i sama zaczynam się zastanawiać , czy czasem nasz świat też nie jest symulacją....
To odwrotnie -na życzenie można otrzymać informacje -ą mi znane takie przypadki -komunikacja /tzw. channeling/ bezpośrednio z wysokiego poziomu -o ile pamiętam i dobrze to rozumiem (tzn. jako ogólna zasada) ci z góry mają zakaz ingerencji (choć pewnie indywidualnie, bo kolektywna rada czy coś, ktoś ważny, mógłby podjąć taką decyzję -ale z drugiej strony dlaczego, to by przeczyło idei wolności i obserwacji rozwoju sytuacji naturalnymi drogami (co musi być fascynujące:)
Chciałem skomentować niemal słowo w słowo.
Ciekawą stroną filmu jest wspomniany wcześniej brak pewności, czy otaczająca nas rzeczywistość jest rzeczywista. Czy radosny świat z zakończenia filmu był tym prawdziwym, a może nad nim dopiero istniał ten prawdziwy.
Być może świat w którym żyjemy jest iluzją. Być może jesteśmy dziełem pozaziemskiej cywilizacji. Być może jesteśmy szczurami laboratoryjnymi w kosmicznym eksperymencie. Być może nasz świat jest n-tą wersją ziemi, która zostanie zresetowana do stanu początkowego po nieudanym procesie rozwoju ludzkiej cywilizacji. Być może to będzie w tym roku. Być może wszystko jest inne, niż nam się zdaje.
Wracając do filmu... programowanie sztucznej inteligencji, zachowań ludzkich oraz powiązania ogromu postaci (NPCów) w wykreowanym świecie w odniesieniu do rzeczywistości. Póki co jest to nierealne w takim stopniu, jak przedstawione w filmie. Tak, wiem że się czepiam ;)
To jeden z mych kilku ulubionych filmów zdradzających naturę świata (gra w grze -o czym mówili już starożytni). Wydaje mi się, że w filmie nie mamy odczynienia z brakiem pewności, że rzeczywistość nie jest ostatecznie rzeczywista (że są inne /rzeczywistości oraz wymiary/ równie lub bardziej pierwotne i realne /trwalsze/). Uważam, że ta kwestia jest już dawno przesądzona, ale nie spopularyzowana (to tak bywa z odkryciami typu kopernikowskiego -najpierw oburzenie, potem ignorancja, a na końcu przyznanie racji -to trwa lata).
Być może 2+2=4 być może =5, być może 20. Takie zgadywanie to też była by norma w epoce gdy matematyka i piśmiennictwo było wyłącznym przywilejem elity i pasjonatów. Nauka się BARDZO dynamicznie rozwija, ale wiedza BARDZO polowi upowszechnia. To co dla przeciętnego obywatela jest: nie do pomyślenia, nie zrozumiałe i głupie było na warsztatach badaczy kilka dekad temu. Obecnie pracuje się już nad zagadnieniami, które wydają się nie możliwe do wyobrażenia (np. że zarówno czas jak i przestrzeń z punktu widzenia matematyki nie mają prawa istnieć, a to co widzimy, czego doświadczamy to złudzenie zrealizowane przez przetwornik informacji zwany umysłem, który zamienia częstoliwiści wibrującej energii na jej reprezentacje postrzegane w dany zaprogramowany sposób -dokładnie jak w grze -widzisz dany kolor tła, a to tylko liczba w jakimś polu, komenda która zapala dany układ pikseli). Już gdy się rozkłada materię na atomy widać, że właściwie materia to niemal pustka -ale to jeszcze nie najbardziej dziwne. Takie rewelacje najpierw się wylicza, a potem doświadczenia je potwierdzają). Nowości to nie są, bo rożne niezależne, dawne tradycje przekazały to samo. Tak więc gdy się ktoś zainteresuje tematem można mieć pewność, bo to jest matematyka (dla nie znającego jej będzie wydawało się dziwne, że 2+2=4 a nie 6, ale gdy się ją pozna to stanie się oczywiste. Nie trzeba wiele, wystarczy zrozumieć podstawowe zasady i dalej wyliczać samemu -tak też w życiu, znając budowę i idee rzeczywistości dalej można łatwo się poruszać odpowiadając sobie samemu na pytania jak w matmie).
Nie miałem na myśli jako by Ziemscy, materialni, czyli z tego wymiaru mieli stwarzać taką grę jak to opisano w filmie.
Tym niemniej współcześnie da się korzystać, odkrywać i penetrować "korytarze" prowadzące do innych wymiarów.
Projektant systemu, jakkolwiek by go nie nazwać dał takie możliwości (kluczem jest ludzka świadomość, przejście z odbioru materii dalej, aby wyjść ponad ograniczenie świata widzialnego zmysłami, do podświadomości i niektórym udało się podobno dalej -bo w końcu jest jeszcze nad-świadomość oficjalnie nie odkryta, ale w tradycjach sięgających 5 tyś lat wstecz znakomicie znana -z wypasioną instrukcją obsługi użytkowania). Na kongresie świadomości fraktalnej mówiono o substancji chemicznej umożliwiającej zmianę stanu wiadomościami w sposób łatwy (bez lat wprawy lub pomocy hipnotyzera od regresji poza wymiar życia na Ziemi). To takie ciekawostki nie wpisujące się w nurt nauki, ale eksperymenty są wg. mnie wiarygodne (bo w środowisku zainteresowanych znane i łatwe do wykonania).
Podsumowując -już tyle się na te tematy dowiedziałem /czytałem i nasłuchałem od przypadkowych ludzi/, że (bez potrzeby wykonywania doświadczeń na sobie) mam pewność, że rzeczywistość jaką widzimy /w której występuje pojęcie śmierci "ja"/ jest tylko jedną z wielu scenerii niewyobrażalnie dziwnej wielowymiarowej gry, gdzie możliwe światy rozciągają się w szerz (do nieskończoności), wzwyż (do 10-ciu wymiarów -opisane przez matematyków współcześnie i nauki starożytne) i w dół (tu co najmniej o kilka stopni -jak np. sen w śnie) np. świadome sny -gdzie samemu tworzy się jak w hipnozie alternatywną rzeczywistość równie realną jak ta tu.
Trafiając tu raz jeszcze (przyciągnięty przez rzucający się w oczy i dający do myślenia awatar), dodam że
niezwykle ciekawym wynalazkiem, dającym do myślenia jeśli chodzi o pogląd na tego typu pytania, jest HOLODEK z serialu "star trek voyager"
http://www.filmweb.pl/serial/Star+Trek%3A+Voyager-1995-94667
Jest tak wciągający, że około 170 odcinków, obejrzałem w nieco ponad 2 tygodnie* (a emitowali to na przestrzeni 6-ciu lat).
Tak wiec holodek na statku kosmicznym ukazuje przyczynę, sens (praktyczną ideę) tworzenia symulacji.
Gdzie użyta technologia (podobnie jak pra-przyczynna) nie wydają się mieć większego znaczenia, gdy zna się ideę GRY w celu nowego doświadczenia dla "zabicia czasu" w nieskończoności, którego nie braknie.
W tym celu tworzy się zarysy postaci oraz pewną ramkę gry (resztę robi sztuczna inteligencja, ucząca się na zasadzie przepływu i przetwarzania strumienia danych -tak działa umysł, jawiąc się cybernetycznym urządzeniem nie wiele roniącym od maszyn, ale bardziej zaawansowanym -z programami "losowymi" które są wynikiem emocji i odczuć, wyłaniających automatycznych skojarzeń powstających z pracy masywu danych ukrytych w podświadomości.
*-po 6, 8 i nieraz więcej godzin dzienne (tak, że było to moje główne zajęcie, nie tyle co rozrywkowe, a edukacyjne -bo wyniosłem wiele inspiracji i mądrości (nie mówiąc już o subtelnej energii, zachwytu do super nowoczesnych technologii).
W sumie jak się zastanowić masz racje -jesteśmy niewątpliwie zależni od góry (ale w pewien sposób wydaje się nam autonomiczni, wolni i kto szuka ten znajduje -szansę, zgodę, na uzyskanie informacji -o ile mu nie zaszkodzi -bo niektóre informacje i tu na Ziemi, między ludźmi są zastrzeżone, chronione o dziwo -nie rozumiem do końca dlaczego).
Podobno człowiek tak jak składa się z ciała (rządzącego się emocjami), umysłu (logiką) i ducha (doświadczeniem w celu ubogacenia informacją niezbędną na drodze rozwoju) tak też nasze wewnętrzne "JA" to coś więcej niż świadoma część świadomości. Innymi słowy nie mamy dostępu intelektem do tego czym jesteśmy naprawdę (to są jakieś sztuczne bariery na użytek gry, czyli życia w materialnych wymiarach -bez odcięcia od możliwości, od wiedzy, od prawdziwej natury gra nie była by ciekawa -bo nie nic nie było by trzeba -wszystko było by w innym świetle jak w grze komputerowej w której gracz zmaga się, walczy o życie o ratowanie bazy, męczy się i trwoży strasznie mu zależy bo się boi, żyje grą chce zwycięstwa sławy -gdyby w tej chwili uniósł swą uwagę ponad ekran komputerowy, że jest człowiekiem siedzącym za swym kompem w ciepłym fotelu, a za oknem kumple wołają aby pójść pograć w piłkę lub w pinball, bo super ładna pogoda -gdyby się wyłączył to, olał by tę głupią grę na kompie w wirtualnym świecie, która jest tandetna i prymitywna do atrakcji prawdziwszego życia, gdzie każde doświadczanie jest soczystsze, żywsze, ciekawsze). Tak też system gry znanej życiem na Ziemi, chroni nas przed prawdą o nas i wyższym realu, w obliczu czego nie trudno o rezygnacje lub dziwne zachowanie wbrew zasadą (jeśli wiedział byś, że to gra to gra i masz do dyspozycji nieograniczoną ilość żyć to działał byś inaczej -gdyby ta wiedza upowszechniła się mogło by dojść do destabilizacji zachowań i względnego ładu na całej Ziemskiej planszy). Dlatego wg. mnie tak jak jest jest doskonale (mało kto wie, prawie nikt nie rozumie i jest co robić -bo o to w każdej grze chodzi, o wyzwania, o rozwiązywanie zagadek, doskonalenie się po to by pokonywać przeszkody i czerpać z tego satysfakcje). Na chłopski rozum można wydedukować, iż niemal doskonały wyższy świat nie miał takich możliwości, stąd musiały powstać niższe na tej samej zasadzie, na której tworzymy je współcześnie MY SAMI -czyli wirtualne GRY komputerowe, w których dla rozrywki, dla emocji, twórcy (czyli MY sami, nasi rodacy) dostarczają nam skomplikowanych przeszkód, raczej nie osiągalnych w codziennym szarym życiu (bo w grach można niemal wszystko zasymulować -tak jak tu w naszym REALU, udało się nam, tj. technikom od wyższych wymiarów, zasmulować coś takiego jak śmierć, która w rzeczywistości nie istnieje wiec nie ma czegoś takiego jak emocja strachu -bo nie ma możliwości stracenia czegokolwiek cennego).
Nie taką, lepszą o wiele lepszą tak dobrą, że nie można było zrobić tego lepiej (film Avalon też o tym samym opowiada, ale inaczej, dziwnie i pozytywnie i z radą jak żyć -trzeba wysłuchać uważnie ostatniego monologu).
Trzeba spróbować tak jak w filmie jechać drogą aż pojawi się znak i barierki "koniec drogi" - a potem je przejechać i zobaczyć co się stanie. Chociaż może mają jakieś lepsze zabezpieczenia bo jak chciałem się przenieść do przeszłości i rozpędziłem się do 88 mil/godzinę to nic się nie stało, z tym że to nie był Delorean więc może w tym tkwi sekret;)
To symbol, którego w naszym "holograficznym wszechświecie" jest odpowiednik prędkości światła (przy której osiągnięciu czas się zatrzymuje wg. fizyki).
Jak tak jest (czyli jeśli nasz świat jest symulacją to:)
1. Jesteśmy totalnie WOLNI (nie ograniczeni materią, która w zasadzie nie istnieje)
2. Jesteśmy totalnie BEZPIECZNI (nieśmiertelni, nie zależni od tego co postrzegamy, bo to tylko iluzja, hologram, rodzaj snu).
3. Jesteśmy FANTASTYCZNI, niesamowici, jako współtwórcy i zarazem użytkownicy tej wielowymiarowej kosmicznej gry w materialne życie.
4. Możemy bawić się dobrze i na całego wiedząc, że:
-śmierć nie istnieje (opuszczamy tylko planszę w danej grze, jak w komputerowej dosłownie, po to aby wrócić grając nowym bohaterem -reinkarnacja którą wyznawali nawet nasi przodkowie -Słowianie, a która jest elementem niszowych zaawansowanych nauk duchowych)
-srogi bóg, nie istnieje ani te religijne demonologie z piekłem na czele (wyssane z palca w celu kontroli mas strachem przed niewidocznym)
5. Możemy być spokojni, wiedząc, że przypadki nie istnieją i NIE DA SIĘ zrobić niczego co by nie było przewidziane w grze (bo jest to zaprojektowana sceneria -jak w każdej grze, wszystko jest obliczone, idealnie zgrane i przewidziane -widać tę precyzję w świecie biologii, mikro i makro skali, a łudzimy się że psychologia i duchowość podlegają przypadkom -a to też nasza doskonała natura).
6. (i to jest najlepsze) Możemy opanować tę grę w życie, odnaleźć instrukcje ... [jak działa ludzki umysł, że jest odbiornikiem i nadajnikiem, rodzajem dowolnie programowalnej konsoli do gry].. i przechodzić ponad to co wydawało się nie możliwe.. osiągając coraz to nowe cele...
O to chodzi w tej grze, aby grać -wyznaczać i osiągać, kluczyć, czuć -doświadczać w kontrastach.. Ideą jej jest ROZRYWKA, a nie jak wmawiają to nie logiczne i wrogie naturze religie -sugerując cierpienie (jako pokutę po strąceniu z raju, za jakiś grzech).
Jesteśmy tu dla zabawy, i nawet dlatego wstrzynamy liczne wojny, zabijając postaci identycznie jak gramy w Dooma (czy inną sptrzelankę) Tyle, że tu w całkiem realistycznej scenerii (w doskonałej grze, na której okazję zapominamy, że coś oprócz niej istnieje, biorąc ja za jedną rzeczywistość).
Sorry za szczerość -ale jesteśmy oszukiwani i to dla dobra gry. Np. Jezus chciał innym powiedzieć, że to nie jest naprawdę (nie był kimś jedynym w swoim rodzaju, jak wielu przed nim doznał po prostu oświecenia). Ale mechanizm zabezpieczający graczy kazał im go nie słuchać i zgładzić (bo chciał zepsuć zabawę, sprzeniewierzyć się prawom gry. Wykorzystano jego śmierć i zrobiono z tego kolejną religię, jak setki innych, mającą na celu wychowawczą władzę nad tłumem). Cóż to jest bardzo ciekawe.. świat, wszechświat... można opowiadać godzinami.. Bo wg. prawa tej wielowymiarowej GRY, wszystko jest względne i NIC, ale to absolutnie nic nie istnieje naprawdę.. To wszystko odgrywa się wewnątrz nas (co nawet Jezus powiedział -jest w Biblli -"Królestwo niebieskie jest w was", albo "dziedzicami jesteście" że nie niewolnikami, ale jego braćmi. Bo KAŻDY gracz przechodzi tą samą drogę.. (ewolucja świadomości, bo to tylko ona jest -zmieniamy punkty widzenia, w wymyślanym przez siebie świecie jak we śnie). Ale wymyślanym na innym, wyższym poziomie... Zdradza to tajemnica podświadomości -wszelkie opory i problemy wynikają z wcześniej zapisanych w niej danych, czyli naszych myśli.. (tworzymy przyszłość na podstawie przeszłości..). Jeśli chcesz wiedzieć jak nawigować po tej grze (praktyczne lekcje) wpisz w YouTube BASHAR (wybierz i posłuchaj, lub podobnej -mniej zaawansowanej wiedzy -bo najpierw trudno w to uwierzyć). Czasem jak w matematyce, warto zacząć od podstaw. Jedni ludzie (kasta wtajemniczonych, najbogatszych) opanowała dobrze tę wiedzę, ale nie chce się nią dzielić obawiając konkurencji (dlatego 1% populacji ma 99% bogactw świata -bo oni wiedzą jak wszystko działa i ta dysproporcja w wiedzy, czyni masy ich sługami, czyli wyrobnikami łatwymi do manipulacji podawaną im informacją, co zaczyna się już od szkoły -program jest tak ułożony, by oduczać samodzielnego myślenia -wiadomości w mediach i z ambon tak podawane aby programować na STRACH i obniżać zdolności kierowania, wymuszać podporządkowanie). Dużo by pisać.. ALE TO GRA i dzięki temu, że są przeszkody jest ciekawa. Zresztą każdy dąży do tego czego nie ma -z perspektywy nie ograniczonego ducha, życie człowieka jest szczytem marzeń, a Ziemia to RAJ (dlatego ją taką stworzyliśmy -to nie kosmiczny przypadek -teoria darwina jest naciągana, dziurawa i śmieszna)
Wszystko pięknie, ładnie tylko podaj mi sposób weryfikacji tej historyjki, to uwierzę. Takie bajdurzenie może mieć tyle wspólnego z obiektywną prawdą co nic.
Nie ma obiektywnej prawdy, wszystko jest względne. Są pewne niezmienne prawa rzeczywistości.
To o czym mowa w filmie potwierdza:
> starożytna nauka (np. Kabała, Huna)
> współczesne odkrycia (np. fizyki kwantowej, kosmologii, psychologii)
> jest wiele świadectw ludzi, którzy doświadczyli między-wymiarowych podróży (zmieniacz stany świadomości, to jest nawet bardzo popularne, są podręczniki fora -jest kilka sposobów, takich podroży w obie strony:) Na temat niektórych profesor M. Nevton robił badania, przeprowadzając ok. 200 doświadczeń czyniących to wiarygodnymi dla mnie.
Ja wierzę, że jest obiektywna prawda którą być może kiedyś naukowo poznamy. Widzę że głęboko wierzysz w te teorie, ja jestem raczej sceptyczny. Współczesne odkrycia niczego nie przesądzają, Są też świadectwa osób, które doświadczyły np. kontaktów z obcą cywilizacją to również niczego nie musi dowodzić. Jestem szalenie ciekaw czy naprawdę w 100% wierzysz w to że jesteśmy nieśmiertelni, skąd wiedza na ten temat, mogę śmiało skakać z okna? ;)
Jeśli masz jakieś sensowne propozycje książek ma ten temat z podkreślam logicznym, naukowym zapleczem możesz je podać. Bo ten przeciętny film może przekonać chyba tylko rozchwianego nastolatka, podobnie z podlinkowanym prorokiem jakich tysiące chodziły po tej ziemii.
Skakanie z okna było by bezcelowym (jak dla mnie) wyrazem skrajnej głupoty.
To tak jak by wykupić cały tydzień gry w paintball i w pierwszej minucie (nim się pozna zasady) zrobić z siebie błazna, zdeptać sprzęt i zabrać się.
Wszystko jest celowe, nic nie dzieje się bez powodu (obecność tu jest zaplanowana, jakby opłacona z góry). Samobójstwo to wyraz nie zrozumienia idei życia.
Polecam:
"Dr Michael Newton — autor bestsellerów „Wędrówka dusz” i „Przeznaczenie dusz”, powraca z nową serią przykładów badań, które podkreślają głęboki wpływ ..."
Co do przekonywania, to czasem jakaś idea, jedna rozmowa (jakby oświecenie) lub lata poszukiwań, wertowania książek, rozmów z ludźmi (gruntownego przebadania sprawy).
Każdy ma swoje uwarunkowanie, tak jak talenty, pewną łatwość lub determinacje.
Mi zajęło to ze 2-4 lata, aby przekonać się na tyle, aby o tym mówić/pisać z pewnością siebie (a nadal nad tym pracuję aby uświadomić sobie ostatecznie, ego typu rewelacje, by nimi żyć codziennie). Ponieważ nasza cała edukacja, jest nastawiona materialistycznie (urabia pewien sposób myślenia, który jest niezwykle trudny do oduczenia, potrzeba cierpliwości i oswojenia z tak zadziwiającymi kwestiami jak rzeczywistość fraktalna, światy równoległe, albo złudzenie czasu i przestrzeni. Przez co badając rożne zjawiska wg. starego paradygmatu tradycyjnej nauki pozostajemy jakby w zamkniętym /błędnym/ kole. Na szczęście mamy fizykę kwantową i zasadniczo nowy, rewolucyjny sposób patrzenia na świat (w którym wszystko jest względne, a prawdą staje się dana możność już na etapie jej obserwacji, będącej urzeczywistnionym aktem wyboru /z pośród nieskończonych możliwości, których ludzki umysł nie ogarnia, mając kontakt z symbolicznym 1% rzeczywistości -reszta danych w obecnym układzie percepcji nie jest pobierana. To tak jak by być ślepym badając świat po omacku i mieć na jego podstawie wyobrażenia, że istnieje tylko to co dotykalne jednym jedynym zmysłem/).
Są ludzie, którzy widzą pola energetyczne, tzw. aury (są urządzenia, które je interpretują), ale to nadal kropla w oceanie możliwości... Cóż być może zawsze ludziom, wydawało się, że są na szczycie cywilizacji i że wiedzą wszystko o świecie (ponieważ nie wie się tego czego się nie wie). Bywa tak, że od odkrycia czegoś do upowszechnienia przy nie sprzyjających warunkach mija kilka tysięcy lat (bo mało kto jest zainteresowany aby masy myślały samodzielnie, potrafiąc poruszać się po rzeczywistości, znając prawa energetyki człowieka, podświadomości itp.) Najłatwiej manipuluje się głupim i osłabionym tłumem ("góra", która animuje oświatą wie to od dawna i nie sprzyja rozwoju alternatywnej wiedzy, a wręcz przeciwnie).
Żeby uściślić, określ czy opierasz przekonanie co do tej teorii na wierze czy na nauce. Bo te sposoby weryfikacji coś strasznie mętne. Jeśli to pierwsze to oczywiście mnie to zupełnie nie interesuje. Jeśli masz jakieś realne naukowe źródła to chętnie je poczytam. Z naciskiem naukowe bo przytoczony Newton, który na końcu swojej wielkopomnej książki pisze, że nie ma ona żadnych podstaw naukowych można rozpatrywać w kategorii żartu.
Wiara, czy nauka to jak zapytać co wybierasz czarnych czy czerwonych (demokracje czy totalitaryzm -wódkę czy wodę itp.) To uproszczony model rozumowania wynikający z niewiedzy o alternatywach. Mówiąc o nauce masz za pewne na myśli raczkujące dopiero młode współczesne nauki uniwersyteckie (raptem mające kilkaset lat). Tym czasem są o wiele starsze i w niektórych dziedzinach znacznie zaawansowane, mające tysiące lat systemy wiedzy, będące także nauką (ale nie oparte na naturalistycznym dogmacie materialistycznym, ograniczającym się tylko do badania materii). Rozumiem, że jako wychowany we współczesnym świecie stanowi dla Ciebie swego rodzaju guru, nauka akademicka, z jej ograniczonym (aby nie powiedzieć błędnym /w niektórych zakresach/ systemem założeń). Więc wiedz, że ów papierek lakmusowy prawdy opiera się także na wierze. Bo u podstaw współcześnie przyjętego modelu nauki są DOGMATY WIARY (czyli założenia nie weryfikowalne, których błędność odbija się na wyniku badań w dziedzinach, do których nauka nie weszła właśnie ze względu na ograniczone założenia u jej podstaw).
Kiedyś zafascynowany kilkutomowym dziełem wyjaśniającym wiele zagadkowych kwestii, pozwoliłem sobie je porównać do Biblii, w rozmowie z religijnym kumplem (obecnie dawno odżegnałem się od tego środowiska, uważając je za nie reformowalny ciemnogród). Ów kumpel odpowiedział "przeczytam tą książkę, jeśli Papież ją uzna" (bo Papierz dla ludzi kościoła jest autorytetem w dziedzinie prawdy -nawet jest zabawny dogmat o jego "nieomylności"). Taka odpowiedź jest wyrazem niesamodzielności, poszukiwania wzorca prawdy aby zwolnić się Z SAMODZIELNEGO MYŚLENIA.
Czuję, że Ty odpowiadasz mi podobnie, tyle że powołując się na inny autorytet nauki.
Przeprowadziłem nie jedną rozmowę z kimś, kto na końcu oświadcza -jeśli nauka to uzna.. Takie podejście chyba to wynik masowej manipulacji, mający na celu przekonać ludzi, że są głupi i sami nie zrozumieją prawdy (dlatego muszą oprzeć się na autorytecie).
Tym czasem ten autorytet reprezentuje w większości przypadków, tzw. poprawność polityczną (służąc jako narzędzie do urabiania masowych opinii. Niektórzy naukowy wiedzą swoje, ale mają z góry narzucone programy edukacyjne. Ludzie z elit podobno są uczeni co mają mówić, a o czym nie mogą wspominać w TV). Świat nie tak wiele się zmienił od setek lat ucisku i wiekó ciemnoty (obowiązuje swego rodzaju cenzura, informacje jest dystrybułowana tak, aby było to obłacalne. Mówi się wiele o determinacji pieniądza, że TV schodzi na psy bo liczy się oglądalność, bo politycy robią coś dla pieniędzy, mając gdzieś interes obywateli.. To tak wygląda z perspektywy przeciętnej jednostki rozumującej w małej skali, gdzie na co dzień spotyka się z pieniędzmi. Tym czasem są znacznie większe wartości, takie jak wiedza i władza, które gdy oszacuje się skalę masowej nie wiedzy, okazują się być ściśle powiązane. Bo najłatwiej manipuluje się głupim tłumem -można niemal wszystko wmówić niczym w sekcie. Masowe programowania poglądów i co gorsza całego sposobu myślenia w tym nie samodzielności i nie ufności, do wiedzy. Tak to wypracowano rewelacyjną metodę autocenzury, nie potrzebując już indeksu ksiąg zakazanych. Mówisz człowiekowi o czymś, a on odrzuca to z góry, bo tak go nauczono aby wierzyć tylko w to co zaprogramowane /w TV, szkole i z ambony/ a wszystko inne uważać za nie prawdziwe i nawet nie zadawać sobie trudu na MYŚLENIE. Z ludzi zrobiono automaty, które zamiast myśleć odtwarzają wpojoną im wiedzę. Tak działa współczesny system edukacji będący obok religii ważnym filarem systemu kontroli.
Podsumowując. POMYŚL, zastanów się. Gdy przyjmujesz.. aby móc opanować nową wiedzę, musisz mieć odrobinę kredytu zaufania. Zwróć uwagę, iż świat jest podzielony na obozy, oparte na dogmatach. Każdy ciągnie w swoją stronę, mówiąc że on ma racje i u niego jest prawda. Religie i materialistyczna nauka, to dwie zwalczające się jakby partie na arenie poglądów. Obie są jak "wilki w owczej skórze" jeśli chodzi o dostęp do mądrość i wolności. Żadna z nich nie jest dobra (jak dla mnie przypominają np. anarchię i totalitaryzm, gdzie np. demokracja była by trzecią drogą środka).
Samemu dotrzesz do prawdy kierując się logiką i doświadczeniem (tak jak robią to naukowcy). Dobra rada, jeśli chcesz poznać prawdę, nie ufaj nikomu na słowo -(odważnie podważaj "dogmaty" w których Cię wychowano aby PRZEKONAĆ SIĘ SAMEMU, mimo że wmówiono Tobie być może, iż to nie możliwe, iż zawsze musisz opierać się na jakimś podstawionym ci z góry, guru, autorytecie.
U założenia konwencjonalnej nauki leży, dogmat iż poza materią nic nie istnieje (poza tym co doświadczalne zmysłami). Nie jest to nic innego jak (każda inna) WIARA. Dlatego tą tak spopularyzowaną, jakby autorytarną, współcześnie metodą naukową (z jej ZAŁOŻENIA) nie da się poznać czegoś (co ona sama wyklucza). Tym czasem są inne nauki ogólne ezoteryczne (pierwsze lepsze, które przyszły mi do głowy to: Huna, Kabała, Numerologia, Astrologia -dwie ostatnie oparte na matematyce, wszystkie doświadczalne i praktyczne). Myślę, że w duchowych poszukiwaniach, chodzi o zdobycie ogólnej wiedzy, aby z tych klocków sam wyłonił się z czasem jasny obraz zrozumienia całości, czyli praw rządzących wszechświatem jakim jest człowiek także (w tym sensie, że wchodzi z rzeczywistością w głęboką interakcje). Jeśli chcesz asekurować się odkryciami współczesnej nauki, zapoznaj się wpierw z wnioskami wynikającymi z fizyki kwantowej (to powinno już zrewolucjonizować spojrzenie na rzeczywistość i kwestię jednej prawdy).
Polecam cykl wykładów na Y.T. (jeden z odcinków nosi tytuł "Fizyka Kwantowa 12 Obserwator").
Bardzo interesujące.
Ja myślę jednak, że sprawa jest znacznie prostsza(?).
Skoro obecnie żyjemy tutaj w 3 wymiarach (czas się w to nie wlicza bo nie możemy go tutaj kontrolować), to znaczy, że w 4tym wymiarze można by było 'widzieć' zmianę świata na osi czasu ( czyli bym widział wszystko/siebie/każdego innego od narodzin do śmierci w taki sposób jak mogę zobaczyć twarz i zad) a w piątym wymiarze widzieć dodatkowo wszystkie możliwe kombinacje wersji wydarzeń.
A skoro już w 5tym wymiarze zawierają się wszystkie możliwe kombinacje wydarzeń to znaczy, że to już było (bo zbiór elementów/działań/możliwości wyboru jest skończony). Czyli w tym momencie odgrywany jest film z jednej wersji wydarzeń, mimo, że wydaje się że jest inaczej. Więc cokolwiek teraz zrobisz dobrego czy złego - jest to nieistotne bo w którejś innej wersji zrobisz coś zupełnie przeciwnego. A dzieje się to równolegle. Jest to bardzo pocieszające i niepokojące zarazem - skoro tutaj jesteś normalny, to znaczy, że w innej wersji jesteś nienormalny/kaleki/zboczony/gruby/głupi/rudy/wpisz dowolne i odwrotnie. Skoro tutaj przeprowadziłeś staruszkę przez ulicę to w którejśtam wersji okradniesz ją/zabijesz/zgwałcisz itd. To mocno zmienia postrzeganie otaczającego świata.
Swoją drogą, od dzisiaj nie morduję nikogo w grach komputerowych ani żadnych innych ;)
Pozdrawiam :)
Jest (być może nie jeden) taki film "Druga Ziemia" na temat tego przykładu -światów równoległych. (Opowiadający jak niuans, czy konkretniej decyzja, a za nią wypadek zmienia życie, mimo że nie jest się weń puszkowanym -dwie alternatywne historie jednej osoby, która symbolicznie spotyka się z jej odpowiednikiem z tytułowej "drugiej Ziemi").
Masz racje, to pocieszające (zbawienne, bo uzmysławia nam, że nie potrzebnie przywiązujemy do wszystkiego przesadną wagę -to tylko gra znaczeń, w nieskończoności istniejących scenariuszy. Przy takim masywie danych, to co robimy nie ma niemal żadnego znaczenia ponad kreowanie naszego doświadczenia). Zresztą to my, poprzez subiektywną interpretacje, nadajemy je rzeczą, ludziom, sytuacją (tak jak byśmy od świadka tworzyli własną grę /szczególnie uczuć, emocji/).
Myślę, że sterowanie, dużą frajdę w tym niezwykłym świecie sprawia samo życie, podróżowanie w czasie. Czyli właściwie STEROWANIE (odnajdując się jako twórca swego doświadczenia /a nie ofiara losu -jak mniema się powszechnie -która to podlega "twardej" rzeczywistości. Gdy pozna się instrukcje, czy wyrobi w miarę pozytywną filozofię, można odnajdywać wiele radości w "serfowaniu" po nieskończonej przestrzeni możliwości "wariantów wyboru". Realizując coraz bardziej świadomie życie (jakby doskonalenie skuteczności, samorealizacji poprzez naukę, poznawanie świata/siebie). Jak by na to nie spożyć pobyt w tym wymiarze to interesująca gra strategiczna:)
Każdy jakoś usprawiedliwia swoją egzystencję na tym świecie. Jedni tworzą bardziej "zakręcone" teorie inni nie potrzebują aż tak komplikować sobie swojego postrzegania rzeczywistości. Sam uważam że w różnorodności siła i pełna tolerancja dla każdego. Sam kiedyś namiętnie czytałem Ericha von Dänikena, ale dorosłem i nie uważam już jego teorii za tak prawdziwe jak kiedyś :)) Choć nadal uwielbiam s-f i fantasy to już traktuję te zagadnienia tak jak się powinno, czyli jako ciekawe koncepcje bardziej lub mniej fantastyczne dla mnie.
Istnienie światów równoległych to także fantastyka dla zjonizowanego jest to jakaś forma rzeczywistości dla całej reszty mniej lub bardziej fantastyczna idea, koncepcja świata. Tak właśnie jest ok, różnijmy się pozytywnie!!!!!!
Utożsamiając swoje poglądy ze sobą faktycznie można powiedzieć, że tolerancja jest nieodzowna w poprawnych, pokojowych kontaktach. Jednak świat nie wydaje się różnić dla każdego choć wydaje się inny. Powiedział bym, że różnimy się wiedzą, która stale się rozwija. Fantastyka naukowa okazuje się szybko "stawać" rzeczywistością (to z naszej perspektywy -tym czasem rzeczywistością zawsze była, tylko nasze jej zrozumienie doskonali się do tego stopnia... że wydaje nam się już wszystko wiemy. Wprawdzie nie sądzimy już że Ziemia jest płaska /niestety zapominając, że były czasy gdy nie dopuszczalną fantastyką była wizja, nie bycia w centrum układu słonecznego i całego kosmosu/. Ale sądzimy za to, że w poznaniu wszechświata zostało powiedziane ostatnie słowo. Koncepcje tylu multi-wszechświat są naukowe (wyliczane matematycznie) a nie para naukowe czy fantastyczne. Potoczne rozumienie rzeczywistości jest zacofane ze sto lub więcej lat w stosunku do niepodważalnych odkryć naukowych. Patrz np. wnioski płynące z fizyki kwantowej (która nie jest wcale nowa, jak się potocznie wydaje -minęło całe pokolenie, dziś stosuje się ją w praktyce). Okazuje się np. że coś takiego jak materia nie istnieje, jest formą fali, porcji informacji, dokładniej świat jest rodzajem hologramu (dopiero w umyśle częstotliwości przetwarzane są na bodźce, np. obrazy). Wiele podobnych rewelacji jest zupełnie nie znanych.
Wiele podobnych rewelacji
Ogólnie masz racje (odpowiedziałem pospiesznie, nie patrząc nawet do jakiego tematu i pod jakim filmem:) Rzeczywiście tego typu teorie maja być przede wszystkim praktycznymi odpowiedziami dla tych korzy ich potrzebują (a niemal każdy potrzebuje czegoś innego -jeden lubi wadę, inny piwo, trzeci spirytus, czwarty mleko). Trudno oceniać czy coś jest lepsze obiektywnie, bowiem dobrem jet zaspokojenie konkretnego pragnienia. Dla mnie to nie tylko ciekawość świata, ale pragnienie swobodniejszego, pełniejszego życia. Podobno wykorzystujemy 5-10% możliwości umysłu. To tak jak by mieć super-sportowe auto wyciągające blisko 300, ale jeździć nim najczęściej po wiejskich drogach 15-30 km/h (dając się wyprzedzać przez co lepszych rowerzystów:) Też czytalem Denikena, ale raz, czy dwa kierując się w stronę praktycznej wiedzy, która zmienia życie (jak w filmie "Jestem Bogiem" albo "Lucy". Są osoby, o niezwykłych zdolnościach, które potwierdzają tę "teorię" o "jeżdżeniu na jedynce" większości ludzi przez całe życie. To skłania do refleksji i pytania -czy aby znamy świat i siebie, czy jesteśmy tylko nieco cywilizowanymi do niedawna małpami, którym zawsze wydawało się że już wszystko wiedzą.
http://www.filmweb.pl/film/Sekret-2006-408150
Odpowiem najpierw na ostatni post. Oczywiście wykorzystujemy 10 procent możliwości mózgu. Ale nasze ciało ewoluowało setki tysięcy lat i wykorzystuje te 10 procent nie bez kozery. W domyśli widocznie tylko tyle może. Gdybyś poczytał więcej to dowiedziałbyś się że większe wykorzystanie mózgu z punktu widzenia fizjologii ludzkiej nie wchodzi w grę (pała się przegrzewa-mówiąc kolokwialnie) może jeszcze trochę ewolucji lub ingerencji genetycznej w ciało ludzkie i jakiś nowy sposób chłodzenia na nasz mózg się znajdzie:)
Co do szukania koncepcji świata które są zgodne z jakąś tam teorią nauki. ohhh można by poszaleć!!!
Ty sobie wybrałeś multi światy i teorię że nasz światopogląd nie nadąża za nauką. Fakt nasz światopogląd za nią nie nadąża, ale kiedy już jakaś teoria jest pewna na 100 procent to jakoś wciska się ludzkości w głowę, a kiedy jest jedną z multi teorii nie potwierdzonych faktami to nie może się przebić.
Fizyka wszechświata jest zbyt zagmatwana aby ją ogarnąć na to mamy dowody a na multi światy nie. I to jest właśnie różnica w tych zagadnieniach. Wiemy że mało wiemy ale nie wiemy że multi światy istnieją taka samo jak nie wiemy czy istnieją kosmici itp. Co nie znaczy że w przyszłości coś z tych rzeczy się nie potwierdzi.
O tym chodziło mi w poście. Każda teoria jest dobra ......... :)
Telekineza, telepatia, jasnowidzenie, zmienne stany świadomości, czytanie w myślach, widzenie aury, diagnozowanie i leczenie, oddziaływanie na materie w szerszym zakresie (zjawiska naturalne itp). Ciekawe ile to byłoby % wykorzystania umysłu.
Jeśli to wydaje się abstrakcyjne (przy masowym poziomie wiedzy, czyli nie wiedzy o tym co się dzieje na świecie i co może człowiek) to popatrzmy na rzeczy prostsze. Większość ludzi nie wykorzystuje prawie swojej inteligencji, kończy szkołę prawie zapominając o nauce, popada w rutynę stając się trybikiem w maszynie.. gdzieś pracuje, przeważnie nie potrzebując myśleć kreatywnie i rozwijać się. Tym są jednostki, które jednostki na tym minimum, a stale się rozwijają. Np. ucząc się czytania fotograficznego, co znacznie przyspiesza w ogóle przyswajanie wiedzy. Jest gość, który nauczył się dla zabawy liczyć gigantyczne liczby w pamięci (zajęło mu to wprawdzie 8 lat, ale udowodnił co umysł potrafi). Gdy prześledzi się ewenementy, można dojść do wniosku, że nie wykorzystujemy nawet procenta własnych możliwości jako ludzie współcześni, będąc bardzo zacofani w tych zakresach, które czyniły by nas niezależnymi. Depresje, braki motywacji, poczucie niespełniania, złości, spory, negatywne emocje, kompleksy, lęki i wiele wiele innych problemów trawi ducha współczesnego człowieka... Ponieważ Tak jest lepiej. Lepiej zarządzać stadem głupich, słabych, skonfliktowanych owiec /masą taniej siły roboczej/. Nękanej problemami, nie umiejących posługiwać się własnym rozumem (nawet myśleć samodzielnie w oderwaniu od podanych "prawd"). Trutych chemikaliami, częstotliwościami, blokującymi programami... Nie mających życiowej energii (lub tracących ją na głupoty) nie wiedzących jak duże mają możliwości, niegrzęznących w podanym im schemacie i ogolenie wierzących we wszystko co się ex-katedra powie. Teoria Darwina jest niedorzeczna i dawno ją obalono (a jednak jest uznana, politycznie poprawna, bo przydatna). To nie jest żadna teoria, tylko inny punkt wiedzenia, który jaskrawo wyłania się z chaosu informacji gdy połączy się pewne fakty (nie zauważalne, w masowej świadomości, kreowanej przez masowe media, masowe, religie, masową edukacje -wszystko zostało scentralizowane, opracowane przez speców od manipulacji, tak że stopień dezinformacji jest olbrzymi). Żyjemy jak Buszmeni, gorzej niż za średniowieczem (nie wiedząc najważniejszych rzeczy o własnej naturze, bo idealny niewolnik to taki, który mało myśli dużo robi -innymi słowy jest głupi ale silny, zdeterminowany do posłuszeństwa, aby dostać przysłowiową "miskę ryżu" i zapłacić za kont, oraz media, któe byłby miał za darmo gdyby nie ukrywano patętów z zakresu darmowej energii. Czyli wygląda na to, że w większosci ludzie pracują bo muszą, aby przetrwać. Ssumuj podatki, wielokrotnie nałożone +ZUS i wyjdzie, że większość tego co zarabiasz i tak oddajesz znów na system, który Cię kontroluje nie zapewniając prawie niczego dobrej jakości (policja, gdy komisatiat jest kilka przecznic dalej, przyjeżdza pół godziny po zgłoszeniu, na biórkach mają zabytkowe telefony w prawie centrum stolicy, drogi nawet wojewódzkie robią tak, że rozpadają się -po paru latach muszą je łatać. Służba zdrowia rodem z czarnej komedii, szpitale bankrutują.. szkoły to odzielny temat. Zasłaniając się nie ekonomicznością zlikwidowano wiele połączeń kolejowych jak i bibliotek (tym czasem te sektory nigdy nie są zyskowne, funkcjonując jako służalcze wobec społeczeństwa). W TV jest gówno, a wartościowe programy o drogiej w nocy (przynajmniej tak było gdy oglądałem). Na półkach w całodobowych sklepach najwięcej tego co najbardziej truje ( papierosy i alkohol -całe galerie kolorowych butelek, niczym w muzeach). To tylko wybrane, spontanicznie kwestie. Można by pisać godzinami, a o tym czego nie wie się, co bardziej ukryte pisać i mówić całymi dniami. W takim świecie pozorów przyszło nam rozmawiać o tym co jest prawdziwe (a co prawdziwym wydaje się, bo takie stworzono wrażenie -gdyż to się najzwyczajniej opłaca). Demokracja to przykrywka dla innego typu systemu. Gdyby ludzie decydowali o sobie.. to nie pozwalali by na powolną zagładę, zaprzeczenie cywilizacji.
Podsumowując. Umysł podobnie do społeczeństwa na wysokim poziomie rozwoju technologii, ma niemal nieograniczone możliwości (gigantyczne w odniesieniu do tego co się wykorzystuje, narzucając szereg ograniczeń w celu zachowania obecnego systemu ekonomicznego -gdzie pieniądz, jego dystrybucja to niemal totalitarna władza /dzięki jego deficycie u jednych, a nadmiarze u innych, których majątki przewyższają budżety państw, wiec naturalnie te ostatnie stają się w ich rękach marionetkami/).
Do rzeczy -ludzki mózg to tylko rodzaj wyświetlacza, jak monitor komputera. Cały system jest gdzie indziej, mózg to jednostka wizualizacji procesów -proste urządzenie techniczne techniczny jak odbiornik telewizyjny. Tym czasem umysł jest niczym komputer, źródło (stacja telewizyjna) tam tworzy się wszystko. A ponieważ jest to obiekt nie fizyczny nie ma ograniczeń (i to nie żadna teoria, a odkryte naukowo fakty, które zresztą potwierdzają różne fenomeny jak np. śmierć kliniczna lub widzenie myśli, diagnozowanie z tzw. aury). To pewnie dla Ciebie magia, ale są całe tomy wiedzy, w tym opracowania wybitnych profesorów. Nie popularne dlatego, że są nie pewne, ale dla tego że są NIEWYGODNE. Zastanów się przez chwilę, komu w demokracji zależało by, aby jednostka była mądra i niezależna (świadoma), by mogła mądrze wybierać (powiedzmy uczciwych polityków, dbających o nią, a nie o siebie. A co najważniejsze rozliczających ich, uczestniczących w polityce (bo marionetek o ładnych uśmiechach nie zabraknie:) Zwróć uwagę też jak łatwo kreuje się opinie z góry, co determinuje kształtowanie umysłu przeciętnego człowieka jak nie centralny system obiegu informacji (np. szkoły, prasa, radio i TV).
W obliczu tych dwóch refleksji staje się niemal oczywistym, że nie doczekasz się nigdy popularyzacji nie wygodnych władzy odkryć naukowych (bo światem rządzi ekonomia, opłacalność, a nie dobro jednostki). Popatrz na karierę Hitlera, to był przecież kochany reformator i "wybawca z kryzysu (wybrany demokratycznie -zmienił taktykę, gdy zamach stanu się nie udał). Dał się poznać jako znakomity mówca. Jeden człowiek zdołał stworzyć w tak krótki czas tak silny militarnie i ideologicznie system dlatego, że zręcznie kreował informacje (bazując na niepokojach, uprzedzeniach, zjednał sobie ludzi). Z czasem potrafił im wmówić, że jedni z ludzi to podludzie, inni nadludzie (jednych trzeba wywyższyć innych spalić, czy przerobić na mydło -czym zajmowali się ludzie wykształceni, naukowcy, bez przymusu, ale z uwagi na ideologie, przyjęte nowe wartości, siłą informacji zmienia kryteria myślenia. Dokładniej jednostka podlega "praniu mózgu" niczym w sekcie. Tak kreuje się rzeczywistość informacją. Ludzie nie mają pojęcia w jak dużym stopniu są podatni na manipulacje (wydają sie być bezbronni i naiwni jak dzieci -autorytet i częstotliwość powtarzania informacji wszystko robi, swrawia wrażenie prawdy. Tak zresztą szew propagandy Hitlera wyjaśniał jego sykces przed sądem. Że kłamstwo powtarzane wiele razy staje się prawdą. To fakt (jak działa umysł) który zatajając wykorzystuje się do wmawiania ludziom wszystkiego co wygodne, więc demokracja to farsa, a masowa wiedza podlega cenzurze i jest manipulowana. Cała historia ludzkości fałszowana, niszczone wykopaliska (aby tłum wierzył w przyjętą oficjalną wersję, właśnie ewolucji Darwina, mimo, że wiele odkryć temu zaprzecza aby człowiek pochodził od małpy).
Dodam ciekawy przykład (bo Hitler, ideologie totalitarne, kamikadze, zdają się być zamierzchłymi, ciemnymi czasami).
Aby przekonać się jak sprawdzanie działa manipulacja i jak głęboko upośledza umiejętność myślenia, wystarczy porozmawiać z ortodoksyjnym wyznawcą jakiejś religii (których w Polsce nie brakuje:( że czasem mam wrażenie, że nie można znaleźć normalnych ludzi bo tę krainę skolonizowała jakiś dziwna sekta te ok. tysiąc lat temu, ze swą doktryną wchodząc głęboko w niemal każdą dziedzinę, tak że ludzie nie umieją myśleć inaczej jak tylko tymi kategoriami, jakie przez całe pokolenia im wpajano). Więc nie dzielę ich na np. religijnych lub nie, ale na bardziej lub mnie skażonych tę wypaczającym pojęcie o świecie ideologią, na której w dużej mierze opiera się też nauka -bo została stworzona tu w zachodnim chrześcijańskim świecie. Jak porozmawiasz z profesorami na UW, min fizykami, okaże się, że część z nich pozostaje chrześcijanami (tak głęboko to oddziałuje, bo jest koncepcją leżącą u podstaw). Zresztą alternatywa jest na tyle dziwna, że bez wprowadzenia w temat wstyd otworzyć usta. Ale na szczęście mamy fizykę kwantową, która niedowiarkom przybliża nowy obraz świata, znacznie różniący się od tego, który w nas pojawiła chrześcijańska, w gruncie rzeczy (daleka od zrozumienia świata) cywilizacja. Dlatego, utarło się, że odpowiedzi nie ma, że się poszukuje ale nigdy nie znajdzie, że nie wiemy tego, tamtego, że tu są ograniczenia.. tam ograniczenia.. że ludzki umysł "się przegrzewa".. itd. Gdy się zanalizuje tę doktrynę religijną leżącą u podstaw całej kultury (która wykreowała ją podbijając ogromne tereny, całe narody /nieraz mające wyższą wiedzę o świecie -dlatego palono biblioteki, inkwizycja likwidowała niezależnie myślących ludzi, nie mówiąc o krwawych rzeziach, podczas podbojów/). Cóż potem zwycięzca pisze historie, rozwija edukacje i doskonali indoktrynacje z ambony. To chora ideologia, która u założenia ma niewolnictwo (traktowania człowieka jak hodowlaną owce).
Początki były jaskrawe: terror, cenzura (indeks ksiąg zakazanych). Teraz mamy kontynuacje (wilk w owczej skórze). Jednak co znamienne, pozostały ideologia, stary sposób funkcjonowania (czyli niszczenia prawdy i manipulacja).
Jednak ponieważ ludzki umysł programuje się jak maszyna, ludzie tego nie widzą odcięci od wiedzy i nauczeni aby nie myśleli (dosłownie system edukacji oducza myślenia samodzielnie, na rzecz zapamiętywania formułek -podanych z góry za prawdę). Poza tym sama koncepcja prawdy to też swego rodzaju oszustwo. Alternatywna wizja świata jest tak odległa od populistycznej, że to co się tu dzieje przypomina jakiś obóz koncentracyjny (gdzie niewolnicy zdaje się nawet nie przypuszczają, że są nabijanymi w butelkę niewolnikami, hodowanymi po to aby ich wykorzystywać.. Gdzie dawkuje się im jak mają myśleć, co robić i karmi się ich toksynami, by byli słabi, chorowali i w wieku po produkcyjnym szybko umierali nie zajmując przestrzeni). Jak łatwo przewidzieć, w obliczu automatyzacji, nie będą potrzebni w takiej ilości.. stąd redukcja ich liczebności..
Właśnie co do przykładu o religii (bo bym zapomniał).
Wystarczy porozmawiać z jej przedstawicielami, aby dowiedzieć się jak działom umysł (biorąc poprawkę, że podlega się tym samym procesom). Będą uparcie bronić poglądów, które w świetle racjonalnego rozumu, zdają się być jakimiś totalnymi idiotyzmami (aby nie powiedzieć głupimi żartami, które ktoś im zrobił wmawiając takie głupstwa).
Wiec "Jezus żyje" lub "człowiek od małpy" działa to na tej samej zasadzie (nawet najgłupsze kłamstwo często powtarzane prawdą się staje). Więc jeśli chcesz się wyzwolić z sideł systemu nie patrz na "prawdy", a na intencje i czytaj wiele, porównuj wnioskując samodzielnie (wiedza wyzwala, dlatego w TV i szkole jest papka mało istotnych śmieci przemieszana z podstawowymi informacjami, w które dobrze jest wyposażyć niewolnicze społeczeństwo +ogromna doza manipulacji, tak aby myśleć pewnymi zakodowanymi kategoriami, dzięki czemu nie mogąc dotrzeć do głębszej prawdy i wybudzenia się z matriksu). To jest bardzo ciekawie opracowane. Tak czy inaczej wiedza wyzwala, stąd czytelnictwo spada, a szkoła jest tak organizowana aby zniechęcać do kontynuacji nauki (by był to przykry obowiązek do odwalenia).
Przykładami współczesnej animacji życia społecznego są filmy np.: "Niepamięć", "Intruz", "Wyspa", "Matrix".
Wracając do głównego tematu (wykorzystania niewielkiego % możliwości potencjału). Przyjrzyjmy się pierwszym lepszym forum (w W kontekście spostrzeżeń S. Lema, który podsumował zjawisko słowami: Do puki nie poznałem internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów!)
To dziwne zjawisko (wydaje się narastające) polega na zalewie głupoty i chamstwa (nie umiejętności myślenia, prostactwa, wzajemnej wrogości).
Taka większość stanowi wyraz kierunku "systemowej hodowli".
Zarysuje się olbrzymia przepaść gdy porównamy ich do możliwości człowieka na podstawie wybitnych jednostek (albo na podstawie przedstawicieli intelektualnej/kultowej elity społeczeństwa). Teoretycznie wszyscy są tacy sami stworzone na jedną modłę "biologiczne maszyny" posiadające w umyśle [tym ukrywanym podświadomym] różniący ich jedynie zasób DANYCH. Np. NLP dowiodło, temu, że cechy i talenty to informacje, które można kopiować. Więc jeśli jeden człowiek może czegoś dokonać to teoretycznie każdy).
Tak więc przeciętny człowiek jest na żałosnym poziomie wykorzystania swoich możliwości (wyraźnie wiele mniej niż 10%). Gdyby przyjąć, że 1000 najwybitniejszych w historii jednostek wykorzystuje 100% umysłu (nie mózgu* będącego tylko łącznikiem duchowej struktury umysłu, z materialną reprezentacją osoby -do której celowo zawężana jest nauka, aby niewolnicy nie mając pojęcia o świecie i o własnej naturze nie umieli się po nich poruszać w szerszym zakresie niżeli wyuczy się ich, narzucając ramy schematu zamkniętego w etykietce "prawda naukowa" (lub "dogmat religijny" . Wszystko jedno i tak jedno i drugie jest użytecznym narzędziem wyrabiania masowej świadomości wg. potrzeb "Panów", a nie "sług").
*-gdy porównamy umysł do komputera, a mózg do monitora. To zawsze wykorzystujemy 100% monitora, ale zwykle tylko ułamek procenta możliwości komputera. Dlatego utożsamianie niematerialnego umysłu, z biologicznym mózgiem jest daleko idącym nieporozumieniem (nadmieniam tak na wszelki wypadek).
Sorki chłopie ale dowody jakie przytaczasz na potwierdzenie tego co piszesz, to tak jak bym powiedział że na planecie HD40307g kosmita właśnie puścił bąka.
To dowód wysnuty z właściwej przesłanki ale kompletnie odstrzelony w kosmos. Fakt że odkryto nową planetę ale reszta to fantazja. Ty właśnie opierasz swoje dowody na fantazji rozwiniętej z jakiegoś tam faktu. Telepatia, telekineza, diagnozowanie z aury, trochę mniej fantazji a więcej realiów. Za dużo filmów oglądasz i rzeczywistość Ci się miesza. Choć nie przeczę że reszta jest już sensowniejsza, jak to że pracując intensywnie nad jedną dziedziną naszego umysłu potrafimy ją wyraźnie pobudzić. Wysoce wskazane zamiłowania, jak rozwijanie pamięci, liczenie dużych sum ( sam praktykowałem :) itp. To z pewnością usprawnia nasz mózg. Ale pogląd, że uzyskujesz w ten sposób wymierne przełożenie na procent wykorzystania mózgu, jest na wyrost.