Jako ktoś kto zna twórczość Greene'a wiem jaką tematykę porusza i tutaj jest to czego się spodziewałem. [spoilery] W filmie nie spektakularnych pościgów, mnóstwa strzelania i porywającego wątku miłosnego. Jest za to zniszczony, podzielony Wiedeń a w nim Harry Lime, zdegenerowany, aspołeczny czarnorynkowiec. Człowiek o wciąż młodzieńczym uroku Wellesa i mentalności zgrywusa z piaskownicy. Orson jest na ekranie ledwie parę minut, ale gra genialnie. Przez cały czas obecności na ekranie Lime robi w sumie niewiele, zdecydowanie więcej o jego działalności dowiadujemy się z wypowiedzi Callowaya, Anny czy innych mieszkańców Wiednia. Wydaje się zwyczajny, ale o to właśnie chodziło, taka pijawka jak Lime wcale nie musi się jakoś na pierwszy rzut oka wyróżniać. Nie wierzcie krytykom, muzyka jest genialna, trochę gorzej sprawa wygląda z reżyserią. nie czarujmy się, w filmie jest sporo, i to czytelnych, zapożyczeń. Hitchcockowskie "39 kroków"- scena przemówienia Martinsa, "M-morderca" Langa- pogoń za Limem, czy "Obywatel Kane" samego Wellesa- polifonia jako opis postaci. "Trzeci człowiek" mocno broni się jednak znakomitym ukazaniem wyniszczonego miasta, właśnie muzyką i legendarną rolą Orsona. Za niego właśnie 10, nie 9. Film jest dostępny tutaj:
http://www.moviesfoundonline.com/third_man.php