PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1162}

Trzy kolory: Czerwony

Trois couleurs: Rouge
7,8 44 701
ocen
7,8 10 1 44701
6,8 20
ocen krytyków
Trzy kolory: Czerwony
powrót do forum filmu Trzy kolory: Czerwony

UWAGA SPOJLERY ! - w tym co poniżej nabazgroliłem :-) znajdują się opisy wielu wydarzeń z filmu, choć z drugiej strony chyba nawet bardzo dokładne strzeszczenie fabuły i tak nie popsułoby przyjemności z oglądania filmów Kieślowskiego :-)

Fajnie, że TVP znów pokazała całą trylogię "Trzy kolory", tylko jak zwykle godzina pokazywania takich filmów "lekko późna" wnerwia (choć smutniejsze jest to, że tak późne pokazywanie rzeczy dobrych wynika niestety z tego, że większości widzów nie chciałoby się takich oglądać - bo chyba każda TV szczególnie swój "prime time" dostosowuje przecież pod kątem oglądalności, a nie wartości tego co pokazuje :-/);

Filmy z trylogi widziałem już wcześniej oprócz właśnie "Czerwonego";
przy czym wtedy podobał mi się tylko "Biały" - ze względu na tak dużą dawkę akcji w fabule i humoru (w porównaniu z Niebieskim i Czerwonym, od których może wydawać się przez to zbyt inny) oraz udział polskich aktorów, mógł zaspokoić również te bardziej przyziemne wymagania widza (co może też to omyłkowo "zniechęcać" do poszukiwania jego głębszych znaczeń);
"Niebieski" był wtedy dla mnie zbyt trudny w odbiorze;
Ale w ogóle "Niebieski" i "Czerwony" pewnie do dziś wydawałyby mi się filmami momentami niepotrzebnie udziwnionymi, utrudnionymi w odbiorze - na szczęście całkiem zmieniłem ten pogląd dzięki tylu ciekawym wypowiedziom w forum filmweb do filmów tej trylogi, po których trochę zrozumiałem, a przede wszystkim znalazłem odsyłacz do świetnego fragmentu wywiadu z Kieślowskim, gdzie tłumaczy on co chciał pokazać przez kilkusekundową, niepozorną scenę w Niebieskim, gdy bohaterka zanurza kostkę cukru w herbacie - wtedy zrozumiałem, jak bardzo przemyślane są wszystkie filmy trylogi i że Kieślowski, z takim szacunkiem dla widza, nie pokazałby w swoim filmie żadnej niepotrzebnej, byle jakiej sceny;

W moim odczuciu "Czerwony" mniej więcej do połowy jest "zwykły", bardziej podobny do "Niebieskiego", ale potem niektóre zdarzenia a szczególnie ta narastająca niezwykła atmosfera, która nurtuje na długo po obejrzeniu filmu, związane z postacią sędziego, rozwojem wydarzeń wokół bohaterów i końcówką niespodziewanie łączącą los bohaterów całej trylogi, zostawiają tak mocne wrażenie, że zachodzi tu coś niezwykłego.

Wydaje mi się, że film zaczyna pokazywać tą "niezwykłość" mniej więcej od połowy, ponieważ wtedy jest taka scena, gdy bohaterka przychodzi do sędziego (po przeczytaniu w gazecie o jego sprawie z podsłuchiwaniem), rozmawiają a kamera nagle niepokojąco odjeżdża gdzieś w zakamarki mieszkania, pokazując prawdopodobnie rozbitą butelkę na stole
- to właśnie moje pierwsze pytanie, co oznacza ta scena ?
(dopiero teraz trochę skojarzyłem, że była to prawdopodobnie rozbita butelka, a w niej był ozdobny model statku - w tym czasie sędzia opowiadał chyba właśnie o swojej sprawie z marynarzem, który odbił mu ukochaną - tylko jak należy to razem zrozumieć ?)

Następne niesamowite sceny następują w teatrze, gdy sędzia rozmawia z bohaterką - tam też jest taki niepokojący ruch kamery, jakby z lotu spadającej książki, o której opowiada sędzia (oczywiście sprawa z książką i inne zdarzenia coraz bardziej utwierdzają, jak "nienormalnie" los młodego prawnika powtarza wydarzenia życia sędziego);
w trakcie rozmowy bohaterka zadaje mniej więcej takie pytanie - "Dlaczego mam wrażenie, że dzieje się coś, co dotyczy mojego życia?"
Jakby mało było niezwykłej atmosfery, do tego dochodzi ta burza na zewnątrz - to kolejne pytanie, już poruszone w innym wątku, co ma oznaczać burza i związany z tym trochę dziwny drugoplanowy wątek z osobą sprzątającą w teatrze?
- a jeszcze coś dziwniejszego - obok siebie stoją dwa kubki z kawą, w jednym z nich kawa mocno faluje, a w drugim ani nie drgnie !!??
i jeszcze jedno pytanie - ostatnia scena zatrzymuje się na pokazaniu przestraszonej po wypadku na promie bohaterki (jest to chyba na tle czerwonej łodzi) - ten kadr ewidentnie przypomina wielki plakat reklamowy z bohaterką, widoczny wcześniej kilka razy w filmie - jak należy rozumieć to powiązanie?


na pewno warto oprócz obejrzenia filmów poczytać wywiady z Kieślowskim - w jednym z nich przeczytałem, że w kolorach (tytułach) poszczególnych części tej trylogi nie należy dopatrywać się znaczenia, zostały one przyjęte na początku tworzenia trylogi, ponieważ trzeba było się w końcu na coś zdecydować (a ze względu na głównie francuską produkcję zdecydowano o odniesieniu do "francuskich" kolorów), a potem postanowiono po prostu "coś" z nimi zrobić, dodając dodatkowej "przyjemności" dla widza :-)
faktycznie nasycenie tych filmów poszczególnymi kolorami, poprzez wspaniałe zdjęcia i niesamowitą pracę w scenografii robi wielkie wrażenie;

P.S.
Na początku "Czerwony" poprzez postępowanie bohaterki (sprawa z psem) i francuskojęzyczność trochę przypomniał mi "Amelię" - a na koniec zrozumiałem, jak niestety w porównaniu z "Czerwonym" "Amelia" jest filmem ... prymitywnym! - może to nie jest sprawiedliwe słowo i w żadnym wypadku nie chciałem sprowokować fanów "Amelii" - już wyjaśniam dlaczego przy porównaniu użyłem takiego słowa - "Amelia" jest uroczym filmem, chodziło mi jednak o to, że w "Amelii" wszystko zostało wyłożone widzowi jak kawa na ławę (choć w znakomity sposób) - to nie jest zarzut pod adresem "Amelii", jej twórcy zrobili wszystko świetnie według przyjętych założeń na ten film - ale jest to zarzut właśnie pod adresem tego, że obecnie film, który chce odnieść sukces, chyba musi właśnie wszystko co chce przekazać widzowi, przedstawić mu w sposób gotowy do "bezpośredniego spożycia" :-)
- inaczej mówiąc Amelia to film nadający się na telewizyjny "prime time", ale "Czerwony" już chyba nie nadałby się, i to nie przypadek że TVP pokazała go tak późno - tylko straszna szkoda jeśli takie filmy w dzisiejszych czasach miały odchodzić w zapomnienie i nie zostawały docenione przez szerszą widownię :-/

ocenił(a) film na 10
tomaszmister

Podbiję swój nudny wpis, ale za to tym razem czymś naprawdę ciekawym :-)

Istnieje bardzo ciekawa strona, która z wybranych filmów pokazuje na pojedyńczych obrazkach jakby spektrum kolorystyczne z przebiegu całego filmu - taki kolorowy kod kreskowy, obliczony na podstawie wszystkich kolejnych klatek w filmie:
http://moviebarcode.tumblr.com/movie-index

Nie mogło tam zabraknąć "kodów kreskowych" Trzech Kolorów (to trzeba zobaczyć!):
Niebieski: http://moviebarcode.tumblr.com/post/3830957201/three-colours-blue-trois-couleurs -bleu-1993
Biały: http://moviebarcode.tumblr.com/post/3834592035/three-colours-white-trzy-kolory-b ialy-1994
Czerwony: http://moviebarcode.tumblr.com/post/3838160808/three-colours-red-trois-couleurs- rouge-1994

ocenił(a) film na 10
tomaszmister

O mojej interpretacji rozbitej butelki w pokoju sedziego pisalem juz w innym watku. Przyjrze sie temu jeszcze. Podobnie o sprzataczce w teatrze.

Element burzy w teatrze. Podnosi napiecie, ale wazniejsze wydaje mi sie cos innego. Wszystkie okna zamyka Walentyna, sedzia jej w tym nie pomaga (pomimo klopotow z biodrem - moglby). Patrzy z podziwem na jej akcje. To tez symbol.

Dwa kubki kawy, w jednym faluje, w drugim nie drgnie. Hmm...

Koncowa scena z kadrem. Augustyn juz wczesniej zwrocil uwage w Genewie na plakat Walentyny, zostal nawet odtrabiony przez jakiegos niecierpliwego kierowce. To koncowe ujecie, swoista kopia tamtego plakatu, ma mu przypomniec tamto zauroczenie, prosta droga do...

Masz racje co do "Amelii", skadinad mojego ulubionego filmu. To sa rozne gatunki, zupelnie inna waga i glebokosc.

ocenił(a) film na 10
tomaszmister

Jeszcze cos dopisze. Wiele niejasnosci wyjasnic moze komentarz amerykanski (mily glos Amerykanki, ktora najwyrazniej dobrze zna francuski, w kazdym razie wymawia slowa francuskie bez akcentu anglosaskiego). Na taki trafilem przypadkowo w swojej wersji "Czerwonego" (pobranej z http://www.filecrop.com/ ). Dotychczas ogladalem film Allplayerem i gdy przypadkowo zaczalem ogladac go innym czytnikiem okazalo sie, ze przez caly film ciagnie sie wnikliwy komentarz owej Amerykanki. Wyjasnia wiele kwestii, prawie kazda istotna scene, prace kamery, znaczenie takiego a nie innego ujecia, itp. Poniewaz film ogladalem juz wielokrotnie i mam go gruntownie przemyslany i - jak sadze - zrozumiany, niewiele mnie zaskoczylo w owym komentarzu, ale i tak sporo sie dowiedzialem. Pojawiaja sie dodatkowe informacje dotyczace np. wyboru tego czy innego aktora, ich dalszych losow czy powiazan z innymi filmami, nie tylko tymi wczesniejszymi Kieslowskiego. Np. komentarz dotyczacy pytania dlaczego Kiesowski do roli glownej nie wybral Julii Binoche z "Niebieskiego". Wg. niego Julia, w przeciwienstwie do Ireny, w zyciu prywatnym, nie zatrzymalaby sie dla przejechanego chwile wczesniej psa. :)

Jeszcze raz potwierdzam, jak dla mnie film jest arcydzielem, w jakiejkolwiek skali dostalby w mojej ocenie najwyzsze noty. Prawdziwe dzielo sztuki filmowej muzy. Bez watpienia numer jeden na mojej prywatnej liscie najlepszych filmow.

ocenił(a) film na 10
o_andrzej

A Julia Binoche z kolei twierdziła, że główna rola w Czerwonym była jej proponowana, ale była wtedy zajęta pracą nad innym filmem[!]

ocenił(a) film na 10
jacolan

Kto zna prawde? :) Mimo wszystko jestem sobie wyobrazic Julie Binoche, jedna z moich ulubionych aktorek, w roli Valentine. Dzis mam dylemat: ogladac "Biale" na TV Kultura czy "My Blueberry Nights" na Arte?

ocenił(a) film na 8
tomaszmister

Dość wnikliwe pytania zadałeś i odpowiedź na nie zna pewnie tylko K.K, my możemy się jedynie domyślać co autor miał na myśli ;p.

Po paru filmach Kieślowskiego doszedłem do wniosku, że jego filmy można interpretować na dwa sposoby:
1) brać je takimi jakie są, interpretować ściśle, po prostu, bezpośrednio. Tak jakby zarejestrował zwykły dzień zwykłego życia, nie przypisywać im głębszego znaczenia. Po prostu starsza babcia wyrzuca butelkę i nie może dosięgnąć, bo jest zgarbiona. Butelka jest potłuczona, bo spadła, sędzia jest nihilistą nie chce mu się posprzątać. Burza spowodowała, że okna szaleją, sędzia ma to gdzieś (bo jest nihilistą a zdrowie mu nie pozwala na bieganie za oknami), a sprzątaczka po prostu poszła na papierosa i nie można jej zaleźć.

2)interpretować jak wiersz. Każdy element filmu na swoje miejsce, jest nie bez przyczyny. Zwykłe ruchy kryją w sobie jakieś przesłanie, film jest metaforyczny, głęboki, poetycki. Szczerze mówiąc, to nie zauważyłem tej butelki, więc nie wiem jak to interpretować.
Burza w teatrze może służyć budowaniu napięcia, okazaniu różnicy między bohaterami - Valentina młoda, energiczna, mierzy się ze swoim życiem, przeciwstawia się burzy i zamyka okna. Też braterstwo, przecież szyby mogłyby się potłuc, korytarz zalać. A sędziego to nie interesuje, chociaż już widać jego przemianę wewnętrzną, to jeszcze jest obojętny na to co go bezpośrednio nie dotyczy. Burza może być np. zapowiedzią katastrofy. Tak było w Białym, że kolejno rekwizyty przepowiadały co będzie działo się później w filmie (walizka na taśmie, trumna wynoszona od sąsiada).
Co do kawy, to albo wg punktu 1) jeden kubek mógł być postawiony mniej ostrożnie albo wg punktu 2) jest to np. metafora niespokojnego życia Valentiny.
A końcową scenę można rozumieć jako przepowiednię sceny podczas zdjęć do reklamy. Valentina miała mokre włosy, wiał wiatr i miała pokazać strach, ból na twarzy. I to się spełniło. To już chyba są smaczki talentu Kieślowskiego, taka zabawa symbolami. Nie wiem, czy to miało jakieś znaczenie.

Mnie zaciekawiła scena w kręgielni. Miał tam być młody prawnik z kochanką, gdy kamera się przesuwa ukazując klientów pokazuje potłuczony kufel z piwem i pogniecione Malboro, które prawnik kupił. Czyżby jego luba nie przyszła na randkę i ten zdenerwowany potłukł kufel ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones