Jest to trzeci czy czwarty film w moim życiu, przy którym się popłakałam. Muszę przyznać, że zawsze bardzo wczuwam się w sytuację bohaterów. Po prostu zwykle nie są to rzeczy, które by były na tyle poruszające, by wywołać we mnie silniejszą reakcę. Tym razem, na początku, wczułam się w osobowość Babi. Dopiero później, kiedy najpierw z powodu matki, potem pierścionka a następnie śmierci bliskiego przyjaciela Hache, dziewczyna za każdym razem go odrzucała, raniąc jego uczucia, poczułam gwałtowny wstręt do jej osoby - zaczęłam wczuwać się w jego sytuację. Gdy zobaczyłam scenę, gdy Hache po rozmowie z Katianą, mimo wszystko idzie pod dom Babi, podnosi słuchawkę, a tam jej matka żegna swoją córkę wychodzącą sobie jak gdyby nic z tym jej sąsiadem. Załamałam się w tym momencie. Postać Hache oceniam na 10, Babi na 4.
Babi tez mnie wkurzyła pod koniec 1cz. A oglądałas 2cz? Tam to mi dopiero cisnienie podniosła, zresztą Hache tez sie nie popisał, ale ona to tylko potwierdziła jaką jest egoistką. Najsympatyczniejsza w tym filmie to mi sie wydaje byc Katina :)
Nie oglądałam jeszcze 2 części, ale na pewno ją obejrzę ;) na razie nie mam siły, boję się w jaki jeszcze sposób Babi zrani Hache'a. Ale dla samego jego widoku, no i jeszcze świetnej reżyserii, na pewno się za niego zabiorę :)
dla mnie 2 w porównaniu z 1 to dno! nie podoba mi się to co się później dzieje, przez ten koniec 1 w ogóle nie ma sensu... ale "trzy metry nad niebem" to świetny film i dla mnie bomba bo uwielbiam filmy romantyczne które nie kończą się szczęśliwym zakończeniem i które wyciska łzy...