ten tą, ta tego, a ten tamtego, i tak w koło basenu gospodarstwa domowego trojga, promenada przyjaźni, dzielnica unieście, deptak i okolice, studium przypadków wielu.
bo kto nigdy nie odwalił był niczego w mielnie, ustce, łebie, międzywodziu lub władysławowie, niech pierwszy rzuci bursztynem!
ale od odrzeczy do dorzeczy,
czy istnieje coś takiego jak polski thriller erotyczny? - zapytuje pani adriana prodeus.
no jasne, że istnieje coś takiego jak polski thriller erotyczny, ale pytanie nie powinno brzmieć: czy istnieje coś takiego jak polski thriller erotyczy, lecz: czy istnieje coś takiego jak dobry polski thriller erotyczny?
otóż więc nie istnieje, a nawet więcej: zaistnieć nie może.
przeto słuszną linię rozwojową obrał towarzysz grzegorzek, lat czterdzieści pięć, wychowany w polsce - najprawdopodobniej na krzysztofa kieślowskiego Krótkim Filmie o Miłości i paula verhoevena Nagim Instynkcie, zaznajomiony z Miłością jak Narkotyk (przede wszystkim!), Sliverem, Jadem, Crushem und Crashem, Sidłami Miłości, Ostatnim Uwiedzeniem, Dzikimi Żądzami i Oczami Szeroko Zamkniętym jak bezpodstawnie mniemam oraz sądzę.
oto świadom niemożności nakręcenia czegoś, czego - nie ocierając się o niezamierzony pastisz - nakręcić niepodobna, postanowił skręcić pastisz zgoła zamierzony.
z jedną a gołą i wesołą niewiadomą wziętą dwukrotnie w nawias klamerkowy (taki z cypelkami), logiką wydarzeń nielogiczną zupełnie, rozwiązaniami fabularnymi na granicy karykatury, prawdopodobieństwem ludzkich zachowań zawodzącym o pomstę i generatorem psylocybinowych wizji psychodelicznych jak w Zaginionej Skarbonce.
nie jest więc dobrze, ale i całkiem źle też nie jest - jakkolwiek na niezamierzenie komicznym Resecie uśmiałem się bardziej.