Nie wielu wie że film powstał na podstawie książki Michael Crichton Zjadacze umarłych z 1976 roku a zaś sama książka powstała w oparciu o tłumaczenia oryginalnych zapisków ponoc kiedyś naprawdę żyjącego Ibn Fadlana. Jeśli to serio się wydarzyło to nieźle rozrywkowe życie miał koleś :)
Z checia przeczytam ksiazke, bo film bardzo mi sie podobal, a co do samego goscia to tylko mu pozazdroscic.
książka zdecydowanie godna polecenia, jak zazwyczaj bywa bardziej niż film
(swoją drogą naprawdę dobry)
no film dużo nie odbiega od książki:D no i treść zawarta w książce to połowa opowieści Faldana reszta zaginęła, jak pamiętam na końcu było coś w rodzaju to opowiedziane to nic w porównaniu z wydarzeniami z jego powrotu...
Teraz jedyne co mi pozostaje to dorwać książkę i wymyślić jak rozciągnąć dobę, by miedz czas na czytanie.
Ostatnio przeczytałem książke Jonathana Woodinga "Wikingowie" i odnalazłem taką informację , że Arabski podróżnik , Ibn Fadlan , był tylko świadkiem królewskiego pochówku na łodzi na Wołdze w 922 roku. I nie było żadnej wzmianki o dalszych przygodach Ibna z wikingami.Więc sądzę że reszta filmu to fikcja.
Ja własnie czytam książkę :)bardzo ciekawa i wciągająca polecam a film 8/10
A książka jest to tłumaczenie zapisków ibn-fadlana.Dość dziwna że tak powiem dziwnie napisana.
W książce pisało, że wikingowie nie podcierali się po oddaniu stolca a w
filmie tacy piękni...
Wy naprawdę tak na poważnie? Crichton jasno wyjaśnił tę kwestię na końcu książki:
"Although the full manuscript of Ibn Fadlan has been translated into Russian, German, French and many other languages, only portions had been translated into English. I obtained the existing manuscript fragments and combined them, with only slight modifications, into the FIRST THREE CHAPTERS of Eaters of the Dead. I then wrote the rest of the novel in the style of the manuscript to carry Ibn Fadlan on the rest of his NOW-FICTIONAL journey. I also added commentary and some extremely pedantic footnotes."