nie bluźnij ;)
moim zdaniem obydwie części z 1973 i bodaj 1974 są najlepsze i niedoścignione.. Lepszych nikt nigdy potem nie nakręcił i nie nakręci ;)
Najlepsza wersja, bo najlepiej odpowiada książce... Film z 93 r. jest tylko fantazja oparta na pomyśle pt "trzej muszkieterowie" ;P - luźna interpretacja książki dla amerykanów, czytaj niewymagającego widza, nie najgorsza, ale jeżeli ktoś przeczytał dzielą Dumasa rozczarowuje... ;P
Uwielbiam oba filmy z 73r., są niesamowite i tak idealnie oddają, świat tamtych czasów, muszkieterowie nie byli "super bohaterami", Paryż był "stolicą" brudu, a jego mieszkańcy głodni brudni i niebyt moralni :)
zgadzam się! disneyowska wersja ok, ale z muszkieterami-książką ma wspóle tylko postacie muszkieterów ;P
muszkieterwie z 73 i 74 to klasyka
Scena na promie do Anglii - "to przepustka dla jednej osoby - was jest jest dwóch". To nie człowiek, to służący.
Rewelacyjne odczytanie A. Dumas, realia epoki po chyba po raz pierwszy w kinie kostiumowym mają coć wspólnego z rzeczywistością (która była jeszcze gorsza). Brakuje takiego odczytania Trylogii w polskim kinie.
HAHAHAHAHAHAHAHAHA
Nie ma to jak poprawić humor bliźniemu zaskakującą wypowiedzią ;))))
To ty jestes jakis niepełnosprytny jak doceniasz to gówno z 93 wyżej niz to z 73. Idz do piaskownicy:/
gdybyś nie był debilem to byś wiedział, że o gustach się nie dyskutuje. A miejsce w piaskownicy jest dla ciebie bardziej wskazane !
włączę co będę chciał i nic ci do tego. Nie zamartwiaj się o mój rozwój emocjonalny; lepiej popracuj nad swoim. A dyskusja z tobą o tym co jest kiczem a co nie to jak gadanie ze ścianą.
No tak-ściany nie przeskoczysz i nie ujrzysz piękna za nią......pozostaniesz w swoim ciemnym świecie:)
To może umówcie się na pojedynek :)
ps - jak dla mnie to wersja z 73/74 jest najlepsza, bo z jajem, a jednocześnie w miarę bliska pierwowzorowi literackiemu.
Głupoty kolega pisze. Prawdziwa wersja brzmi: o gustach nie dyskutują ci, którzy sami gustu nie mają.
Moim zdaniem wersja z '73 zdecydowanie przewyższa tą z '93. Nie mogłem wręcz uwierzyć kiedy w tej drugiej Richelieu mówił o przybyciu Anny Austriaczki do Paryża: "Strata Austrii jest zyskiem Francji"... Wbrew pozorom Anna Austriaczka była Hiszpanką, by tak rzec, pełną gębą... Trudno przeboleć taką ignorancję twórców. Po drugie: przedstawienie Ludwika XIII jako chłopca to nieporozumienie. Facet miał już wówczas na karku blisko 26 lat, a za sobą kampanie wojenne przeciw hugenotom. Trochę infantylnie też wygląda scena, kiedy Richelieu mówi, że Ludwik jest tak samo nieznośny jak jego ojciec. Za panowania Henryka IV Armand du Plessis de Richelieu nic nie znaczył i dopiero zaczynał karierę (jako biskup zapadłej dziury zresztą).
Wersja z '73 jest wersją zrobioną z jajem, przymrużeniem oka i jest bardzo wierną klimatowi powieści Dumasa. Kiedy ją obejrzałem poczułem to co czułem kiedy jako dzieciak zaczytywałem się w powieściach o muszkieterach. Ponadto Richelieu nie jest tam przesadzony: jest szarą eminencją (Charlton Heston!), a nie spragnionym krwi potworem. W dodatku nie wiem jak innych ale mnie Chris O'Donnell, czy jak się to tam pisze, przyprawia o mdłości.
Nie jest to dzieło wybitne, ale przyjemne i wierne przełożenie dzieła Dumasa na język filmu. 93 może w moim mniemaniu 73 buty wymyć ;).
Pozdrawiam.
Jak dla mnie ta wersja jest najlepszą wersją muszkieterów. Niekiedy Michael York zbyt mocno "błaznuje", ale jednak Oliver Reed stworzył najlepszy obraz Atosa. Zawsze, jak czytam TRZECH MUSZKIETERÓW widzę ich z twarzami aktorów grających w tej wersji. Poza tym film doskonale oddał charakter tamtych czasów. Brudne ulice śmierdzące uryną, pokoje w gospodzie pozbawione podstawowych sprzętów, panowie mają wszystko, biedota nic, panowie traktują służbę nieraz jak przedmiot, fanatyzm religijny jest zdolny zabić. Do tego wszystko jest okraszone zwariowanym poczuciem humoru. To jest wersja na poziomie.
Pamiętam jak oglądałem ten film 20 lat temu był w tvp, mam go jeszcze na vhs:) Faktycznie spotkałem się wtedy z twierdzeniami że film był bardziej brutalny od innych wersji, ale moim zdaniem to było dobre kino. A ile myśli było wtedy w głowie po ostatniej scenie z czterech muszkieterów. "Ciekawe gdzie on był by teraz albo my bez niego" :)