To część trylogii mająca najcieplejszy klimat (podobnie jak kolor) oraz będąca najbardziej optymistyczna w wyrazie. Ogląda się ją z prawdziwą przyjemnością. Nie jest przeładowana emocjami jak "Niebieski" ani tak prosta jak "Biały". Świetny scenariusz, chyba najbardziej życiowy. Ciekawie i intrygująco ukazana postać starego sędziego. Jeśli interpretować go jako symbol Boga, nasuwa mi się skojarzenie z filmem "Trzeci".