Czuję się tak, jakbym wpieprzył całą cukiernicę, a teraz po skończeniu filmu miał to wszystko
zwracać... bleh. Film sam w sobie nie byłby zły, gdyby nie nasycenie tekstów dla 15-letnich fungirlsów
podniecających się głównym bohaterem... Swoje "3 metry nad niebem" odnalazłem po skończeniu tego dłużącego się momentami "arcydzieła",
cieszmy się, że druga część nie wyszła w opcji "dla leniuchów", bo przynajmniej oszczędzę sobie
dodatkowych 2 godzin mdłości przez swoją niechęć do napisów :D