Oglądając ostatnio tą najnowszą wersję Muszkieterów (błeee) zachciało mi się wrócić po raz kolejny do tej ulubionej z 1973r. Nawet po 40 latach ogląda się go świetnie, a kreacje stworzone przez Olivera Reeda, Charltona Hestona, czy Christophera Lee na zawsze zostaną w pamięci. Majstersztyk!
Popieram. Michael York jako d'Artagnan może nieco za bardzo błaznuje, ale jednak jest genialny. Czy ktoś jeszcze wie, że zagrał on d'Artagnana nie tylko w trylogii Richarda Lestera, ale też w filmie MUSZKIETERKA ze znakomitą bohaterką Valentine? :) A Oliver Reed jako Atos jest mistrzowski. On nie gra Atosa... on nim jest! Ta ironia, to pijaństwo, ta zdolność do filozofowania, zachowanie zimnej krwi w starciu z Milady.... majstersztyk. Podobnie mamy z Portosem (Frank Finlay) - siłacz o duszy dziecka, lubiący zjeść i wypić, popisywać się, opowiadać na co go nie stać, ale jednak zdolny do poświęceń za przyjaciół. Aramis natomiast grany Richarda Chamberlaina cóż.... nieco lalusiowaty i świętoszkowaty, ale na swój sposób uroczy.