz szybciej akcji jest bardzo mało miejsca na oddech... Paradoksalnie jednak cały film wydaje mi się mieć pozytywny wydźwięk. Widzę to inaczej, niż w poniższej recenzji Nakf. Ludzi dzielnych, pełnych poświęcenia i współczucia jest w nim zaskakująco wiele...
"Trzech samurajów" wykracza więc poza klasyczne kino rozrywkowe. Jest jakby próbą powrotu do arcydzieł Kurosawy z lat 50., gdzie kunsztowny dramat i głęboki psychologizm łączył się z dynamiczną akcją. Być może brak tu swoistego liryzmu Kurosawy, zaś nadrzędną wartością filmu jest niewątpliwie jego strona przygodowa, a jednak zdaje się, że próba się powiodła.
Trudno mi jednak ten film polecić, gdyż kino Goshy pozostaje niemal nieznane, poza wąską grupką zapaleńców i fascynatów japońskiej klasyki... Zapewniam jednak, że nawet widzom zupełnie nieobeznanym z tematem, "Trzech samurajów" powinno się spodobać, dzięki świetnie zbudowanemu napięciu, ciekawej oprawie wizualnej oraz nietuzinkowym kreacjom głównych bohaterów.
Trudno polecać coś, co jest znane, także "Trzech wyjętych spod prawa samurajów" jak najbardziej. Myślę, że takiego filmu nie jest w stanie nie polubić fan kina akcji, akcji z charakterem. W ogóle to od dzieciaka, zupełnie nie wiadomo z jakiego powodu podobały mi się filmy, których domeną było 'wycinanie w pień'. Dziwne to, bo w rodzinie nikt drwalem nie był.