Rzadko oglądam europejskie filmy, a jeśli już to są to głównie brytyjskie produkcje. Stąd, jak
teraz wiem całkiem niesłusznie, nie spodziewałam sie wiele po hiszpańskim melodramacie,
który w dodatku opisuje niezbyt nowatorską historię. Spodziewałam się odgrzewanego kotleta
klasy B. Niemniej jednak dałam mu szansę ze względu na wiele przeczytanych pozytywnych
opinii oraz całkiem wysoką ocenę na fw. Nie lubię się sugerować czyjąś opinią tak więc
postanowiłam nie oceniać zanim sama nie zobaczę. I włączyłam bez przekonania. I co?
Totalne zaskoczenie. Film jest dobry, ma wartką akcję, wiele ciekawych wątków przez co jest
dynamiczny i ani na trochę nie przynudza (pomimo długości). Wiele tego typu filmów długo się
rozkręca i często są dość monotonne, a tutaj od samego poczatku do samego końca potrafi
utrzymać uwagę widza. Co najważniejsze - wcale nie jest przesłodzony, nie przedstawia
idealnej miłości, jest dużo prawdziwych emocji, a na końcu całkiem zgrabna puenta. Coś z
morałem, a nie standardowe "żyli długo i szczęsliwie". Film bawi, wzrusza, jest po prostu
ciekawy i do tego te piękne widoki. Jestem zaskoczona, że aż tak dobrze się go oglądało, jest
wart uwagi.
Uważam, że otrzymałam właśnie odgrzewany kotlet, bez żadnego zaskoczenia. Z kiepską grą aktorską, szczególnie mam na myśli kobiecą rolę, chociaż Mario Casas także się nie popisał. Jedyne co dobre w filmie, to właśnie hiszpański krajobraz w tle. Muzyka tak bezbarwna, że w ogóle nie pamiętam, czy jakakolwiek istniała. Jak już wspomniałam historia także niezbyt oryginalna, dodano tylko kilka wątków, żeby ludzie sądzili, że pojawiło się coś nowego, może interesującego, ale jak dla mnie rozczarowanie. W dodatku postacie niezwykle irytujące, znów głównie chodzi o rolę Babi. Ogólna ocena 3, dzięki pięknym widokom, chociaż właściwie można postawić jeszcze niżej i nie będzie to grzech, ale z racji tego, że mam dobre serce to stawiam 3 i niech się reżyser cieszy, że mimo kiepskiej produkcji, pozostaje łaskawa.
Jeśli chodzi o grę aktorską to ja osobiście nie mam nic do zarzucenia. Ale muszę przyznać, że María Valverde (Babi) wypadła faktycznie najsłabiej (już pomijam to, że jest dość irytującą postacią - po prostu tak została napisana jej rola, ale wykonanie absolutnie nie powala). Natomiast Mario Casas i Marina Salas myślę, że świetnie się spisali. W ogóle jako para dużo większą sympatię przyciągali u mnie właśnie Katina i Pollo, główni bohaterowie nieco mniej i to chyba własnie ze względu na Babi.
Film nie jest specjalnie odkrywczy, racja, ale mimo to sposób w jaki został nakręcony i gęsta akcja ułatwia przełknięcie ;) Przynajmniej dla mnie nie był to męczący seans.