PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=30840}

Trzynaste piętro

The Thirteenth Floor
1999
7,2 21 tys. ocen
7,2 10 1 21206
5,7 3 krytyków
Trzynaste piętro
powrót do forum filmu Trzynaste piętro

A jakby tak...

ocenił(a) film na 8

Przełożyć to na naszą Ziemię... Zero życia w naszym "otoczeniu" ,a dotarcie do najbliższej gwiazdy jest dla nas prawie niemożliwe...(z prędkością światła trwało by to 20 tys
lat...), czy to nie jest tak że my też jesteśmy symulacją... Tak tylko fantazjuje ;) Jeśli chodzi o film to ma swoje mankamenty(średnia gra aktorów w niektórych momentach i zbyt
powolne rozwijanie akcji) ale oprócz tego mamy kawał dobrego s-fi, scenografia jest także dopracowana ,a morał i pewny przekaz jest ciekawy i naprawde sprawił że wróciły do
mnie pytania: Skąd to wszystko i po co...?

ocenił(a) film na 8
Kempy235

Proxima Centauri - najbliższa Słońcu gwiazda znajduje się ok. 4.2 lat świetlnych, czyli podróż z prędkością światła trwałaby właśnie ok. 4.2 lata (wykluczając oczywiście czas potrzebny na rozpędzenie się i wyhamowanie). Natomiast fantazjowanie o tym że jesteśmy symulacją, zdaje się, było cichym celem tego filmu :) Natomiast film OK, z pewnością nie można mu zarzucić małostkowości :) Temat interesujący. Całkiem dobra animacja jak na 99' rok.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Pendrak

Oj przepraszam ale pomyliłem się, te 20 tys lat to trwałoby z prędkością dzisiaj dostępną dla ludzi :) tak efekty były na dobrym poziomie.

ocenił(a) film na 8
Kempy235

Odnośnie symulacji świata - sprawdź ten link. Krótki artykuł :]
http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Czy-zyjemy-w-Marixie,wid,15096448,wiadomosc. html

ocenił(a) film na 10
Pendrak

"profesor Silas Beane (fizyk teoretyczny z Uniwersytetu w Bonn w Niemczech..) twierdzi, że jeśli nawet kosmos byłby zaawansowaną symulacją, istniałyby pewne ograniczenia."

Ograniczeniem jest prędkość światła. Dzięki teorii względności można dojść do wniosku, że czas i przestrzeń to iluzja (a najbardziej zdumiewające, iż światło w rzeczywistości się nie porusza). Gdzieś widziałem o tym film, w przystępny sposób ilustrujący jak zostało to wyliczone i co z tego wynika:)

Dla mnie to tylko kolejne potwierdzenie (tym razem z naukowego punktu widzenia) tego o czym już dawno wiadomo z wielu różnych źródeł w tym z trzech znanych mi nauk ezoterycznych, które wszystkie sięgają około 5 tyś. lat wstecz (mówi się tam o warstwach, wielowymiarowości rzeczywistości).

Wracając do tematu. Wniosek z wspomnianego para naukowego filmu: coś takiego jak materia nie ma prawa istnieć).

Jak by się temu wszystkiemu przyjrzeć to jedno jest pewne w rzeczywistości NIE JESTEŚMY LUDŹMI, tylko wydaje się nam.
Z posiadanej przeze mnie wiedzy wynika, że na tej koncepcji mucha nie siada. Tym bardziej, że ma bardzo mocne, wręcz oczywiste, uzasadnienie filozoficzne.

Celem życia jest GRA, nic innego.
W każdej grze liczą się dwie rzeczy:
wyścig/misja czyli cele i na ich drodze przeszkody.

Im trudniejsza gra tym ciekawsza, tym lepsza.
Ta zwana życiem nie zawiera instrukcji i jej celem jest właśnie rozpoznanie i sprawne weń się poruszanie, czyli rozwój wiedzy, możliwości. Formę stymulacji (dodatniej i ujemnej) pełnią formę odczucia. Jeśli dobrze grasz (jadzisz sobie) masz pozytywne, jeśli źle (negatywne) emocje. Co miłe, każdy może ustalać sobie punktacje, rozmaite wartości (pieniądze, ilość przyjaciół, miłość, wiedzę, uzyskiwany w czymś czas). Sam lubię statystykę aby nie tylko czuć, ale i weń widzieć, że wymiernie staje się lepszy. Jeśli tylko ludzie dowiedzieli by się, że są w grze (że coś takiego jak absolutna śmierć nie tylko nie istnieje, ale i też w ogóle nie jest możliwe, to przestali by wczuwać się w role graczy -a o to chodzi w grze i filmie, by się weń znaleźć możliwe realnie, by intensywnie czerpać przeżycia). Wg. mnie jesteśmy pozamaterialnymi bytami, które powiedzmy sobie szczerze z nudów, braku wrażeń, wytwarzały coraz to prymitywniejsze, dziwniejsze światy, aby w ogóle mieć co robić i przezwyciężać przeszkody -nic niezwykłego, w końcu to samo robimy tutaj my -tworzymy przeróżne gry, rąbanki, gdzie można się wyżyć -przyjąć każdą rolę wg. uznania. Gra wiadomo aby była uczciwa i ciekawa musi mieć stałe zasady. Nasza wygląda tak, że mamy ograniczające nas prawa, ale można sobie zmienić program między planszami ("świat dusz" -Michael Newton, przeprowadził ponad 200 eksperymentów z hipnozą cofającą do wyższego świata przed narodzeniem tu na Ziemi i nie jest to nic nadzwyczajnego bo to jest łatwe i popularne /dowiadywałem się o cenę w Polsce -150 zł, a cały kurs by robić nauczyć się to stosować 500/. Od znajomych, które tego doświadczyły wiem, że doświadczenie przeżycia własnej śmierci jest realne i nie należy do przyjemnych, poza tym rodzimi terapeuci min od hipnozy, odradzili mi taki test z ciekawości). W każdym razie to odkrycie z przed 10-ciu lat i łatwo testowane, opisywane w książkach przez czynnych profesorów uniwersyteckich ze stanów.
Dowiedziałem się na ten temat tyle, że nie miałem już wątpliwości co do trzech książek Newtona (gdzie opisuje szczegółowo trzy, czy dwie warstwy w górę, prowadząc rozmowy z zahipnotyzowanymi osobami. Moje wnioski: Wyobraźmy sobie, że życie na Ziemi to gra w grze. Może od początku. Bardziej realnie z rodzimego podwórka. Zwykła gra komputerowa symulująca życie na ziemi jak popularna Sims2. Gramy sobie w tą grę, mamy tam pracę, rodzinę, dom i w tamtym wirtualnym świecie dajmy na to umawiamy się z innymi graczami, na inną grę, prostą strzelarkę np. w dooma /nie wiem czy jest taka opcja w sims2/. I mamy grę w grze. Co następuje. Dajmy na to, że ktoś w najniższym poziomie łapie nas i pyta -"co tu robisz, kim jesteś, opowiedz mi".
Wtedy ktoś w stanie świadomości tamtego poziomu (czyli gracza w dooma) odpowie, że jest wojownikiem z misją.. i jego chleb powszedni to zabijanie. Jednak to nie prawda ostateczna, bo to tylko rola, a nawet zbiór ról bo biele żyć i opcji. Gdy ta dolna gra się kończy, to świadomość wraca do wyższej, czyli smis2. Wtedy można spokojnie ocenić grę i zaplanować kolejną wykorzystując zdobytą wiedzę (by stać się sprawniejszym). Jednak to nadal gra, gdy wynudzisz się dolną bo przejdziesz całą pozostaje górna (o wiele bardziej złożona -podobno sims2 gra się całe lata, by się dobrze weń usytuować).
Wyobraźmy sobie, że w niższą grę (doom) grało się 10x różnymi z różnymi wariantami. A w sims2 tylko 5x (za to za każdym razem w jakąś dolną grę też 10x). To znaczy, że jeśli prześledzimy historię dolnej gry (w dooma) z perspektywy górnej gry (sims2) to w tej warstwie rzeczywistości każde 10-postaci/żyć należą do jednej osoby. Postacie w grze są jak marionetki, którymi ktoś się posługuje (można by rzec za przesłaniem 13-go pietra, "bawi" żyjąc ich życiem). Ale to też nie prawda. Bo ostatecznie sims2 to też gra. A my graliśmy w nią 5 razy. To też tak naprawdę z perspektywy poza grami (poziom najwyższy) to te 5 rozgrywek smis2 to 5 różnych żyć, rozgrywania różnymi postaciami, a każda w swoim życiu grała na niższym poziomie 10x w dooma, czyli 10-ma postaciami, nie na raz -ale to też w grach strategicznych było by możliwe. Koniec końców jedna osoba w realu żyje życiem aż 50-ciu postaci w dolnej grze (5x10). Jeśli przyjmiemy, że światy to takie warstwy poziomów gier to okaże się, że gdzieś na górze na ostatnim jest ten gracz, który pierwszy wymyślił grę, koncepcję sztucznego świata i rozdzielenia swych doświadczeń na wiele rożnych postaci. Jeśli pierwszy taki świat jest sztuczny, a gracz (domyślnie Bóg) się angażuje całym sobą (mając nadal możliwości twórcy) to w drugim świecie już jako postać tworzy kolejny i tak zawsze, za każdym razem rozdzielając się na drobne postaci, które są zagłębieniem jego własnej świadomości, ale podzielonej na części /powiedzmy ograniczenie mocy i uwagi/. Wszystko w naukach ezoterycznych nabiera logiki (istnieją rożne światy, każdy wyższy ma więcej możliwości). Zastanawiałem się na czym polega hipnoza regresyjna, że hipnotyzer rozmawia z osobą na kozetce, która opowiada mu, o swoim codziennym dniu w wyższym świecie, tak jak by tam autentycznie była. Koncepcja gry w grze to wyjaśnia. Po prostu ktoś w stanie hipnozy, przełącza sie na swoją świadomość z poza gry o nazwie "życie na Ziemi" i opowiada o tym, kim jest tam poza grą i co robi, bo TAM ZAWSZE BYŁ i jest, tyle że gdy tu gra (tego nie czuje, że jest gdzieś indziej). Tak jak my gdy gramy lub oglądami wciągający film na ten czas zapominamy, że faktycznie siedzimy gdzieś wygodnie przed monitorem i jesteśmy kimś innym. Co ciekawe, na wyższym poziomie wg Newtona też jest coś jak materia, tylko rzadsza. Znamienne jest to, że każdy poziom jest jednoczenie graczy w jedną całość (czyli tak jak w przykładzie tylko w odwrotną stronę). Nazywa się to grupą dusz (jakiś byt zbiorowy). Myślę, że ONI specjalnie się tak przedstawiają aby nie siać tu paniki, że tak naprawdę to podział jest sztuczny i nie ma indywidualności, której wyrabianie jest tylko rezultatem danej gry, czyli epizodycznej przygody. Powiem tak -główny górny gracz nie ma tożsamości, bo nie ma otocznia do interakcji, Bogu brak punktu odniesienia (wg. podań nie ma nic prócz niego) Wiec aby zyskać tożsamość tworzy wirtualny świat i sztucznie dzieli swą tożsamość na dwie, może 3 osoby (pasowało by do trójcy;) Gdy człowiek jest długo sam to z nudów gada sam do siebie i tworzy sobie w głowie wydarzenia, postacie rozmówców i życie ich życiem (w wyobraźni jak w filmie incepcja można budować całe miasta:) Tak robił zapewne 1-szy gracz -wyobraził sobie podział i żył w nim, testując możliwości. Wszechmocny, mógł wszystko siłą myśli (jak my w wyobraźni). Wiec nudna, za łatwa gra -brak przeszkód. Co zatem -doszedł do wniosku, a raczej te jego części /pierwsze oddzielone, a więc żyjące postacie/ że trzeba podnieść poprzeczkę i odjąć mocy, stworzyć jakieś zasady, których nie można od razu obejść, dzięki czemu wytyczyć dłuższe drogi. W świadomych snach też możemy wiele, ale nie wszystko dlatego jest ciekawiej, jest trwałe, niezależne od nas podłoże (nie modyfikowalne siłą woli). A tu na Ziemi to już totalne dno:P Siłą myśli nie da się prawie nic (prawie, bo niektórzy przenoszą przedmioty i porozumiewają się i ... /dla zainteresowanych polecam książkę "Transerfing" o postnej interakcji z rzeczywistością -zdradzającej zasady sterowania energiami myśli itp -to taka instrukcja obsługi do umysłu, żadna magia a czysta psychologia dość logiczna).

W przestańcie z gratulacjami za przebrniecie przez ten post:
A) naukowa koncepcja 10-ciu wymiarów
http://www.youtube.com/watch?v=lY-Zv7hpsm0

B) film opowiadający coś o tym jak wybieramy w przestrzeni możliwości:
http://www.filmweb.pl/film/What+the+%23%24*%21+Do+We+%28K%29now%21-2004-200615

C) podobny obraz do 13-go piętra:
"Avalon" (życie to wielopoziomowa gra, która wcale nie jest od komputerowych łatwiejsza -przesłanie Bishopa)
http://www.filmweb.pl/Avalon

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Twój post jest rewelacyjny i z wielką przyjemnoscią go czytałem. Nie znam jeszcze książki newtona - musze sięgnąć. MIło ze na FW mozna znaleźć kogoś podobnie myślącego. Tez uwazam ze nauka, ezoteryka i wiele rzeczy układa się w ładną całość. Szkoda tylko ze wiedza ta jest tak "Tajemna" dla przecietnego lemminga. Ale pewnie o to chodzi - gdyby wszyscy gracze domyslali sie zasad i celu, gra by upadła. Wiec to pewnie jakis mechanizm zabezpieczający, a ci ktorzy dostatecznie duzo punktów riserczu i expa włożą w szukanie mają bonusy.

zjonizowany

Twój post zrobił mi w głowie jeszcze większy kocioł niż sam film;d dziękuję za tą myślową supernową i za zainteresowanie mnie tematem :D

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Ja również popieram większość z Twojego toku myślenia, jednakże widząc czego jeszcze potrzeba Ci do zrozumienia (a przynajmniej do większego zrozumienia) tego co nas otacza polecam "RAMTHA Biała księga".

Jestem pewien, że Ci się spodoba.

ocenił(a) film na 10
PLEJER186

Tak dzięki. Słyszałem klika jej wypowiedzi słabo kojarzę (z YouTube) ale zanim zdecyduję się sięgnąć po książkę.. (która pewnie jak ona jest stanowcza w wymowie). Nakreśl proszę jakie jest ów uzupełnienie od niej (jaka esencja jej myśli) choćby w dwu zdaniach.

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

A więc tak ogólnikowo (bo czytałem to jakieś 2 lata temu) książka ta opisuje 35 tys. letniego ducha wojownika który wniebowstąpił i po tych 35tys. lat wykorzystał ciało swojej córki (to ma związek z reinkarnacją) aby nauczać tego czego się dowiedział. Ciekawostką jest to, że ta córka J.K Knight była poddawana badaniom i okazało się, że kiedy Ramtha przejmował jej ciało to w jej mózgu zaczynały pracę obszary, których zwykle albo prawie nigdy ludzie nie wykorzystuję.

Ramtha mówi o Bogu, tym prawdziwym (że jest energią i nie narzuca nam żadnych zasad do życia oprócz tego by tego życia doświadczać), mówi o Jezusie ( że on też zrozumiał idee życia tak jak Ramtha), mówi, że świat jest iluzją stworzoną przez nas samych dawno temu( czas jest postrzegany trochę inaczej ale chcę abyś mniej więcej wiedział co chcę Ci przekazać) po to by żyć, kochać, być szczęśliwymi i przeżywać podczas wielu wcieleń wszystkich możliwych emocji.

Opowiada o naszej historii, nieskończoności myśli i sensie życia. I co ciekawe czytałem to mając bodajże 17 lat i co ważne, całą treść wykładu odebrałem, jako nadzwyczaj spójną i kompletną, czego nie można powiedzieć o wielu innych przekazach „firmowanych” przez różne religie, gdzie roi się od zagadek, niedomówień i niekonsekwencji ( ostatnie zdanie przekopiowałem z forum ale odzwierciedla ono to co sam chciałbym napisać, ale jak zwykle brakuje mi słów by przekazać to co bym chciał)

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Bardzo intrygująca teoria :) Ciekawsza niż sam film, na którego był interesujący pomysł, ale wykonanie mogłoby być trochę lepsze.

ocenił(a) film na 10
sundayborn

Tak zawsze można lepiej (sam na to cierpię, wieczne nie zadowolenie z danej wersji projektu, który zawsze można ulepszać w nieskończoność zamiast jak najszybciej zrealizować już, którąś w miarę wyklarowaną wersję, by iść przez życie dynamicznie realizując kolejne projekty, spełniać marzenia w praktyce, miast latami błądzić w teorii szlifując daną wizję, aż temat się znudzi i się ją żuci lub aż /co mi się najczęściej zdarzało/ osiągnie się tak zabójczo wyidealizowany, perfekcyjny projekt, że poziom skomplikowania i odstawania od standardów rzeczywistości jest tak duży, że pierwsza krok realizacji napawa lękiem -czy to się uda, czy dam sobie radę -stras bierze górę i projekt umiera). Chciałem przez to powiedzieć, że ZAZDROSZCZĘ ludziom, który potrafią działać szybko nie zawracając sobie głowy możliwościami ulepszeń (które zawsze istnieją i trudno określić poziom satysfakcji, a dokładnie łatwo wpaść w pułapkę ulepszania -to tak jak z porządkami lub remontem domu -perfekcjonista ma przerąbane -bo czego się nie dotknie to czyni precedens dla zwiększenia stopnia dokładności lub obszarów działalności i ostatecznie istotna praca się nie przesuwa bo zajmuje pierdołami). Jest taka zasada, w literaturze sukcesu mówiąca o proporcji najlepszej wydajności (cokolwiek się robi) że 20% nakładów daje 80% procent rezultatu. Dlatego też być może ten film jest tak przemyślany (aby był ekonomiczny pod każdym względem). Może doczekamy się drugiej wersji, czy części. Zauważyłem, że ci którzy mają dar ulepszania (wizjonerzy, być może do nich należysz, którym łatwo postrzegać możliwości) nie mają talentu do realizacji swych wizji, za to praktycy (jakby realizatorzy) mają trudność z wizją, ale za to, czym się zajmą urzeczywistniają.

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Koncepcja interesująca i bardzo rozbudowana. Gdybym ten post przeczytał z ładnych parę lat temu, w czasach szkolnych z tydzień bym nad tym się zastanawiał, a chodziło by mi to po głowie przez długi czas. Teraz przeciwnie.
Jakie to ma znaczenie czy nasze życie w uproszczeniu jest formą gry? Dla mnie żadne. Co to niby miałoby zmienić w moim życiu. Nie udowodnisz tej koncepcji, jak i żadnej innej...nawet samemu sobie. Nie ma żadnego sposobu weryfikacji, co za tym idzie wszelkie skomplikowane rozważania na dłuższą metę są pozbawione sensu.
Najważniejsze że w tej grze, czy czymkolwiek życie by nie było masz autonomię myślenia i postępowania. Być może tylko z naszego punktu widzenia. Ale to też nie jest ważne...bo innego nie mamy i mieć nie będziemy w naszym życiu.

ocenił(a) film na 10
forzaroma

Dla mnie (wychowanym w kraju pełnym zabobonów, chaosu ideowego) jest to znacząco pozytywna, wiele rozjaśniająca filozofia pełni.. (lub pro rozwojowa ku..) WOLNOŚCI alternatywna do religii, lub źle pojętej duchowości oraz materialistycznych koncepcji.

Chodzi o to, że życiu każdej jednostki przyświeca jakaś IDEA (którą wyznaje najczęściej nie świadomie, będąc pod wpływem powszechnie obowiązującego prądu filozoficznego -nie wie że można inaczej, myśleć co za tym idzie ryzować cele i działać).

Człowiek został niemal zaszczuty przez religie, które usytuowały jego w roli skazańca, złego z natury, grzesznego itp. np. pokutującego za "pra-rodziców" na zesłaniu z raju na Ziemi.. Poza tym pognębieniem ideologicznym, wzywaniem do konieczności korzenia się.. (w sekwencjach mszy "moja wina.. wielka wina.. "). Utrzymywanie pozycji niegodności itp...

Gdy przyjrzymy się temu z boku, to (niestety naszą kulturę ukształtowała) jakaś porąbana, wroga ludzkości SEKTA!
Jak to w sekcie, masowo wyprane umysły nie przypuszczają, że jest coś z nimi nie tak (tak to ZAWSZE działa).

Z drugiej strony, alternatywna (w naszej cywilizacji) filozofia stricte materialistyczna wmawia ludziom, że są niczym nie znaczącym kosmicznym przypadkiem (pełnym ograniczeń, zdanym na los, jakby niemal zagrożonym gatunkiem, muszącym się bać.. efektu cieplarnianego, zmian klimatu, zatrucia planety, przebiedowania, meteorytów, kryzysów, wojen, gangów, śmierci itp. Chodzi o umniejszenie wpływu na swój los i paranoje strachu.. (atomizacja mas, rozwój nieufności i centralne sterowanie przez TV itp). Gdzie demokracja zdaje się być zakamuflowanym totalitaryzmem (mówi się ludziom co i o kim mają myśleć, kształci się ich wpierw tendencyjnie potem pozwala wyrazić opinie -która jest urobiona.. dlatego scena polityczna zdaje się przypominać cyrk -sztuczne waśnie, a istotny program i tak prawdopodobnie planowany z góry -niezależnie która marionetka rządzi..).

Uważam, że pozytywna filozofia zwracająca min. godność człowieka wiele zmienia w sposobie myślenia, przyznając prawo do bycia kimś ponad to czego nas wyuczono... (a wyuczono mentalności ofiar losu, ku podporządkowaniu się okolicznością, życiu, władzy i in). Tym czasem każdy z nas posadzi jedynie ograniczenia w swoim własnym umyśle (o którego tajnikach się głośno nie mówi -bo dobry niewolnik to głupi, zagubiony, nie zorientowany i nie umiejący się sprawnie poruszać po życiu .. zdany na księży i "autorytety" z mediów.. Które to już mu powiedzą co ma myśleć, jak żyć i co robić by było o.k.).




ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Wiesz chciałem tylko przez to powiedzieć, iż mamy olbrzymi potencjał rozwojowy (ku ekscytacji, spełniania marzeń, przekraczania ograniczeń i większemu szczęściu). Tyle że jesteśmy trzymani jakby z dala od tego typu otwierającej umysły wiedzy (zewsząd w potwierdzającym się schemacie, od dziecka manipulowani poczuciem odpowiedzialności, obowiązku, pokory, uniżenia, gdzie myślne o sobie lub dążenie do czegoś więcej jest naganne)... Nabieramy mentalności ofiar okoliczności, nie mających większego wpływu (lub muszących zdobywać wszystko z trudem.. tym czasem to wynik postrzegania). Podświadomość działa wg. tego co jej się wmówi -efekt placebo zachodzi nie tylko w medycynie ale wszędzie.
Dlatego ten kto rozdaje informacje (karmi dzieci daną ideą) kreuje na lata, najczęściej na zawsze czyjeś życie (sposób wnioskowania, postrzegania i czucia świata). Przecież np. kompleksy, poczucie obowiązku, winy czy słabości, lub stres, czy złość.. to wszystko jest wynikiem ZAPROGRAMOWANIA pewnych schematów myślowych. Myślę, że też tutaj obowiązuje powiedzenie "dziel i rządź".

Co do filozofii.. jaką przyjmiemy, jaką się będziemy karmić (bo gdy uzyskamy pewien stopień świadomości, zaczniemy szukać porównywać rożne koncepcje świata, siebie, sensu życia) dostrzeżemy potrzebę i zdolność AUTO-PRZEPROGRAMOWANIA gdzie możemy przyjąć nowe, dowolne koncepcje, które UŁATWIĄ nam życie, wyzwalając możliwości, pragnienia czy w gołe chęci doskonalenia jakości swego życia (oddalając się od powszechnego schematu).

Mam nadzieje, że wyraziłem się w miarę jasno. Własna filozofia, która sprzyja celom, naturalnym dążeniom to jak być, lub nie być (szczęśliwym, na fali, czyli dla tego warto żyć, by przekraczać te nieświadome ograniczenia -bo umysł działa tak, iż nie wiemy tego czego jeszcze nie wiemy. Wobec czego w życiu poruszamy się po omacku, przekraczając to co stare. Jednak większość nie zdaje sobie sprawy, że jest COŚ do osiągnięcia ponad to co wydaje się być możliwe.. Dlatego nawet nie szukają..

ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Twoje komentarze są rewelacyjne. Twój tok rozumowania pokrywa się z moim :)
Czytając Twoje komentarze miałem wrażenie jak bym czytał spis własnych myśli, zapisanych przeze mnie dawno temu, tak dawno, że zapomniałem o samym fakcie ich spisania.
Dobrze wiedzieć, że są ludzie na Ziemi myślący podobnie.
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
LCobra

Dzięki. Świat to lustro mówią wschodni mędrcy (mistrzowie duchowi)(
Może z czasem gdy się kierujemy ku temu co nam się podoba, coraz to bardziej i bardziej się rozwija
(tak że spotykamy ludzi podobnych, reprezentantów idei, jaką zasialiśmy i wykiełkowała jak ziarno - po pewnym czasie).

Jestem fanem filmów o tym (min. Sekret - opisane w mym profilu)

http://www.filmweb.pl/user/zjonizowany

Choć trudno się o tym dyskutuje z gawiedziom.
Ale o to chodzi by rozwijać życie wewnętrzne
(tam doświadcza się bowiem i tworzy życie).

Przenoszę więc swą uwagę z kina na wizje, projekty, marzenia (czyli tworze własne historie, zamiast jako rozrywka wypełniająca życie chłonąc cudze wyobrażenia, zamienione następnie w film).

Marzenia mają to do siebie, że spełniają się gdy się..
To już przeczytasz w książce "Proś, a będzie ci dane":)

Polecam i pozdrawiam (P.S. jest też wersja audio:)

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Mam wyrobiony pewien racjonalny pogląd, jednak to co piszesz jest interesujące i spójne. Na ten moment mam za małą wiedzę, aby prowadzić rzeczową dyskusję. Za jakiś czas pewnie, wrócę do tej dyskusji.

ocenił(a) film na 10
forzaroma

Świetnie - bo dyskusje to to w czym wszyscy doskonalimy się.

Wbrew pozorom sam się tego ciągle uczę.
Bo ten powiedzmy większy, silny umysł
jest podświadomy i poprzez powtarzanie
dopiero dana idea zagnieżdża się
(opuszczając jak gdyby przesiąkając
na kolejne warstwy podświadomości,
skąd staje się silna, domyślna, sprawcza.
Wtedy dana technika, idea jest częścią życia.

Jednym z narzędzi, sposobów poruszania się
realizowania w świecie. Wtedy mówimy, że to już nie
(teoretyczna) WIEDZA, a (praktyczna) ŚWIADOMOŚĆ.
Pewien stan domyślnego jej wykorzystywania w codziennym życiu (staje się bowiem ona częścią nas, czymś oczywistym, nad czym się nawet nie zastanawiamy - tak jak podświadomie zmieniamy biegi w aucie, albo piszemy układając litery w słowa - z czasem wszystko się automatyzuje i nie wymaga siły woli, zastanowienia -jaki klawisz nacisnąć, gdzie jest "a" lub czy aby na pewno ta litera jest w tym słowie w tym miejscu:)


Ta wiedza jest naprawdę bardzo wartościowa, praktyczna
(choć na początku to nie wyda się do ugryzienia,
ale z czasem wszystko wzrasta. Pierwsze wersje samochodów były zapewne bardzo toporne i nie dorównywały zwinnością i szybkością karocy z zaprzegiem, w którym mogło być wiele par koni dla uzyskania mocy).
Dzisiejsze auta - zapowiada właściciel firmy Tesla, od 2017 roku w domyśle będą (z jego fabryki - elektryczne koszt zdaje się od ok. 100 tyś) będą.. autonomiczne.. nie wymagały kierowcy, nawet jego obecności. To może dziwne, ale technika przyspiesza. Wg. Elona człowiek nie będzie mógł kierować pojazdami w niedalekiej przyszłości, komputer bowiem będzie robił to znacznie lepiej).

Najpierw idea, potem prototyp i proste wersje, jak zabawki, a potem niesamowity postęp, do rzeczy, jakie się nie śniły.

Taka jest wiedza w rożnych dziedzinach. Szczególnie nt. PODŚWIADOMOŚCI, która okazuje się być.. uwaga... procesorem przetwarzającym to co nazywamy życiem, realną rzeczywistością..

Max Planck od fizyki kwantowej rzucił nam na to wiele światła, twierdząc, ze materia jako taka stała, niezależna od nas nie istnieje.


Dodam, że my ją tworzymy jako doświadczenie, co mówili mistycy, prorocy, oświeceni duchowi nauczyciele (Budda, Jezus itp).

Polecam książki nt. podświadomości,.
może od bardziej jakby naukowej (bo podobno przez fizyka)
Transerfing rzeczywistości.



zjonizowany

Ja tam jednak uważam, że Chrystus jest Synem Bożym, Jego Słowem (siłą sprawczą), który wcielił się w człowieka aby odkupić rodzaj ludzki. Po prostu mój duch i umysł mi to mówią. Czyli chyba jestem z prawdy hehe. W pana wywodach czuję pustkę, nic ciekawego nie ma pan do powiedzenia tak na prawdę, smutne to. Oczywiście, że kocham takie filmy jak ów komentowany (SF i Horror to moje największe miłości). Uwielbiam analizować i filozofować o nich (ponoć Lem powiedział, że literatura fantastyczno naukowa jest jak burdel, który czerpie z pałacu jakim jest Pismo Święte). Ale jakiś niezachwiany punkt oparcia być musi (skała). Ja uważam, że jest nią Chrystus właśnie. Mam nadzieję, że zginę w walce w obronie Jego imienia. A pan ? Cóż mogę panu rzec ? Życzę panu zdrowia bo gdyby nie daj Boże spadła na pana jakaś choroba to myślę, że stałby się pan bardzo zgorzkniałym człowiekiem. Choć czasem choroba jest błogosławieństwem. Na pewno była dla Tomasza Kality z SLD hehe.

zjonizowany

Ale Ty chłopie masz gadane, a w tym przypadku pisane. Szacunek :)

ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Ciekawa opinia :D Pozdrawiam

Kempy235

Sonda Pionier 10 leci z prędkością 12 km/s i do Proximy doleciałaby za około 100 tysięcy lat. A to i tak, nawet obecnie, dla naszej cywilizacji prędkość imponująca.

Pendrak

Ludzie na Ziemi po 4 latach od startu takiego pojazdu mogliby powiedzieć "no, dolecieli". Dla członków załogi ta podróż trwałaby minuty, jak nie sekundy. Bo ponoć znajdując się w urządzeniu poruszającym się z prędkością światła czas dla jej członków spowalnia 4000 razy. Więc trzeba podzielić 4 na 4000.

Leszek_Halama

Za optymistycznie napisałem. Dla członków załogi, byłoby to, około 525 minut, czyli 8 godzin i 45 minut.

Kempy235

Polecam wszystkim medytację. ZEN. Kim jestem?

Kempy235

do Kempy235 jeśli już chodzi o najbliższą gwiazdę to musisz wiedzieć że to jest Proxima Centauri i leży od ziemi tylko 4,2 lata świetlne.

ocenił(a) film na 9
Olsen861

a dlaczego ma niby "musieć" o tym wiedzieć ?
ty na przykład nie wiesz, że przed: "że" musisz postawić przecinek i nikt ci na to uwagi nie zwraca

BartasBartas

Myślał, że postawił, a to była mucha na monitorze.