Twórcy Turysty mieli podany pomysł na film jak na tacy, ot dokonać małych tylko przeróbek, żeby nikt zbytnio się nie czepiał, jakieś retusze i super hicior gotowy w dodatku, gdy do obsady dołączą nazwiska, które jak zawsze przyciągają do kina. Jednak koścista Jolie gra z werwą wystawowego manekina, choćby się paliło i waliło, nawet powieka jej nie drgnie, Deep z kolei wszystkie swoje kwestie mówi anemicznie, jakby czytał tekst z kartki umieszczonej za kamerą. Z pewnością to ich najgorsze role w karierze, ale prawdę mówi, stare powiedzenie, że reklama jest dźwignią sukcesu. Takiej reklamy nie miał francuski film "Anthony Zimmer" który został zamieniony na amerykańskiego "Turystę". Można oczywiście polemizować, który film był lepszy, ale aktorstwo, jest po stronie "Anthony'ego", zaś pieniądze i rozgłos medialny po stronie "Turysty". I kto wygrywa? Pieniądze, chociaż niektórzy powiedzą przewrotnie... Ameryka.