Mnie chyba najbardziej denerwowali główni bohaterowie. On- zwykły mieśniak, dla którego jedynym sposobem na rozwiązanie sprawy jest, krótko mówiąc, spuszczenie wpi***olu (i wcale mnie nie przekonuje ta jakże smutna historia z kochankiem matki). Ona- kompletna idiotka! Serio, jak można zakochać się w facecie, który traktuje wszystkich wokół jak worki treningowe, w dodatku zaraz po oświadczeniu, iż zamierza cię on w sobie rozkochać dla własnych korzyści (żeby Babi nie zeznawała przeciwko niemu w sądzie). Chociaż najlepsza była i tak jej przyjaciółka: "Hej, właśnie przyłapałam cię na tym jak mnie okradałeś! To musi być miłość!".
Moja w miarę wysoka ocena wynika tylko z tego, że miałam okazję się na tym filmie pośmiać (z głupoty bohaterów i niektórych oklepanych scen) , a także- i to jest chyba jedyny plus tego filmu- z zakończenia, które było całkiem spoko ;). No, może jeszcze zdjęcia nie były takie złe. Szkoda, że twórcy nie skupili się trochę bardziej na przyjaźni H. z Pollem (nie wiem czy dobrze to odmieniam) i relacji tegoż z bratem.
Z góry przepraszam wszystkich entuzjastów tego filmu (a wiem, że jest ich sporo), ale taka jest moja opinia, a po to jest forum, żeby się nią dzielić.