Wreszcie polskie kino weszlo na dobre stare tory. Nie moglam patrzec na to jak potezne budzety wyrzucane sa w bloto przez producentow tak tandednych filmow jak "Superprodukcja", "Vinci" nie mowiac o komediach ala Big Brother. Obraz "Tulipany" to niewatpliwie nieprzecietne "dzielko" dajace wiele do myslenia. I mimo tego ze przewaza tutaj starosc, po wyjsciu z kina chce sie zyc. :) polecam
Bo przeważa tutaj starość jako dojrzałość, a nie jako sam wiek. A co do "Vinci" to się nie zgodze ;)
Z tą nieprzecietnością to przesadziłeś. Jedna scena, gdy Mały w rozmowie z synem podczas spaceru po szpitalnym korytarzu coś odkrywa z swojego strachu przed schyłkiem życia to za mało na słowo "nieprzeciętność". Całkiem nieprzypadkiem w wielu scenach reżyser pozbawia aktorów głosu zastępując go muzyką a sami aktorzy odgrywają wtedy raczej prościutkie pantomimy. Bo dominuje w tym filmie dystans wszystkich do wszystkich z dystansem reżysera do filmu na czele z takimi sztuczkami formalnymi jak te pantomimy. Tylko po co do tego angażować całkiem dobrych aktorów? Film da się oglądać, ale przyszłości polskiego kina to tu bym nie upatrywał.