Z tym filmem jest tak, że już w połowie rozwiązuje się zagadkę, która miała być fajerwerkiem
na zakończenie. Pozostaje oczekiwanie, czy dobrze obstawialiśmy. Brnie się więc przez tę
nudę w nadziei, że może się jednak mylimy. Niestety, mieliśmy rację.
Angelina w "Turyście" nie gra, tylko WYGLĄDA. Wygląda oczywiście zjawiskowo, ale to
niestety za mało, żeby ukryć cieniznę całej produkcji. Deep jest nijaki; to, co stanowiło jego
siłę w "Piratach" tutaj najzwyczajniej zawodzi. Inna sprawa, że w tym filmie nie miał tak
naprawdę zbyt wiele do zagrania. Dlatego głównie pałęta się po kadrze ze zdziwieniem na
twarzy.
"Turyście" brakuje ikry, tego czegoś, co wbiłby nas w fotel, co sprawiłoby, że będziemy z
niecierpliwością czekali na zwroty akcji. Skądinąd dobry pomysł na scenariusz został tu
zmarnowany. Nie twierdzę, że to jest złe kino; sugeruję jedynie, że można było z tematu
wycisnąć o wiele, wiele więcej. 6/10