Jeżeli chodzi o niski poziom artystyczny filmu to w tej kwestii bardzo wymownie wypowiedzieli się krytycy przy okazji zeszlorocznego festiwalu filmowego w Gdyni. Odsylam chocby do archiwalnego Kina, gdzie w rankingu festiwalowym "Trzy minuty" były niemal na samym końcu.
Ja osobiście jestem bardzo czesto krytyczny wobec naszych krytykow, ale tym razem nie moge sie przyczepic do ich pracy.
Duzo bardziej irytujacy dla mnie jest fakt, ze film tak otwarcie odnosi sie do wydarzen zw ze smiercia JP2 (chocby przez lopatologiczny w tej kwestii tytul)... a scenarzyscie nawet nie chcialo sie wplesc bohaterow w jakis sensowny sposob w te wydarzenia. Mamy oczywiscie intro z glosem lektora na poczatku (swoja droga ciekawe ze nie chcialo sie tworca zapytac jakiegos pierwszego lepszego fizyka, ktory wytlumaczylby im ze masowe nagle zgaszenie swiatla wiaze sie z przeciazeniami w elektrowniach - ok ale nie badzmy az tak okrutni - w koncu artysta nie musi chodzic na fizyke w ogolniaku), wlozone pomiedzy sceny gaszenie swiatel ale umowmy sie szczerze: Poszczegolone historie moglby by sie rozegrac w kazdym innym momencie, a nie robiloby to ZADNEJ roznicy!
Po seansie nie moglem pozbyc sie wrazenia ze zostalem po prostu nabity w butelke. Swoja droga wystarczy poszukac w necie informacji ze film zostal zrobiony w 2008!!!... i nie wszedl do kin. Pozniej mielismy festiwal w Gdyni... i nie wszedl do kin (czemu nie ma co sie dziwic bo przyjecie bylo slabe)... az tu nagle mamy kolejna rocznice smierci Jana Pawla 2, a za chwile beatyfikacje i prosze: FILM JAKIMS CUDEM WSZEDL DO KINA.
Odradzam z calego serca bycia podobnie jak ja nabitym w butelke przez dystrybutorow.