W tym filmie aktorka jednej miny głównie chodziła przed kamerą lub spoglądała w bok (zalotnie lub smutno), Angelina wyglądała, a nie grała, czyli jak zwykle. Akcja filmu przewidywalna, dialogi tylko o schodek lepsze niż w nowych "Bondach" (te prawdy o kobietach, przeszłości, miłości - można zgrzytać zębami). Jedna gwiazdka za plenery.