Nostalgiczny, ale przede wszystkim nudny. Nie ma tam akcji. Najbardziej podobało mi się pierwsze 15 minut filmu, gdy główna bohaterka (Tilda Swinton) wchodzi w posiadanie lampy. Potem przybywa dżinn i opowiada jej 3 albo 4 historie o swoich poprzednich właścicielkach i tam brakowało akcji. Drugi akt to po prostu monologi Idrisa Elby z przebitkami w tle, które nie pozwalały się wczuć, niestety. Totalnie przegapiłam climax w tej historii, napięcie niestety nie rośne. Zakończenie filmu też dosyć dziwne i zaskoczyło mnie, że to JUŻ. Rozumiem przesłanie filmu, życzenie Tildy zniszczyło życie jej i dżinna, OK. Ale zabrakło w tym emocji, prawie zasnęłam.
PS Mam jeszcze teorię, że to wszystko miało miejsce jedynie w wyobraźni Tildy, bo ma różnego rodzaju zwidy dotyczące dżinnów/potworów zanim jeszcze weszła w posiadanie lampy dżinna.