i chyba jestem juz za stara duchem na ten film - ani nie podniecił mnie nagi tors, ani nie zabiło mi
mocniej serce na myśl o huliganie, który i mordę Tobie i Twoim znajomym obije i na plaży Cię
poniesie. W końcu to takie romantyczne jak to on pierwszy poczęstuje Cię wódką i narazi na utratę
ślicznej buźki ścigając się na ścigaczach. Oceny tez mozna olać, studia nic nie dają, lepiej uciec z
przystojniakiem w siną dal.. no, przynajmniej dopóki starczy paliwa..
No ale z drugiej strony - chciał dobrze, był dobrym przyjacielem, opiekował się nią.. Nie wiem.
Piszac to, czuję się staro.
Chyba nie chodziło o to, żeby w filmie pokazywać życie dziewczynki z kucykami, która ukończyła liceum ze średnią 6,0 i pojechała na Harvard studiować prawo. Potem znalazła męża-szefa wielkiej firmy i urodziła dwójkę ślicznych i dobrze ułożonych dzieci. Przez te dwie godziny można chyba zdzierżyć opowieść o miłości, która porywa cię na tyle, że nie obchodzą cię oceny, rodzice, ani świat?
Zdzierżyć można - ja dałam radę ;) napisałam tylko, ze mnie duzo bardziej kreci życie i faceci inni niż główną bohaterkę. Osobiscie uwazam, ze milość,, "która porywa Cię na tyle, że nie obchodzą Cię oceny, rodzice, ani świat" nie jest warta swojej ceny. I w koncu dość brutalnie obija Cię o ziemię. Tak jak w tym przypadku. Obstawiam, ze gdyby film potrwał dłużej przed wypadkiem, dziewczyna mogłaby zahaczyc o niechcianą ciążę, narkotyki, whatever. I nie oszukujmy się - miłość czasem przemija, a chłopak wyłudza od brata kasę na paliwo i przyjemnosci, nie pracuje, wszystko załatwia szantażem, jest porywczy.. Nie chciałabym z nim być, kiedy minełaby faza 'zauroczenia'. Pewnie zostałaby potraktowana jak ta (wredna) dziewczyna, na którą nawet nie spojrzał jak spadła mu z motoru...
Prawda jest taka, ze dla każdego miłość to co innego. Jednym podobają się takie porywy serca, jak się puls podnosi i ciągle cos dzieje, tak jak na filmie. Inni, w tym ja, wolą spokojne zwiazki, ze wspolnymi rachunkami, obowiazkami, wstawaniem w nocy na zmianę bo dziecko płacze. Dla każdego szczescie to co innego. Wszystko zalezy od tego, jakie się zycie prowadzi :)
Film obejrzec się da, boje sie tylko tego ze wiekszosc gimnazjalistek uciera sobie po takim seansie w główce mądrość: ze z takimi facetami jest fajnie i można wszystko.
Nie chodziło mi broń Boże o to, żeby wyśmiewać twoje poglądy czy coś, ale to jest film i trzeba tak zbudować akcję, żeby było napięcie i ludzie nie powychodzili z kin. Ale przyznaj się sama przed sobą - nie chciałabyś przez jakiś czas być z takim przystojnym motocyklistą, który by świata poza tobą nie widział? Na biznesmana zawsze przyjdzie czas.
ale ja nie pomyslalam nawet ze wyśmiewasz moje poglądy wiec spokojnie ;) każdy ma prawo do swoich, Ty do swoich, ja do moich :) Z tym się zgadzam, takie filmy mają zapotrzebowanie, inne mają zapotrzebowanie... każdy film znajdzie swojego odbiorcę.
Nie, nie chcialabym - za cieżka jestem na ścigacze i tak duża, ze tak czy siak swiata poza mną widzieć nie bedzie :)
Pewnie, ze bym chciała aby ktoś mnie Kochał bez granic, ale milosc, która przychodzi powoli też ma swój urok (ps. film "Miłość przychodzi powoli" - co sądzisz?;) ).
Szczerze powiedziawszy nie oglądałam, ale chyba coś w tym jest, skoro nad tym tematem widzę wielką reklamę filmu pt. "Daję nam rok"...
Tu chyba nawet o tors nie chodzi. Mnie osobiście wkurza takie jego ostentacyjne epatowanie kaloryferem, strasznie tandetny manewr;) Hache jest po prostu na swój sposób cwany, raz bezczelny - wręcz chamowaty, żeby za chwilę wylecieć z czymś, powiedzmy że słodkim. Tacy są najgorsi. I to nawet w życiu. Baba nie wie kiedy wpada w sidła.
No i tak chciał dobrze, ale co z tego że wystarczyło żeby ktoś do niego coś pisnął mu nie w smak, to zaraz lał po gębach.
Przecież to niepoważne.
A i na swoje usprawiedliwienie dodam, iż mimo że to schematyczna opowiastka romantyczna, to cholernie dobrze mi się oglądało.
z drugiej strony Kobiety są takie same - tu się usmiechną, tu troszkę ramiączko opadnie, a potem ( i już do konca życia) "drą mordę" :P
wiec to wszystko się pokrywa, mezczyźni tez wpadają w sidła.
W sumie plus dla niego, ze nie rozkochał jej w sobie tylko po to by zeznawała na jego korzyść, a naprawdę ją Kochał.
Myślisz, ze zwiazek z nudnym sąsiadem (choć też troszkę sprytnym) wyjdzie jej na dobre?
To jest prawda, masz rację. Faceci mają tak samo, kochają zołzy;) i też na swój sposób ślepną...
Co do plusa, też się zgadzam. Choć bawiła mnie jego pewność siebie w tym względzie: "Będziesz zeznawać na moją korzyść, bo wtedy już będziesz we mnie nieprzytomnie zakochana", haha, czy coś w ten deseń. Akurat miał fuksa że mu to faktycznie wyszło;)
Myślę że ten sąsiad mimo wszystko jest dla niej zbyt nudny, ona się z nim zamęczy. Babe miała pazurka, i to też nie jest ktoś dla niej. Powinna sobie znaleźć takiego faceta "środkowego", czyli z fantazją i urokiem Hache plus odpowiedzialnego i w miarę rozsądnego. No i takiego który jest w stanie nad sobą zapanować jak człowiek. Tylko gdzie ona ma takiego znaleźć? To gatunek na wymarciuXD
Jeszcze są, ale wiekszosc zajęta. Tak samo jak paru zajetych jest tych "rozrywkowych" i paru tych "nudnawych". Ja wole nudnawnych, wiec odstąpię komuś miejsce po "srodkowego" i "rozrywkowego" :P
Ja z takim kompletnie nudnawym jak przykładowo ten Babe bym się wykończyła;) Woda z ogniem się nijak nie dogada niestety, hyhy. Ale z kolei z kompletnym narwańcem typu Hache też bym nie mogła być. Nie zniosłabym jakichś takich konkretnych ściem, chuligaństwa albo żeby mi facet kumpli czy kogokolwiek kto się do mnie odezwie zaraz prał po pysku.
To się fajnie ogląda tylko na filmie, w życiu jak dochodzi do takich popiepsonych sytuacji to już nigdy nie jest tak kolorowo...
Albo już broń Bóg jakieś szantaże ( nawet w dobrej wierze), tu pokazali to tak niby "zabawnie" bo opiekowali się tym pieskiem i dobrze go traktowali, ale ta reakcja nauczycielki bardzo była wymowna. Ja wiem że my odbiorcy nie mamy się identyfikować z wrednym pedagogiem, jednak mimo wszystko było mi jej żal. Ten piesek może był jej jedyną rodziną, a Hache z przyjacielem grali na jej uczuciach. Jak takie chuligany;) Dziadowstwo. Pogoniłabym na 4 wiatry.
Kiedys ktos powiedział, że "im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta". I ja się pod tym podpisuję. Gdyby mi ukradli psa, albo zdechłabym ja, albo pies. Na miejscu Babe zastanowilabym sie nad tym, co bedzie za pare lat - czy jak sie z nim nie rozstanę, nie włamie się do mojego domu, nie obije mordki polowie mojej rodziny, czy zrobic sobie z nim dziecko, bo to geny.. no ale cos przezyła, jakas namietną milosc.. to też duzo, wiecej niz przydarzy się np. mi i pewnie wielu dziewczynom.
w sumie ten kolega Hacze, co zmarł, był najlepszy - kradł, ok, ale tak poza tym to Kochał tamtą dziewczynę, oświaadczył się, myslal o wspolnej przyszłosci i była z nim szczesliwa. I o psa dbał. A kradzieże... mozna jakos oduczyć. Chyba. :)