Nie dość, że film nudny i tak jak wiele postów w dyskusji określających film jako "sztuczny" to ja miałem jeszcze jedno wrażenie: czy fabuła filmu nie jest kalką fabuły filmu "Salt"? Ciekawe kto od kogo ściągał. Wiele postów pojawiło się na temat filmu "Anthony Zimmer", ale to się często zdarzało ze amerykanie brali jakiś film "zagraniczny" na warsztat i go robili "po swojemu" (przykładem może być trylogia Millennium, którą teraz kręcą podobno). Natomiast dziwi mnie że właśnie amerykanie robią dwa prawie identyczne filmy (nawet z tą sama aktorką w jednej z ról głównych) na dodatek w prawie tym samym czasie.