Gdyby każdy sie zachowywał tak jak główna bohaterka już dawno mieszkalibyśmy wszyscy w szałasach. Jestem zniesmaczony tym filmem, główna bohaterka wzbudziła we mnie więcej zażenowania niż litości, nic nie usprawiedliwia takiego zachowania..Oczywiście rozumiem rozżalenie ale nie tędy droga :)
W sumie co takiego zrobiła, że jesteś zażenowany? Bo wiadomo co złego zrobiono jej. Moim zdaniem zachowuje się bardzo spokojnie. Raczej to było dla mnie dziwne, że ona taka spokojna. Zabito jej dziecko, a babka wykupiła reklamę przy drodze.
Scena dość istotna, bo ksiądz robi za miejscowy autorytet moralny. Może przykop nieco prostacki, ale wymowa jasna. Nie będzie bohaterce mówił co ma robić facet, którego koledzy robią rzeczy niemoralne (potwierdzone). Innymi słowy - nie ma zgody na przechodzenie do porządku dziennego nad czynami aspołecznymi, jak np. zabójstwo z gwałtem.
Nie przemawia do mnie ta paralela - i trochę za bardzo pod publikę,, ze względu na temat pedofilii. Nie ma co oszczędzać księży, którzy dopuszczają się takich czynów (praktyka polityczno-kościelno-prawna w naszym kato-kraiku niestety pozostawia wiele do życzenia) ale nie zgadzam się z apologią odpowiedzialności zbiorowej, a tak odebrałem ten wywód o gangach i duchownych.
co w niej mistrzowskiego? bo pocisnęła księdzu? dla mnie jedna z wielu scen w tym filmie, które są zbyt jednoznaczne i proste, nie zgłębiając totalnie nic. ot, dopiec każdemu i jaka jestem odważna.
Masz rację. Najlepiej komuś, kto zakłóca twój mir domowy, odpowiedzieć najbardziej zawile jak to tylko możliwe np jakimś algorytmem, nie zapominając oczywiście, o wręczeniu koperty.
jak zakłóca mir domowy? Zauważ że ksiądz był gościnnie przyjęty przez syna, tylko tej wariatce przeszkadzali wzyscy, którzy się z nią nie zgadzali. Pozatym mogła go poprostu wyprosić a nie zarzucać pedofilie :D
Mnie nie trzeba, ale Ty spróbuj czasem dopuścić do myśli możliwość, że możesz się w czymś mylić. Zarozumialstwem nie przysporzysz sobie w życiu przyjaciół.
haaltia racja. Zupełnie niepotrzebna scena choć idealnie wpasowuje się w krzywą konwencję budowania stereotypów rasizmu, homofobii i na deser księży pedofili. Żydowska nagroda gwarantowana
Scena jest ok, tylko niepotrzebnie ludzie szukają drugiego dna. Tak jak w przypadku dentysty, nie chciała słuchać drugiej strony. Ksiądz chciał z nią rozmawiać, to go dosadnie obraziła, dentysta chciał jej zadać ból, to się w niego wwierciła.
Koniec filmu nijak się do tego odnosi, nie pojechała mścić się na "gangu", jedzie tam sobie ulżyć w bólu (trochę jak Jason, który wyrzuca gościa przez okno po śmierci szeryfa) i być może wewnętrznie zasłania się, że uratuje jakieś inne kobiety, które mogłyby ucierpieć, ale tak naprawdę chodzi o to by móc się zemścić, na kimkolwiek (po to też są te bilbordy na początku, więc jest lekka klamra).
Być może tak było.. ale dalej wypada to dosyć irracjonalnie, łatwo szukać drugiego dnia w zamiarach reżysera
A ja mialem wrazenie, ze najpierw powstala ta scena w glowie scenarzysty, a dopiero pozniej zostala do niej dorobiona reszta filmu. Film bardzo przecietny, ktory stwarza pozory dobrego filmu.
To tylko wrażenie. Film jest jednak o czymś więcej. Może jest o tym jak postrzegamy ludzi i jak ich możemy zmienić i jak sami możemy zmienić rzeczywistość i siebie i innych. Jak ludzie, którzy są odlegli od siebie łączy odmienność i upływający czas i doświadczenie i my sami. Tak myślę i Ty też pomyśl o tym. Niech pryzmat tej sceny nie burzy odbioru całości.
Nie chodzi tylko o te scene, ale ogolnie nie przekonal mnie ten film. Tak jak pisalem wczesniej, ten film stwarza pozory dobrego filmu. Ma dobrych aktorow, z dobrymi kreacjami i typowy oscarowy tytul, zeby nie powiedziec snobistyczny tytul.
Ciekawe spostrzeżenia. Szkoda tylko, że nie podzielisz się żadną argumentacją... Nie wiem w ogóle po co się męczyć i pisać takie komentarze z samymi przymiotnikami, szczególnie odnoszącymi się do... "snobistycznego" tytułu. Cokolwiek to znaczy. Za długi? Zbyt wyselekcjonowany? A może zbytnio przyciągający uwagę (czy nie o to chodzi)? Lepszy byłby "Historia rozpaczy"? Az się dziwię, że genialni polscy tłumacze nie przekręcili na coś w tym stylu.
Kurcze, o co chodzi? "Snobistyczny" tytuł? Mógłbyś wyjaśnić? Dla mnie ten tytuł jest dla filmu kluczowy, ale dlaczego snobistyczny? Ciekawe...
Cały film tak powstał. Poszczególne sceny wyglądają jak dopisywane na kolanie w trakcie dni zdjęciowych.
Majka4444
Niestety, nie porwał mnie. Bardzo przeciętny.
Po tylu nagrodach jakie otrzymał spodziewałam się naprawdę czegoś dobrego, a tu rozczarowanie. Niby gra aktorska dobra, krajobrazy i muzyka też, ale nie dotarł do mnie tak jak do tych, którzy dają mu 9-10.
A może oni sobie dopowiadają, szukają drugiego dna?
Nawet nie wierzę w te kilkudniowe przemiany Dixona.
Takie liryczno - psychologiczne opowieści o tym, co reżyser chciał przekazać (a czego nie widać), doszukiwanie się głębi, której nie ma, zawsze mnie śmieszą i dziwią.
Najlepsza była wczoraj rozmowa z panią farmaceutką w aptece , która obejrzała wcześniej ten film (ja przed chwilą) - "Widziałam z mężem, nawet fajny, ale źle się kończy". Tak obywatele, nie jurorzy, odbierają ten film.
Sorry, ale góra 6/10.
Może nie było w konkursie lepszych filmów i dlatego ten dostał nagrodę? No już nie wiem, co myśleć o Akademii.
Aż boję się po tych nagrodach obejrzeć "Kształt wody", bo podobne towarzystwo ocenia i nagradza.
Ksztalt wody jest chyba jeszcze gorszy niz Bilbordy. I podobnie jak w/w filmie, muzyka jest dobra, zdjecia i kreacje przyzwoite, ale historia to jakis debilizm.
Zdecydowanie nie wrzucałbym wszystkich "obywateli" do jednego worka; najwyraźniej pani farmaceutka wyniosła z filmu tylko to, co pokazano na ekranie.
No tak, w 2016 r. Spotlight dostał Oskara to teraz żeby go dostać to trzeba dowalić scenę z księdzem i pedofilią w każdym filmie. Najbardziej żałosna scena w filmie, motyw choroby też trochę oklepany.. mimo wszystko dalej jest dobrze.
Ta scena nie jest żałosna, jest taka jaka jest i tak też jest odbierana czyli subiektywnie. Motyw choroby oklepany? Raczej powszechny i trudno to negować. Owszem są pewne oklepane zabiegi w tym filmie wykorzystane, w prawdziwym życiu również. Pozdro.
Motyw choroby w mojej ocenie właśnie potraktowany z przymrużeniem oka - w scenie, w której szeryf odwiedza Mildred i mówi jej o swojej chorobie, mając nadzieję że to w jakiś sposób załagodzi sytuację i da jej do myślenia, dostaje w zamian od niej mokrą rybą w pysk tekstem "ale przecież pół miasta o tym wie" xD
Może warto zastanowić się dlaczego w zasadzie w ogóle nie jedzie się po rabinach albo imamach, a dlaczego tak bardzo obrywa się katolickim księżom. To wbrew pozorom nie jest ani przypadek, ani polityka.
Wg mnie trochę niepotrzebna. Odpowiedzialnosc zbiorowa? Jesli juz patrzec na nia w kontekscie filmu to pokazuje jej frustracje na caly swiat i chec dorzucenia kazdemu kto probuje dotrzec do niej
przecież podpalania komisariatu i bicie nastolatków (w końcu 2 osoby na pewno puszką nie rzuciły) to też była odpowiedzialność zbiorowa, scena super
KAŻDY ginekolog to zboczeniec bo zdarzają się ginekolodzy napastujący kobiety... KOLEGO- taką metke można przykleic do każdego. A w scenie? Oczywiście ksiądz nie miał szans tego zripostowac bo w scenariuszu rodem z Jude Holly Wód- nie przewidziano tego. Super PRETENSJONALNA scena. Kobita uważa się za lepszą a klnie przy dsynu jak szewc- Super Autorytet Moralny
Szczerze scena z księdzem to błąd logiczny, ponieważ księdzem nie zostaje się by gwałcić ministrantów, natomiast członkiem gangu który zajmuje się wyłudzeniami, pobiciami, handlem narkotykami i strzelaninami zostaje się by "nadwyrężać" lub/i łamać prawo. Ksiądz może gwałcić ministranta ale nie jest to cel wyświęcenia, natomiast celem Creepsów i Bloodsów było wykończenie tych drugich i przejęcie całkowitej kontroli w półświadku.
Mimo to film wybitny.
Księdz za co łaska wciska tylko kit. Nie wszyscy gwałcą. Jak u bandziorów jest za to zakaz denuncjacj organom ściganiai i pranie brudów we własnym gronie.
Scena nas boli, ale chyba w zamierzeniu miała śmieszyć.
Nie wiem czy zrozumiałeś; nie obchodzi mnie jaki jest zakaz, jaki jest nie zakaz, za co, za ile, kiedy, gdzie i jakiego koloru.
Założenie głównej bohaterki jest takie:
> Należysz do organizacji której członek popełnili przestępstwo -> jesteś współwinny, nawet jeśli nie miałeś z tym związku.
Wszystko byłoby ok gdyby nie podała przykładu Creepsów i Bloodsów.
>Założeniem Creeps i Bloods było popełnianie przestępstw -> Członek gangu wiedział na co się pisze dołączając, rząd USA dawał takiej osobie ultimatum: jeśli dołączysz do grupy zajmującej się przestępstwami, stajesz się automatycznie wrogiem publicznym. Całkiem logiczne.
>Założeniem Watykanu nie jest popełnianie przestępstw, nie jest to główna i jedyna aktywność tej organizacji, dlatego młody ksiądz z Rumunii nie mający nic wspólnego z gwałtem w USA nie powinien być z niego rozliczany ponieważ, gwałcenie nie było jednym z celów i warunków dołączenia do organizacji; natomiast w przypadku wyżej wymienionych gangów przestępstwo było jednym z celów/założeń i sam fakt dołączenia powinien z automatu klasyfikować delikwenta jako przestępce, ponieważ po to się tam zapisujesz -> by łamać prawo.
Reasumując dla mnie scena była by lepsza bez przykładu z gangami, jednak przeciętny zjadacz chleba mógłby nie zrozumieć postawy Mildred dlatego scenarzysta musiał podać przykład dzięki któremu każdy zrozumie o co chodzi. Szkoda tylko że odrobinę dziurawy.
Przeciw ona nie zabiją klechy za współpracę z gangiem w sutannach tylko poddaje w wątpliwość moralne prawo do napominania i występowania w imieniu spilecznosci lokalnej i każe wypiera..c.
I właśnie to jest nielogiczne; pomyśl, jest powód dlaczego księża mają takie wysokie stanowisko wśród ludzi, szczególnie małych miejscowości.
Wytłumaczę ci: Czego najbardziej chcą ludzie małych miasteczek?? Odpowiedź: Spokoju. Gdyby chcieli zgiełku miasta wynieśli by się, to nawet widać w scenach w barze, oni mają tam swój świat gdzie wszystko powoli się toczy.
Co robi Mildred billboardami? Zakłóca ten spokój. Nie popełniła przestępstwa więc Szeryf ani żaden ratusz nie może jej nic zrobić, do kogo idzie się w takiej sytuacji?? Do księdza, czyli miejscowego szamana lub psychologa jak kto woli, który ma na tyle duży autorytet by ludzie go słuchali.
Mildred wiedziała że lekko nie będzie więc musiał mu postawić kontrę. Ta kontra została źle wykonana bo nie trzyma się kupy. Tyle.